Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brodka. Gwiazda, która góralski upór wyssała z mlekiem matki

PAWEŁ GZYL
Monika Brodka: - W pewnym momencie zaczął mi ciążyć rozdźwięk międy tym, jaka jestem naprawdę, a tym jak mnie postrzegają. Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Monika Brodka: - W pewnym momencie zaczął mi ciążyć rozdźwięk międy tym, jaka jestem naprawdę, a tym jak mnie postrzegają. Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Nie lubi stroić się w cudze piórka i przebierać w ciuchy, które do niej nie pasują. Dlatego Monika Brodka szuka w muzyce własnych brzmień. Choć boi się artystycznej impotencji, wciąż zwleka z kolejnym albumem. Czy w tym roku, jak zapewnia, uda jej się wydać czwarty krążek?

Monika Brodka: - W pewnym momencie zaczął mi ciążyć rozdźwięk międy tym, jaka jestem naprawdę, a tym jak mnie postrzegają. Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Cztery lata milczenia oznacza we współczesnym show-biznesie właściwie medialną śmierć dla artysty. A ona uparcie milczała, nie nagrywając nowej płyty. Wszyscy zastanawiali się, czy przechodzi kryzys, czy postanowiła odpuścić sobie muzyczną karierę.

Niektórzy postawili na niej już przysłowiowy krzyżyk, uznając za kolejną starletkę, która równie szybko zabłysła dzięki telewizyjnemu talent-show, jak i równie szybko zgasła w wyniku gwałtownego zetknięcie z brutalnymi realiami prawdziwej sceny.

I nagle ni stąd, ni zowąd ukazała się "Granda". Zupełnie inna niż dwa poprzednie krążki, które firmowała swym nazwiskiem. Zawierała piosenki dalekie od komercyjnej papki, którą zapchane były radio i telewizja. W zaskakujący sposób łączyły nowoczesne brzmienia z rodzimym folklorem, a teksty opowiadały o ważnych sprawach w wyjątkowo dowcipny sposób. Nic więc dziwnego, że po premierze "Grandy" wszyscy padli przed nią na kolana - zarówno krytycy, jak i fani.

- W pewnym momencie zaczął mi ciążyć rozdźwięk między tym, jaka jestem naprawdę, a tym, jak mnie postrzegają ludzie. Dlatego postanowiłam dać sobie czas na odnalezienie własnego języka. Nie jestem osobą, która lubi się stroić w cudze ciuchy. Zaczęłam się otwierać na inne rzeczy, bardziej alternatywne, słuchałam indie-rocka, brit-popu, współczesnej elektroniki, nawet tej mocnej, ale również starego rock`n`rolla. To wszystko znalazło ujście w czasie prac nad "Grandą" - wspomina.

Nie ukrywała, że piosenki na płycie to wynik pracy zespołowej. Ich współautorem był młody producent Bartek Dziedzic. Wytwórnia podsuwała jej początkowo same znane nazwiska - ale ona kręciła nosem i odmawiała. W końcu postawiła na zupełnie nieznanego w branży chłopaka. I dokonała najlepszego wyboru z możliwych. Monika i Bartek stali się właściwie na czas tworzenia muzyki na płytę nierozłączni. - Miałam desperacką potrzebę działania w zespole. Wszystko robiliśmy razem, dzieliliśmy się obowiązkami, uzupełnialiśmy się. To było bardzo cenne, bo dzięki temu wiele się nauczyłam - o kompozycji i o produkcji. Jesteśmy do siebie podobni - trochę niepewni, może nawet przewrażliwieni na swoim punkcie. Dlatego pocieszaliśmy się wzajemnie, znajdując w sobie oparcie - podkreślała.

Podobnie było z tekstami. Początkowo próbowała pisać sama, ale kiedy zauważyła, że to, co wychodzi jej spod pióra, przypomina dojrzalsze piosenki Radka Łukasiewicza z grupy Pustki i Jacka Szymkiewicza z Pogodno, zaprosiła ich do współpracy. W ten sposób powstały inteligentne piosenki, w których o miłości, seksie i samotności udało się ich autorom opowiedzieć z przymrużeniem oka w formie zabawnych rymowanek. Niebawem śpiewali je z Brodką na koncertach wszyscy jej fani - choćby podczas pamiętnego występu w ramach Open'er Festivalu, kiedy mimo oberwania chmury, zarówno artystka, jak i jej wielbiciele stworzyli atmosferę wspaniałej zabawy. To zwycięstwo nad żywiołem oznaczało jedno - oto narodziła się w Polsce nowa gwiazda popu.
Wszystko w życiu Moniki zaczęło się od programu telewizyjnego"Idol". W pierwszych odcinkach zaprezentowała się w nim skromnie - ot, zwykła nastolatka ubrana w dżinsy i bluzeczkę. Kiedy jednak Kuba Wojewódzki zaczął z niej żartować, niespodziewanie pokazała pazurki. I to wzbudziło wobec niej respekt jury. A gdy do tego z odcinka na odcinek zaczęła coraz lepiej śpiewać, w pewnym momencie wiadomo już było, że to właśnie ona wygra tę edycję talent-show.

Wielki koncern fonograficzny od razu wziął ją pod swoje skrzydła. Nagrała niemal z miejsca debiutancki album, który wypełniły głównie covery, a nieco później drugi, tym razem już z napisanymi specjalnie dla niej piosenkami. Potem wystąpiła w Opolu, gdzie zgarnęła główną nagrodę. Została bezwzględnie rzucona na głęboką wodę - i cała branża tylko przyglądała się jej uważnie, czy nauczy się pływać, czy też pójdzie powoli na dno.

- Każda z tych płyt była mi potrzebna. Pierwszy album zabrzmiał całkiem nieźle, jak na debiut. Dlatego nadal chętnie do niej wracam, choć oczywiście nie w całości. Drugiej płyty nie lubię. Kiedy ją nagrywałam, byłam w okresie przejściowym, nie wiedziałam dokładnie, czego chcę, nagrywałam ją na szybko, powstał więc materiał bez myśli przewodniej - uznała.

Tuż po zdaniu matury w żywieckim liceum musiała przeprowadzić się do Warszawy. Rodzice kupili jej dwupokojowe mieszkanie, gdzie zamieszkała całkowicie sama. Bez rodziny, przyjaciół, otoczona wyłącznie ludźmi z show-biznesu, musiała przejść przyspieszony kurs dorosłości. Bolesny - bo początkowo była ufna i naiwna, jak każdy młody człowiek, a przyszło jej zawieść się nie na jednej osobie. - Jestem strachliwa i boję się ludzi. Są nieobliczalni, mogą zdradzić, oszukać, wykorzystać, wyrządzić krzywdę. W ciągu ostatnich lat miałam do czynienia zarówno z wieloma bezinteresownymi, jak również interesownymi osobami - mówiła.

Aby uniknąć ciosów, zbudowała wokół siebie pancerz ochronny. Pomógł jej w tym wyssany chyba z mlekiem matki góralski upór. Zdecydowanie odmówiła udziału w celebryckim życiu rodzimego show-biznesu. Nie przyjęła propozycji występu w "Tańcu z gwiazdami", nie zdecydowała się również na jurorowanie w jednym z talent-show. Rzadko można ją było spotkać na branżowych przyjęciach, sporadycznie pokazywała się w mediach, z niechęcią udzielała wywiadów, unikając jak ognia wypowiedzi odsłaniających jej prywatne życie. -Nie mogę powiedzieć, że stolica to moje wymarzone miejsce. Nie wiem, czy chcę tu zostać na zawsze. Brakuje mi normalności, która jest w moich rodzinnych stronach. Ludzi, którzy wyznają trwałe wartości i żyją spokojniej, a przez to - lepiej. Staram się postępować według zasad, w których mnie wychowano, a w Warszawie ma się je za nic. Dlatego, nie mam tu wielu przyjaciół i czasem czuję się samotna - tłumaczyła.

Chroniąc się przed środowiskiem, zyskała opinię twardej dziewczyny. Na zewnątrz tryska optymizmem i opowiada, że żyje jej się dobrze - często mówi się jednak, że ma problemy z komunikacją, jest trudna we współpracy, potrafi zrobić koszmarną awanturę. Takie wybuchy najczęściej zdarzają się jej podczas sesji zdjęciowych - kiedy coś jest nie po jej myśli, ponoć wychodzą z niej najgorsze cechy. Być może dlatego przez lata była związana z jedną stylistką - Małgorzatą Vasiną z Krakowa. Podobno przed wyjściem na każdą oficjalną imprezę robiła sobie zdjęcie i wysyłała jej do akceptacji. Z czasem nabrała pewności siebie - bo fachowe magazyny uznają ją dziś za jedną z najlepiej ubranych w Polsce piosenkarek.

Od wydania słynnej "Grandy" minęły już trzy lata. Wypełniła go koncertowaniem w kraju i za granicą. Podobno boi się twórczej impotencji i tego, że nie potrafi sprostać wysokim oczekiwaniom. Być może dlatego tak zwleka z nagraniem nowej płyty. Obiecała sobie jednak, że w tym roku zabierze się za pracę nad premierowymi piosenkami. Czy jej się uda?

***

Kiedy pojawiła się w "Idolu", miała zaledwie szesnaście lat. Przyjechała do Warszawy prosto z dalekiej Twardorzeczki pod Żywcem. Od małego dorastała w muzycznej atmosferze, bo jej ojciec jest pasjonatem miejscowego folkloru. Nauczyła się grać na skrzypcach i występowała z kapelami taty i brata. Ciągnęło ją jednak do śpiewania - i to nie ludowych przyśpiewek. Początkowo zafascynowała ją "czarna" muzyka - dlatego tuż przed "Idolem" wybrała się do Krakowa na warsztaty jazzowe. Tam po raz pierwszy stanęła na scenie przed mikrofonem i samodzielnie zaśpiewała piosenkę. Bardzo jej to pomogło - bo prosto spod Wawelu pojechała na casting w stolicy i dostała się do programu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski