Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chłodny, jasny palec

Paweł Głowacki
Stanisław Soyka, Adam Strug, Jerzy Trela i poezja Leśmiana
Stanisław Soyka, Adam Strug, Jerzy Trela i poezja Leśmiana Fot. Wacław Klag
Salon poezji. Czy istnieją aktorzy, którzy by narzędnik „sokiem”, publicznie na głos czytając, zmienili w dźwiękową miksturę, lepką i przesłodzoną, ciągnącą się prawie jak guma? Złe pytanie. Dobre brzmi: Ilu jest takich?

Ilu spółgłoskę „s”, rozwlekłoby w poetyce węża, dla wzmożenia erotycznego klimatu rozsmarowując na zębach naparstek śliny? Ilu do „o” przechodząc zmrużyłoby zalotnie oczy i głos zniżyło maksymalnie, sugerując, że z samego dna rozgrzanych trzewi dobiega on? Ilu by tercet „kie” zmieniło w ciemny, powiedzmy, że koci, albo może byczy, mruk, migdałową mordoklejką finalnego „m” zamykając go niczym wiekiem? Stu? Tysiąc? Pięćdziesiąt tysięcy? Prawie wszyscy? Jedno pewne. W tej armii artystów słowa mówionego szalenie malowniczo – brak jest Jerzego Treli.

Na ostatnim Salonie Poezji wiersze Bolesława Leśmiana śpiewali Stanisław Soyka i Adam Strug, grając na fortepianie. Czytał Trela wierszy bodaj trzynaście, a wśród nich był ten legendarny, który się pamiętnymi wersami zaczyna: „W malinowym chruśniaku, przed ciekawym wzrokiem...”. Nie tylko słowo ostatnie, wszystkie te słowa, wszystkie słowa wiersza całego oraz wszystkie słowa reszty wierszy – Trela pozostawił w spokoju. Podobnie Soyka i Strug. Zostawili napisany świat Leśmiana w spokoju, to znaczy pozwolili, jakby może sam Leśmian rzekł, by słowa same zechciały „się uciułać w kształt wielce bywały”.

Wystarczy sobie w domu przeczytać którykolwiek wiersz twórcy „Łąki”, co tam wiersz cały, wystarczy przeczytać choćby linijkę – i już się wie, że to jest „teatr” obezwładniający i, by tak rzec, samowystarczalny w istocie, że to jest język, co sam siebie reżyseruje genialnie oraz sam genialnie gra wszystkie role na scenie, którą jest on sam, dla widowni szczelnie wypełnionej nim samym. Po co się więc w ten układ doskonały wtrącać?

Po cóż jego czystość krystaliczną babrać własnymi marnymi groszami trzema, swoim teatrzykiem nieuchronnie przeciętnym? Dla Treli są to pytania do dna retoryczne. Też dla Soyki i Struga. Byli mądrzy, więc słowa zechciały się uciułać. Efekt? Godzina dojmująca, jasna. Leśmian jak dotknięcie palcem chłodnym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski