Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chaos zamiast rewolucji. Busy nadal wjeżdżają do centrum Krakowa

Arkadiusz Maciejowski
Arkadiusz Maciejowski
Kontrowersje. Dziś pasażerów może czekać jeszcze większe zamieszanie. Dlatego, że właściciele busów sami nie wiedzą, gdzie skończą trasy.

Zamieszanie, zdezorientowani i wściekli pasażerowie, przewoźnicy ignorujący nowe oznakowanie ulic oraz... nieporadni miejscy urzędnicy. Tak wczoraj wyglądała sytuacja w centrum Krakowa. Zapowiadana od półtora miesiąca przez pracowników Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu „busowa rewolucja” rozpoczęła się od... wielkiego chaosu. Za który sami oni ponoszą największą odpowiedzialność.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Interesy i interesiki, czyli jak cierpią podróżni

Chcąc usunąć busy z rejonu ul. Pawiej, Ogrodowej i Worcella, ZIKiT ustawił znaki zakazu wjazdu dla pojazdów o masie powyżej 3,5 tony. Jednak większość przewoźników stwierdziła, że ich busy ważą mniej i zignorowała wczoraj nowe oznakowanie, które za „nieprecyzyjne” uznali nawet policjanci. I zamiast nakładać mandaty, tylko pouczali kierowców. W ZIKiT zaczęto więc głowić się, jak wyjść z twarzą z całej tej sytuacji. Prawdopodobnie dzisiaj oznakowanie tych ulic zmieni się jeszcze raz, na trudniejsze do ominięcia przez kierowców busów.

W tym zamieszaniu najbardziej ucierpieli pasażerowie, dojeżdżający do Krakowa z okolicznych miejscowości. Bo nie wiedzieli, skąd będą odjeżdżać busy. Jeszcze w poniedziałek Dariusz Tarnawski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych, chciał prosić dyrektora ZIKiT, Andrzeja Mikołajewskiego, o przesunięcie terminu zmian do przyszłego tygodnia. Tyle bowiem czasu stowarzyszenie potrzebuje jeszcze na przygotowanie parkingu pod estakadami w rejonie ul. Wita Stwosza, na który mają przenieść się busy. Ale do porozumienia z zarządem nie doszło.

- To jest niepoważne. Przyszłam na ul. Ogrodową, a tu się okazuje, że przewoźnicy jeżdżący do Wadowic przenieśli się na dworzec przy ul. Bosackiej. I tak muszę krążyć - irytowała się jedna z pasażerek. - W ciemno przyszedłem na Ogrodową i akurat mój bus do Dobczyc ma stąd jeszcze dziś odjechać. Ale nie wiadomo, co będzie w środę - podkreślał Łukasz Ryskala.

Tak naprawdę sami przewoźnicy nie byli w stanie odpowiedzieć wczoraj na pytanie, czy dzisiaj wciąż będą wjeżdżać w rejon ul. Pawiej, czy zakończą kursy w innym miejscu. - Zamierzam szybko dojść do porozumienia z władzami dworca przy ul. Bosackiej, ale nie wiem, czy mi się to uda do środy - stwierdził Edward Tyrpuła, właściciel firmy Edmar.

Inni przewoźnicy nie wykluczają przeniesienia się np. na parking przy ul. Kamiennej, jeśli na ul. Pawiej policja zacznie karać ich mandatami. Tymczasem funkcjonariusze z krakowskiej drogówki chcą do całej sprawy podejść po ludzku. - Przewoźnicy przekonują nas, że za kilka dni dobrowolnie opuszczą rejon ul. Pawiej, więc na razie raczej skupimy się na ich pouczaniu - zapowiada nadkomisarz Tomasz Jemczura z krakowskiej drogówki.

Policjanci, którzy pojawili się wczoraj w rejonie ul. Ogrodowej sami sprawiali wrażenie zagubionych w całej sytuacji. - Nie jesteśmy przecież w stanie sprawdzić tu na miejscu, ile wraz z pasażerami waży bus - usłyszeliśmy od jednego z funkcjonariuszy.Policjanci mogliby poprosić o pomoc Inspekcję Transportu Drogowego, która posiada odpowiedni punkt do ważenia pojazdów, ale... znajduje się on przy ul. Księcia Józefa. Aż tam musiałby być pilotowany bus wyznaczony do kontroli.

- Nie robiliśmy tego, bo nie jest naszym celem, aby w pierwszym dniu obowiązywania zmian karać kierowców mandatami. Upomnieliśmy kilkunastu z nich, że nie powinni wjeżdżać w rejon ul. Pawiej - podkreśla Tomasz Jemczura, nadkomisarz z krakowskiej drogówki.

Pojawienie się policjantów, zamiast rozwiązać problem, spowodowało jeszcze większe zamieszanie. Część przewoźników postanowiła odwołać kursy.

- Szef przekazał mi ok. godz. 14, że mam wykonać ostatni kurs do Dobczyc i już dziś nie wracać na Ogrodową - usłyszeliśmy od kierowcy busa należącego do firmy „Travel Bus”.

A wśród podróżnych narastała frustracja. - Czekamy już kilkadziesiąt minut na busa w stronę Wadowic i nic nie przyjeżdża, nie ma żadnej informacji. Jest chaos - podkreślała pani Małgorzata z synem Aleksandrem.

- Co chwilę przychodzą do mnie zdezorientowani ludzie, pytają co robić, a wiele busów się nie pojawia, bo kierowcy boją się, że policja skończy z upominaniem i zacznie nakładać mandaty - mówił z kolei Gustaw Rolka, nadzorujący parking przy ul. Ogrodowej.

Nadkom. Jemczura w rozmowie z nami stwierdził jasno, że urzędnicy, którzy chcieli ograniczyć ruch busów w ścisłym centrum, zastosowali „nieprecyzyjne oznakowanie”. W ZIKiT zdali sobie z tego sprawę... dopiero wczoraj po południu. - Ustawiliśmy takie znaki, bo z naszej wiedzy wynika, że standardowe busy dowożące pasażerów do Krakowa mają masę całkowitą większą niż 3,5 tony. Ale jeśli jest problem z egzekwowaniem przepisów, prawdopodobnie zmienimy je po prostu na „zakaz wjazdu dla autobusów” - mówi Michał Pyclik z ZIKiT.

Wiele jednak wskazuje na to, że dziś pasażerów czeka jeszcze większe zamieszanie. Wczoraj wieczorem przewoźnicy sami nie byli bowiem w stanie powiedzieć, skąd dziś będą odjeżdżać.

- Być może przeniesiemy się na parking na ul. Kamienną. Na ul. Ogrodową raczej nie wrócimy, ale jeszcze chcę porozmawiać z innymi przewoźnikami - usłyszeliśmy od szefa firmy „Travel Bus”, proszącego o zachowanie anonimowości.

Z kolei Dariusz Tarnawski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych, podkreśla, że parking pod estakadami w rejonie ul. Wita Stwosza, gdzie docelowo mają przenieść się przewoźnicy, będzie gotowy dopiero w poniedziałek.

WIDEO: Kierowcy kontra rowerzyści. Kto lepiej dba o bezpieczeństwo?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski