Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Broń dla każdego

Redakcja
Fot. Anna Kaczmarz
Fot. Anna Kaczmarz
Nowy minister sprawiedliwości Andrzej Czuma chciałby znacznie rozszerzyć prawo do posiadania broni we własnym domu. Już rok temu jako poseł PO przygotował projekt ustawy w tej sprawie, ale wtedy pomysł nie znalazł poparcia posłów, nawet w Platformie Obywatelskiej.

Fot. Anna Kaczmarz

SPOŁECZEŃSTWO. Pistolet w domu daje posiadaczowi tylko złudne poczucie bezpieczeństwa

- Nie widzę problemu, by w Polsce broń mógł otrzymać każdy, kto spełnia kryteria - mówi mł. insp. Leszek Szopa, naczelnik Wydziału Postępowań Administracyjnych Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Jeżeli ktoś jest zdrowy psychicznie, posiada umiejętność posługiwania się bronią, przeszedł badania lekarsko-psychologiczne, to dlaczego nie miałby jej posiadać? - dodaje, podkreślając, że jest to jego prywatne zdanie.
Inny policjant, proszący o niepodawanie nazwiska, krytykuje propozycję ministra, by decyzje o prawie do jej posiadania spoczywały w rękach władz samorządowych. - To byłoby mnożenie bytów instytucjonalnych. I tak przecież władze samorządowe musiałyby policję pytać o to, czy komuś można przyznać pozwolenie na broń, bo my przecież mamy w tym zakresie największą wiedzę - precyzuje.
Kategorycznymi przeciwnikami rozszerzenia dostępu do broni są natomiast dwaj krakowscy prawnicy: prof. Józef Wójcikiewicz, kierownik Katedry Kryminalistyki UJ, i prof. Jan Widacki (poseł koła Lewica i Demokraci) z Krakowskiej Szkoły Wyższej im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, współautor ustawy o policji. Ich zdaniem, obecne uregulowania dotyczące dostępu do broni są dobre, a ich rozszerzenie doprowadzi do wielu tragedii.
- Posiadanie broni palnej w domu powoduje znaczny wzrost wypadków i samobójstw. Znacznie częściej ofiarą legalnej broni palnej padają domownicy niż przestępcy - mówi prof. Józef Wójcikiewicz. Przekonuje, że złudne jest zwiększone poczucie bezpieczeństwa w razie posiadania broni. Bandyci z reguły lepiej się nią posługują, mają też zdecydowanie mniejsze opory przed jej użyciem.
- Nie znam przypadku, by ktoś się obronił, mając broń palną - twierdzi prof. Jan Widacki. Wskazuje na przykład Janusza Korwin-Mikkego, gorącego zwolennika powszechnego dostępu do broni. - Został pchnięty nożem przez bandziora, choć pewnie miał przy sobie broń - mówi. - Podobnych przypadków można podać znacznie więcej.
Prof. Widacki uważa, że im więcej będzie broni, tym więcej będzie tragedii, m.in. dlatego, że od czasu od czasu postrzelą się nią dzieci i domownicy. Przypomina, że w rękach przestępców jest głównie tzw. broń utracona, czyli zdobyta od osób, które miały do niej legalny dostęp.
Zwolennicy szerszego dostępu Polaków do broni zajmują odmienne stanowisko. Zwracają uwagę, że liczba przestępstw dokonanych z użyciem legalnej broni jest znikoma, niemal statystycznie nieistotna, zwłaszcza gdy porównamy ją np. z liczbą przestępstw i tragedii spowodowanych przez pijanych kierowców czy bandytów, którzy zabijają lub ranią innych ludzi przy pomocy noża bądź pałki.
W ostatnim kilkunastoleciu w Małopolsce zdarzyły się tylko dwa śmiertelne wypadki z użyciem legalnie posiadanej broni - w pierwszym wypadku posiadacz pistoletu zastrzelił sąsiadów, z którymi pozostawał w konflikcie, w drugim jeden z bandytów, dysponujący pozwoleniem na broń, zastrzelił swą byłą dziewczynę oraz jej konkubenta. Przy pomocy legalnej broni dwukrotnie popełniono też samobójstwo.
Profesorowie Wójcikiewicz i Widacki uważają, że obowiązujące prawo dotyczące dostępu do broni jest dobre. Wiele osób twierdzi natomiast, że należy je poprawić, przede wszystkim wykluczając uznaniowość ze strony policji. Przywołują przy tym orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego sprzed kilku miesięcy, w którym jasno powiedziano, że policja zbyt często kieruje się uznaniowością przy wydawaniu i odbieraniu pozwoleń.
- Mamy dużą dowolność, jak w czasach głębokiego komunizmu - narzeka jeden z naszych rozmówców, prosząc o zachowanie anonimowości. Wskazuje na obowiązujący przepis, który mówi, że pozwolenia na broń nie wydaje się osobom, co do których istnieje uzasadniona obawa, iż mogą jej użyć sprzecznie z interesem bezpieczeństwa publicznego.
- Takie sformułowanie to w gruncie rzeczy worek dowolności w jego interpretowaniu dla policji. A powinno być jasno powiedziane, kto nie może otrzymać zgody. Każda osoba, która spełnia wymogi, powinna móc otrzymać pozwolenie na broń - przekonuje nasz rozmówca.
Prof. Józef Wójcikiewicz twierdzi, że policja nie ma pełnej dowolności przy wydawaniu pozwoleń. - Naczelny Sąd Administracyjny wydał orzeczenia, które precyzują warunki odmowy - podkreśla.
WŁODZIMIERZ KNAP

W Polsce jest 25 tys. legalnych pistoletów i rewolwerów

Prawie pół miliona sztuk broni jest w legalnym użyciu w Polsce. Ponad połowa przypada na broń myśliwską, ale 25 tys. to broń palna, 163 tys. - gazowa, 28 tys. - sportowa. Są też 174 legalnie zarejestrowane kusze, do tego 168 paralizatorów. W Małopolsce broń palną do ochrony osobistej ma legalnie 458 osób, broń myśliwską - 7511 osób, broń do celów sportowych - 981, broń gazową 9882 osoby.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski