18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były wójt Tymbarku nie pracował dla SB

PAWEŁ SZELIGA
Od początku przekonywałem, że SB spreparowało materiały na mój temat - mówi Pachowicz Fot. Paweł Szeliga
Od początku przekonywałem, że SB spreparowało materiały na mój temat - mówi Pachowicz Fot. Paweł Szeliga
Stanisław Pachowicz, były wójt Tymbarku, złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne - orzekł w czwartek Sąd Apelacyjny w Krakowie i uchylił wyrok Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, który w grudniu ubiegłego roku uznał samorządowca za kłamcę lustracyjnego.

Od początku przekonywałem, że SB spreparowało materiały na mój temat - mówi Pachowicz Fot. Paweł Szeliga

UMORZENIE. Stanisław Pachowicz nie donosił esbekom na opozycję. Złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne - orzekł Sąd Apelacyjny w Krakowie.

Prawomocne umorzenie postępowania oznacza także, iż traci moc orzeczony wcześniej trzyletni zakaz pełnienia przez Stanisława Pachowicza funkcji publicznych i startu w wyborach parlamentatnych bądź samorządowych.

- Znowu mogę chodzić z podniesioną głową - cieszy się Pachowicz. Od dwóch lat żył z piętnem donosiciela. Przekonywał, że nie donosił na tymbarskich działaczy opozycji, choć takie informacje znalazły się w teczkach SB, analizowanych przez Instytut Pamięci Narodowej.

- Wolałbym strzelić sobie w łeb niż zajmować się donosami - zapewnia były wójt (pełnił tę funkcję od 1997 do 2010 r.).

W swoim oświadczeniu lustracyjnym Pachowicz przyznał się jedynie do rocznej współpracy z wywiadem i kontrwywiadem PRL w związku z wyjazdem w 1979 r. na praktykę ogrodniczą do USA. Służby specjalne oczekiwały od niego informacji na temat funkcjonowania nowoczesnej farmy w stanie Nowy Jork. Tymbarczanin przekonuje, że podjął się tego zadania kierując się dobrem swojego kraju.

Tymczasem w jego teczkach zachowały się raporty esbeków, z których wynika, że TW "Ryś" (pod takim pseudonimem miał działać Pachowicz) współpracował z tajną policją co najmniej do 1986 r. Powierzono mu inwigilowanie działaczy opozycji demokratycznej. Sądecki sąd uznał te materiały za wiarygodne, choć w teczkach Pachowicza nie ma żadnego donosu skreślonego jego ręką. Są jedynie notatki z rzekomych rozmów odbytych z "Rysiem". Były kapitan SB przyznał podczas procesu toczącego się w Nowym Sączu, iż mogło się zdarzyć, że zdawał pisemne relacje ze spotkań, do których nie doszło. Chociaż w notatkach wspominał o zleceniu TW "Rysiowi" zadań, faktycznie nie mógł mu niczego zlecać, ponieważ Pachowicz nie pobierał wynagrodzenia za rzekomą współpracę.

- Krakowski sąd nie miał wątpliwości, że materiały w moich teczkach są spreparowane przez esbeków, którzy chcieli się wykazać przed przełożonymi - podkreśla Pachowicz. - Świadczy o tym korzystny dla mnie wyrok i zdjęcie ze mnie upokarzającej opinii kłamcy lustracyjnego.

Pachowicz nie wie, czy wróci do działalności publicznej. Cała afera odbiła się bowiem na jego zdrowiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski