Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budowa w cieniu sądowej batalii

Małgorzata Mrowiec
Nowa świątynia ma nawiązywać do formy wcześniejszego kościoła
Nowa świątynia ma nawiązywać do formy wcześniejszego kościoła wizualizacja Archiland
Wola Justowska. Po ponad 13 latach, odkąd spłonął drewniany kościół, można wznosić nowy, murowany. Czy będzie wstrzymanie pozwolenia?

Parafia na Woli Justowskiej dostała pozwolenie na budowę nowego kościoła w miejscu spalonej drewnianej świątyni, z parkingiem. Wcześniej uzyskała też zgodę na przeniesienie zabytkowego spichlerza, który wraz z kilkoma innymi obiektami tworzy tu skansen budownictwa drewnianego. XVIII-wieczny spichlerz ma się przesunąć kawałek dalej, by ustąpić miejsca przewidzianej w projekcie nowej plebanii. Tymczasem ci, którzy uczestniczyli w dotychczasowym sporze o kształt kościoła, nie zamierzają składać broni.

- Prowadzimy w Warszawie kilka postępowań związanych ze sprawą tej inwestycji i dopóki się nie skończą, nie powinno być mowy o pozwoleniu na budowę - uważa Paweł Wroński, adwokat sąsiadów terenu planowanej inwestycji, rodziny kompozytora Krzysztofa Pendereckiego.

Zgodnie z projektem architekta prof. Aleksandra Böhma, nowa świątynia w dolnej partii ma być murowana, a wyżej - do złudzenia przypominać drewnianą. Drewniana byłaby więźba, drewno byłoby też we wnętrzu.

Na zewnątrz przewidziany jest gont blaszany, wyglądający jak drewniany, a trwalszy i odporny na pożar. Nowa budowla będzie nawiązywać do formy kościoła, który strawił tu pożar, do jego sylwety. Jednocześnie ma być odpowiedzią na współczesne potrzeby parafii - powiększyła się ona przez lata, teraz będzie miała właściwie dwa razy większy kościół.

Za pojemniejszą i trwalszą świątynią wypowiedziała się w minionych latach po pożarze część mieszkańców. Jednak rozgorzał spór, gdyż część parafian, w tym państwo Pendereccy oraz Obywatelski Komitet Ratowania Krakowa, protestowali przeciwko dużej, murowanej świątyni.

Uważali, że byłoby lepiej, gdyby stanął tam kolejny drewniany kościółek, by zachowano charakter tego miejsca. OKRK miał konkretne propozycje przenosin zabytkowych budowli i zapewniał, że parafia nie poniesie przy tym żadnych kosztów. Czynił też starania o nową lokalizację dla drugiego, dużego parafialnego kościoła, gdzie nie byłoby ograniczeń fomy, kubatury ani wielkości parkingu.

Miejski konserwator zabytków był jednak za tym, by kościół był w części murowany. I dla takiego wydał pozwolenie konserwatorskie. Odmówił uznania za stronę w tym postępowaniu państwu Pendereckim. Jak informuje ich adwokat, tą sprawą zajął się Sąd Administracyjny i uchylił odmowne decyzje.

- Na biurku minister kultury leży sprawa z wniosku państwa Pendereckich, z żądaniem wstrzymania postanowień odnośnie pozwoleń konserwatorskich. Ta sprawa jest niezakończona - podkreśla Paweł Wroński. Wskazuje też, że tylko przez przypadek odkrył w internecie, że pozwolenie na budowę zostało wydane.

- Państwo Pendereccy nie byli stroną tego postępowania, mimo że są współwłaścicielami drogi dojazdowej do tej inwestycji i miałaby ona powstać na polanie, którą mają za oknami. I mimo wcześniejszych zapewnień pana prezydenta, że będą mogli przedstawić wszystkie argumenty i zastrzeżenia - mówi mecenas. Przygotowuje już wystąpienie w sprawie wstrzymania decyzji pozwolenia na budowę i o wznowienie postępowania.

Z kolei OKRK sprzeciwiał się przenoszeniu zabytkowego spichlerza - w obawie, że się rozsypie - i zaskarżył pozwolenie konserwatorskie u ministra kultury. Ministerstwo podtrzymało decyzję miejskiego konserwatora w tej sprawie. Wiosną tego roku OKRK zaskarżył więc rozstrzygnięcie ministerstwa do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, oczekuje na termin rozprawy. - A przy tym wnieśliśmy o zawieszenie całego postępowania związanego z pozwoleniem na budowę do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd, bo inaczej obiektowi zabytkowemu grożą nieodwracalne szkody - mówi szef OKRK Mikołaj Kornecki. OKRK alarmował też, że nowo budowana plebania i parking powstałyby na styku z rezerwatem przyrody, co nie będzie dla niego obojętne.

Biuro prasowe UMK, powołując się na wypis z rejestru ewidencji gruntu, tłumaczy, że państwo Pendereccy nie są zarządcami żadnej z nieruchomości znajdujących się w obszarze oddziaływania planowanych nowych obiektów, dlatego nie zostali uznani za strony postępowań i nie dostawali powiadomień. Urząd przekazuje też, że nie posiadał informacji na temat okoliczności uniemożliwiających wydanie pozwolenia na budowę. - Jeśliby miasto nie mogło wydać powolenia na budowę, to by tego nie zrobiło. Nie ma w tej chwili podstaw, aby nie mogło być ono realizowane - kwituje Filip Szatanik, wicedyrektor Wydziału Informacji UMK.

W zeszłym tygodniu parafia ogłosiła zaproszenie do składania wstępnych ofert przez firmy, które chciałyby zająć się budową kościoła. Z proboszczem nie udało nam się skontaktować, jest na urlopie.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski