Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciałbym mieć coś więcej niż I ligę!

Rozmawiał Daniel Weimer
Największym sukcesem Sandecji Nowy Sącz za kadencji prezesa Andrzeja Danka było 3. miejsce w I lidze w sezonie 2009/10.
Największym sukcesem Sandecji Nowy Sącz za kadencji prezesa Andrzeja Danka było 3. miejsce w I lidze w sezonie 2009/10. fot. Daniel Weimer
Rozmowa. – Za sobą mamy okres dojrzewania, jesteśmy zasiedziali na tym szczeblu rozgrywek – mówi Andrzej Danek, prezes Sandecji

– Sezon co prawda jeszcze się nie skończył, ale na trzy kolejki przed metą Sandecji gratulować można pozostania w I lidze. Czy to wszystko, na co kibice mogli liczyć w tej edycji rozgrywek?

– Przed rozgrywkami apetyty były z pewnością większe. Nasze oczekiwania brutalnie jednak zweryfikowały pierwsze kolejki. Pamięta Pan przecież, że w pięciu meczach zdobyliśmy raptem jeden punkt, nie strzelając ani jednej bramki.

– Nastąpiła więc zmiana trenera. Rozstaliście się z Mirosławem Hajdą, który teraz okazuje się być mężem opatrznościowym Cracovii.

– I bardzo dobrze, szczerze życzę mu wszystkiego najlepszego na „nowej drodze życia”. Cracovia ma Hajdę, a u nas jest zatrudniony w jego miejsce Ryszard Kuźma. Ten człowiek wykonał dla Sandecji kawał dobrej roboty.

– Nikomu niepotrzebnej.

– Dlaczego tak Pan mówi?

– No bo widzę, ile osób przychodzi obecnie na mecze „biało-czarnych”. Zacieracie ręce, jeśli na trybunach zasiądzie dwa tysiące ludzi. A przecież nie bardzo odległe to czasy, kiedy na mecze przychodziło dwa, czasem nawet trzy razy więcej kibiców.

– To, niestety, prawda. Mocno martwi mnie to mniejsze zainteresowanie naszymi meczami. Nie bardzo wiem, z czego to wynika. Piłkarze grają przecież ładnie dla oka, zdobywają punkty, obniżyliśmy ceny biletów. Myślę, że I liga, miejsce w środku jej tabeli, trochę ludziom spowszedniały. Kibice chcieliby widzieć swych ulubieńców ubiegających się o awans do ekstraklasy.

– Co stoi naprzeciw temu, by spełnić te ich życzenia?

– No właśnie, co stoi? Dobre pytanie. Za sobą mamy okres dojrzewania w I lidze. Należymy niewątpliwie do zasiedziałych w niej zespołów. I, faktycznie, wypadałoby pomyśleć o czymś okazalszym. Może w przyszłym sezonie. Ten obecny jeszcze się nie skończył. Nie wybiegajmy więc zanadto w przyszłość.

– Ale Czytelnicy chcą wiedzieć, czego się mogą po swojej drużynie spodziewać? Co robicie, żeby nie została personalnie osłabiona?

– W czerwcu kontrakty wygasają kilku czołowym zawodnikom. Najtrudniej będzie zatrzymać w Nowym Sączu Adama Mójtę. Jego menedżer poprosił, byśmy dali jego podopiecznemu dwa tygodnie na zastanowienie. Jeśli przez ten czas nie zgłosi się konkretny oferent z ekstraklasy, to ten skuteczny obrońca pozostanie w Nowym Sączu. Tak przynajmniej deklaruje, a nie widzę powodów, żeby mu nie wierzyć.

Na dobrej drodze znajdują się natomiast negocjacje w sprawie prolongaty umów z kluczowymi graczami drugiej linii: Maciejem Bębenkiem, Łukaszem Grzesz-czykiem oraz Słowakiem Matejem Natherem. Z tym ostatnim, najbardziej bodaj niedocenianym zawodnikiem naszego zespołu, sprawa jest już właściwie dogadana.

– Przed rundą wiosenną dołączyło do was kilku nowych graczy. Który z nich okazał się, wedle Pana opinii, najsilniejszym wzmocnieniem sądeckiego zespołu?

– Zastanawialiśmy się nad kandydaturami obrońców: Słowaka Roberta Cicma-na i Hiszpana Pablo Gomeza. Postawiliśmy na obydwu. I to pociągnięcie okazało się strzałem w dziesiątkę. Cicman imponuje spokojem, zaś Gomez to gracz świetnie, jak na południowca przystało, wyszkolony technicznie, bardzo wszechstronny. Co ważne, nie mający przesadnego mniemania o sobie.

– W połowie rundy dołączył jeszcze jeden obcokrajowiec...

– A tak, naturalnie. Zupełnie zapomniałem o senegalskim napastniku Momo Traore. I on spełnia pokładane w nim nadzieje. Strzelił gola na wagę zwycięstwa w Niepołomicach, rozruszał atak. A przecież przyszedł do nas z poważnymi zaległościami treningowymi. Myślę, że swoje prawdziwe możliwości jeszcze pokaże. Sądząc po jego wcześniejszych występach w Zagłębiu Lubin, Pogoni Szczecin czy GKS-ie Bełchatów, to są one nieprzeciętne. Mam nadzieję, że objawi je po właściwym przepracowaniu przerwy w rozgrywkach.

– To nie będzie właściwy czas na kształtowanie motoryki. Ten antrakt potrwa przecież bardzo krótko.

– To prawda. Dlatego dobrze się dzieje, że trener Kuźma wystawia go teraz w każdym meczu. Szansę, ku satysfakcji kibiców, otrzymują też młodzi wychowankowie klubu. Mnie to też cieszy. Obiecująco zaprezentowali się ostatnio Michał Szeliga, mój syn Adrian Danek oraz Wojtek Kalisz. Ten ostatni co prawda wywodzi się z Tymbarku, ale w Sandecji uczył się futbolowego abecadła. Jest jeszcze leczący kontuzję młodzieżowy reprezentant Polski Przemysław Szarek, Szymek Kuźma, no i najbardziej z nich wszystkich ograny w różnych ligach Kamil Słaby.

– W przyszłość należy spoglądać przez różowe okulary?

–Nie wiem, czy można, ale ja jestem optymistą.

– Drużyna nie wymaga już wzmocnień? – Wymaga. Zdradzę, że jesienią dołączy do zespołu Wojciech Trochim z Kolejarza Stróże oraz pewien naprawdę dobry słowacki rozgrywający, trenujący już zresztą z drużyną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski