MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Była zwykłą kobietą

Redakcja
W Rzymie, wśród Ekwadorczyków ks. Cielecki z relikwiami św. Narcyzy (w środku) Fot. archiwum autora
W Rzymie, wśród Ekwadorczyków ks. Cielecki z relikwiami św. Narcyzy (w środku) Fot. archiwum autora
Ostatnia niedziela w Watykanie była dla mnie wyjątkowym dniem, bo za świętą Kościół uznał postać szczególnie mi bliską: bł. Narcyzę z Ekwadoru. Opowiadałem o niej wielu ludziom w Polsce i w innych krajach, gdzie jej imię kojarzyło się wyłącznie z kwiatem. Dlaczego akurat o niej?

W Rzymie, wśród Ekwadorczyków ks. Cielecki z relikwiami św. Narcyzy (w środku) Fot. archiwum autora

Przed kilkoma laty, gdy byłem w Ekwadorze, gdzie razem a Arturo Mari założyłem Fundację Jana Pawła II troszczącą się o ubogie dzieci, przewodniczyłem mszy św. w Nobol. W pewnym momencie poczułem się bardzo źle. Straciłem przytomność i w czasie śpiewu "Chwała na wysokości" - upadłem przy ołtarzu. Kiedy się ocknąłem, zobaczyłem nade mną wielu księży, a obok - w szklanej trumnie, ciało bł. Narcyzy. Nie miałem siły wstać i czułem, że jest ze mną bardzo źle. Zwróciłem się do niej: Proszę, pomóż mi, żebym mógł dokończyć tę mszę św. W tym momencie poczułem ciepło, które mnie otoczyło, bijące od ciała Narcyzy. Natychmiast siły wróciły i mogłem zakończyć celebrację. Na koniec mszy św. zaśpiewałem dla bł. Narcyzy po polsku Czarną Madonnę.
Bazylika była pełna Ekwadorczyków. Po mszy ks. rektor sanktuarium ofiarował mi relikwie bł. Narcyzy, umieszczone w metalowym krzyżu. Mieli ich tylko 25. Od tamtego dnia pokonałem z tymi relikwiami tysiące kilometrów. W różnych krajach, przy różnych okazjach opowiadałem o błogosławionej, a teraz już świętej z dalekiego Ekwadoru, bo to jej wtedy przyrzekłem.
Narcyza żyła tylko 37 lat. Była bardzo piękną kobietą. Można to stwierdzić, bo jej ciało, mimo że zmarła w 1869 roku, zachowało się do dzisiaj w niezmienionym stanie. Urodziła się we wsi Nobol w październiku 1832 roku. Matka osierociła ją, gdy Narcyza była jeszcze dzieckiem, musiała jednak opiekować się dziewięcioma braćmi. Kiedy miała 19 lat, umarł jej ojciec - wtedy pojechała do miasta Guayaquil. Pracowała tam jako szwaczka i prowadziła katechizację. Była prostą dziewczyną, ale pięknie grała na gitarze - dzieci uczyła więc nie tylko dziesięciu przykazań, ale i śpiewu. W roku 1868 przeniosła się do Limy i zamieszkała w domku przy klasztorze Dominikanek. Była cicha i samotna, żyła jak pokutnica.
Narcyza znała dzień swojej śmierci - gdy miała iść spać, poszła pożegnać się z wszystkimi siostrami, mówiąc, że już nie wróci, bo wyjeżdża bardzo daleko. Przyjęły to z uśmiechem. W nocy zobaczyły, że z domku koło klasztoru bije światło, jakby ogień. Wezwały nawet straż pożarną. Gdy strażacy wyłamali drzwi, zobaczyli zmarłą Narcyzę, od której emanował blask, oświetlający mieszkanie. Jej ciało wydawało też po śmierci przepiękny zapach. To były pierwsze znaki jej świętości.
Ciało Narcyzy przeniesiono najpierw do Guayaquil, a w 1972 roku do Nobol, gdzie wybudowano sanktuarium archidiecezjalne. Tam właśnie, pod ołtarzem, spoczywa w trumnie z brązu i szkła. Jan Paweł II beatyfikował Narcyzę 25.10.1992 r.
***
Z wielką radością w minioną niedzielę założyłem relikwiarz i poszedłem na kanonizację. Na placu Świętego Piotra spotkałem się z ekwadorskimi biskupami - dla mnie był to dzień równie radosny, jak dla nich. Rozmawiałem też z innymi Ekwadorczykami - z wiceprezydentem, który mimo że jest niepełnosprawny i jeździ na wózku, przybył do Rzymu. Mówił, jak wielki dzień przeżywają jego rodacy i jakie znaczenie ma kanonizacja osobiście dla niego. Ale szczególnie ważna była dla mnie rozmowa z 22-letnią dziewczyną z Ekwadoru, która została uzdrowiona za wstawiennictwem Narcyzy. Był to oficjalnie uznany cud. Podczas mszy św. kanonizacyjnej to właśnie ona niosła relikwiarz i przyjmowała komunię św. z rąk Ojca Świętego.
Po uroczystości rozmawiałem z nią, jej matką i postulatorem procesu kanonizacyjnego św. Narcyzy. Na czym polegał cud? Dziewczynka przyszła na świat bez wewnętrznych i zewnętrznych narządów rodnych. Że tak jest, zorientowano się dopiero, gdy miała 7 lat. Jej matka wpadła w panikę. Pojechała z nią do grobu Narcyzy modląc się o zdrowie dla córki. W ciągu kilku dni od tej modlitwy dziewczynka została uzdrowiona - codziennie formował się w jej ciele kolejny narząd. To wielki cud - z niczego powstawało coś. Gdy zapytałem młodą Ekwadorkę, co czuje w dniu kanonizacji Narcyzy, odpowiedziała, że ogromną radość i wdzięczność, której nawet nie umie wyrazić słowami (relację z uroczystości i spotkań można od piątku zobaczyć w Internecie na stronie www.vaticanservicenews.org)
Pomimo że od śmierci Narcyzy minęło tak wiele czasu, wciąż jest młodą świętą, nie tylko dlatego, że jej ciało zachowało młodość, ale że jest szczególnie bliską młodzieży i dzieciom, dla których ofiarowała swoje życie.
Jak zachować młodość? Tylko życie prawdziwie święte sprawia, że człowiek pomimo upływu lat, czuje się wciąż młody i piękny. Bo dla Boga nie ma przemijania.
Ks. Jarosław Cielecki Watykan

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski