Odnoszę bowiem wrażenie, że w dzisiejszych zglobalizo-wanych czasach liczba czynników wpływających na kształt świata jest tak wielka, że nikt nie jest w stanie przewidzieć skutków tak wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, jak i tego, gdy jednak Brytyjczycy zdecydują się we wspólnocie pozostać.
Na przykład przeważa pogląd, że ewentualny „brexit” uruchomi swego rodzaju lawinę zdarzeń, które będą prowadzić do rozsypania się Unii. Ale nikt w zasadzie nie zauważa tego, że wyjście Wielkiej Brytanii paradoksalnie mogłoby scementować strefę Euro.
Po wyjściu Brytyjczyków Polska stałaby się największym krajem UE bez wspólnej waluty, i kto wie, czy wtedy nie powrócilibyśmy do przerwanej dyskusji o przyjęciu wspólnej waluty. Wcale nie jest też powiedziane, że „brexit” wstrząsnąłby rynkami i giełdami. Na rynki fatalnie wpływa już sama możliwość tego wydarzenia.
Owszem, ubyłoby trochę pieniędzy ze wspólnej unijnej kasy, bo Wielka Brytania jest płatnikiem jako jeden z najbogatszych członków UE, ale nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy po hipotetycznym „brexicie” centrum finansowe Europy nadal będzie w londyńskim City, czy też przeniesie się na przykład do Frankfurtu, a gdyby się przeniosło, to jakie by to miało konsekwencje dla europejskich finansów.
Nie wiadomo też na jakich warunkach po wyjściu z UE Wielka Brytania ułożyłaby swoje gospodarcze stosunki ze światem. Dziś - co mało kto zauważa - korzysta z tego, że jest w UE. I tak dalej, i tak dalej. Cokolwiek się zdarzy za 3 tygodnie, to jednak moim zdaniem nie będzie to koniec świata.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
