Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Być albo nie być” Mularczyka

Włodzimierz Knap
Jarosław Kaczyński pozwolił Arkadiuszowi Mularczykowi wrócić
Jarosław Kaczyński pozwolił Arkadiuszowi Mularczykowi wrócić Fot. Wojciech Barczynski / Polskapresse
- Cieszę się z powrotu do PiS. To przecież moja macierzysta partia. Byłem w niej od 2002 roku - mówi Arkadiusz Mularczyk. Od 2011 r. - od czasu, gdy ze Zbigniewem Ziobrą zakładał Solidarną Polskę - pozostawał poza ugrupowaniem Jarosława Kaczyńskiego.

Jesienią 2016 r. Mularczyk zgłosił wniosek o ponowne przyjęcie do PiS. - I spokojnie czekałem na decyzję - mówi. Pod koniec ubiegłego tygodnia rzeczniczka partii rządzącej Beata Mazurek poinformowała na Twitterze, że nowosądecki poseł wrócił do PiS. Zadecydował o tym sam Jarosław Kaczyński. Mularczyk nie ukrywa wdzięczności dla prezesa, choć mówi, że liczył na taką właśnie decyzję. - Mam dobre układy w kierownictwie partii - chwali się.

- Nie chcę komentować decyzji prezesa Kaczyńskiego - mówi z kolei Stanisław Kogut, senator z Nowego Sącza i rywal Mularczyka, którego określał jeszcze niedawno mianem „zdrajcy”. Dziś deklaruje: - Będę z nim współpracował.

Siódmy, ale najlepszy

Na politycznej arenie Sądecczyzny Mularczyk jest postacią nietuzinkową. Nie można wykluczyć, że gdyby w 2011 r. nie poszedł za Ziobrą, dziś mógłby być na jednym z kluczowych stanowisk w rządzie. Chciał jednak pozostać wiernym Ziobrze i zapewne tego żałuje, choć wprost przyznać nie chce.

Nie ma wątpliwości, że między dawnymi liderami Solidarnej Polski doszło do sporu. Ziobro przed wyborami tak się ułożył z Kaczyńskim, że swoim najbliższym współpracownikom zapewnił świetne miejsca na listach wyborczych. Ale nie Mularczykowi. Na liście PiS do Sejmu dostał on zaledwie siódmą pozycję w okręgu nowosądeckim. Mimo to zdeklasował konkurencję. Zebrał niemal 37 tys. głosów, prawie dwa razy więcej niż Piotr Naimski, który otwierał listę PiS. W całych dziejach III RP nikomu przed Mularczykiem nie udało się uzyskać największej liczby głosów w okręgu, jeśli zajmował na liście wyborczej miejsce dalsze niż trzecie.

- Jego wynik mnie nie zaskoczył, bo jest to człowiek niezwykle pracowity - przyznaje kurtuazyjnie senator Kogut. W tej kwestii Mularczyk zgadza się z Kogutem: - Ludzie docenili moją wieloletnią aktywność na rzecz Sądecczyzny - mówi o sobie. Nawet Andrzej Czerwiński, jedyny poseł PO z okręgu nowosądeckiego zgadza się z tym, że Mularczyk jest bardzo pracowity.

Prezydent czy minister?

Kogut sugeruje, że za przejściem Mularczyka do PiS stoją głębsze przyczyny. - Być może chce zostać prezydentem Nowego Sącza w 2018 roku, gdyby tzw. ustawa dwukadencyjna weszła w życie - dywaguje senator. A Mularczyk odpowiada: - Nie mówię ani „tak”, ani „nie” w tej sprawie.

Dr Jarosław Flis, socjolog z UJ, znawca sceny samorządowej, nie wyklucza takiego scenariusza. Jego zdaniem nie ulega wątpliwości, że przed ostatnimi wyborami do Sejmu Ziobro zadbał, by jego drużyna znalazła się na posadach w kancelariach premiera, prezydenta i w rządzie, lecz Mularczyka ten układ nie objął. Mimo że merytorycznie jest lepiej przygotowany niż tytularni ministrowie z Solidarnej Polski, jak np. Patryk Jaki, Beata Kempa, Michał Wójcik czy były „ziobrysta” Bartosz Kownacki.

- Mularczyk, jako adwokat, świetnie się zapowiadał - powiedział nam kiedyś prof. Zbigniew Hołda, prawnik z UJ. Sądeczanin współpracował wówczas z Helsińską Fundacją Praw Człowieka. - Niestety poszedł w politykę - twierdzi inny znany profesor prawa z UJ, prosząc, by nie podawać jego nazwiska, „bo spaliłby Mularczyka w PiS”. - To inteligentny człowiek, który z pewnością nie wierzy w zamach smoleński czy podejście rządzących do konstytucji, ale też nie ma dość odwagi, by mówić otwarcie, co myśli. Mówi to, co może się spodobać aktualnemu szefowi. Taki typ Hamleta - ocenia nasz rozmówca.

Sam Mularczyk, na pytania o możliwość objęcia posady rządowej odpowiada: - Wszystko ma plusy i minusy. Gdybym został wiceministrem, miałbym mało czasu na sprawy w regionie, a na tym mi zależy.

- Przyświeca mu jeden cel: stale być na fali. Z tej przyczyny odszedł z PiS, bo liczył, że ta partia się rozpadnie, a w Solidarnej Polsce uzyska dla siebie więcej - komentuje polityczny przeciwnik, poseł Czerwiński z PO.

Dr Flis twierdzi, że Mularczyk w swoim obecnym wyborze kierował się narzucającą się logiką: - Od dawna nie mógł mieć złudzeń, że Solidarna Polska, jako samodzielny byt polityczny, jest iluzją. Między SP a PiS różnice istniały tylko na płaszczyźnie osobistej.

Dr Flis zwraca tez uwagę, że powrót Mularczyka na łono PiS oznacza, że Kaczyński „obdziera” Ziobrę z wiernych mu kiedyś ludzi. - Prezes PiS ruch po ruchu osłabia Ziobrę - wyjaśnia socjolog z UJ.

Także w ocenie dra Łukasza Stacha, politologa z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, decyzja Mularczyka o powrocie do PiS była jedyną możliwą. - Szanse awansu w strukturach partii rządzącej są dużo większe niż w Solidarnej Polsce. Przed posłem otwierają się liczne możliwości. Solidarna Polska jest w stanie zaniku, pozostaje tylko szyldem - komentuje dr Stach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski