MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Choć mięczaki i do tego bezzębne, radzą sobie doskonale, ich tarka niczym pilnik tnie warzywa

Grzegorz Tabasz
Pomrów błękitny
Pomrów błękitny Grzegorz Tabasz
Nie ma na nich mocnych. Nic więc dziwnego, że nagie ślimaki od zmierzchu do świtu panoszą się bezczelnie po ogrodzie.

Należą do mięczaków, ale wbrew nazwie są odporne i wytrzymałe. Bez szwanku zniosły zeszłoroczną suszę. Starczyło kilkanaście dni deszczu, by szybko nadrobiły straty. Kohorty pozbawionych muszli ślimaków (prawdę mówiąc, mają szczątkową muszlę ukrytą wewnątrz ciała) doskonale sobie radzą zarówno na łąkach jak i w ogrodach. Brak zębów w niczym nie przeszkadza. Pojedyncza szczęka i przypominająca pilnik tarka doskonale nadaje się do wygryzania eleganckich dziurek zarówno w twardych warzywach jak i delikatnych liściach. Dla plantatorów są prawdziwym utrapieniem, a bez chemicznej ochrony uprawy kapusty nie mają wielkich szans na przetrwanie.

Starsi wiekiem rolnicy twierdzą, iż plaga oślizgłych stworzeń zaczęła się w latach sześćdziesiątych. Niektórzy mawiają, że to wina azotoksu. Popularny środek ochrony roślin zawiera DDT, który co prawda nie robi krzywdy mięczakom, ale zniszczył drapieżne owady, które zjadały jaja i młode ślimaki. Co prawda DDT wycofano z rolnictwa w latach siedemdziesiątych, ale przyroda nie powróciła do równowagi. I pewnie nie wróci, bo na jego miejsce wprowadzono setki nowych preparatów. Na dodatek do rodzimych ślimaków dołączyli przybysze z południa.

Choćby żarłoczny pomrów wielki. Potrafi rozciągnąć ciało do blisko dwudziestu centymetrów, a jego apetyt dorównuje rozmiarom. Rozrabia nie tylko w ogrodzie. W szklarni czuje się jak w raju, masakrując siewki i młode rośliny. Nawet jeden okaz zawleczony do piwnicy może zniszczyć dużą część przechowywanych ziemniaków. Trochę zje, a nadgryzione bulwy zniszczą pleśnie i bakterie gnilne.

Przyczyna sukcesu pozornie bezbronnych i powolnych mięczaków leży w śluzie o nieprzyjemnych smaku i paskudnej konsystencji. Nie słyszałem, by ktokolwiek rozważał kulinarne zastosowanie pomrowów czy śliników. Podręczniki survivalu ani się nie zająkną o ratującym od głodowej śmierci posiłku z bezmuszlowców, toteż ani myślę sprawdzać, jak smakują. Za to usuwanie śluzu z dłoni jest zajęciem pracochłonnym i bez popiołu zmieszanego z piaskiem ani rusz.

Przyklejony do ubrania wytrzyma proszki i cykl prania w automacie. Nic dziwnego, że mają niewielu wrogów naturalnych, a na palcach jednej ręki można policzyć drapieżców, którzy skuszą się na dorosłe pomrowy. Kiedyś eksperymentowałem z oswojoną ropuchą zieloną, która mieszkała przez całe lato pod schodami. Bez wahania zjadała dowolne ilości gąsienic. Dżdżownice pochłaniała niczym spaghetti. Mając do wyboru mięczaki i owadzie menu, zawsze wybierała to drugie. Ślimaki jadała z wyraźną niechęcią i tylko mniejsze okazy.

Raz usiłowałem nakarmić poturbowanego jeża ślimakiem, ale wybrał miseczkę z mlekiem i surową wątróbkę. Najliczniejszymi wrogami ślimaków są chrząszcze biegacze. Widywane w ogrodzie gatunki są fioletowej lub czarnej barwy, ale ciężko sobie wyobrazić, by trzycentymetrowy owad zabił wielokrotnie większą od siebie ofiarę. Polują tylko na ślimaczą młódź, ale dobre i tyle. Nic dziwnego, że tabuny nagich ślimaków od zmierzchu do świtu, a w czasie deszczu przez cały dzień, panoszą się bezczelnie po ogrodzie. Bo nie ma na nich mocnych.

Walka ze śliskimi wrogami jest stałym tematem na ogrodniczych forach. Na pierwszym miejscu są pomysły dla nerwowych, czyli broń chemiczna. Dostępne w każdym sklepie tanie preparaty to najczęściej połączenie przynęty z trucizną. Szybkie i skuteczne. Zabijają wszystkie ślimaki bez wyjątku. Z winniczkami włącznie i masą ledwo widocznych drobnych gatunków.

Dla dysponujących czasem naturalistów można polecić sprawdzone babcine metody. Niezbyt głębokie pojemniki z piwem, które jak magnes przyciągają mięczaki. Topią się równie dobrze w lepszych jak i najtańszych rodzajach trunku. Dobrze sprawdzają się stare deski, pod które trzeba włożyć na przynętę kilka plasterków warzyw. Rankiem zbieramy ślimaki. I co dalej? Osoby o twardym sercu mogą teraz ostrym nożem odpłacić szkodnikom za każdą zjedzoną truskawkę. Bardziej wrażliwi wyniosą wiadro pełne ślimaków daleko do lasu.

Są też metody głupie. Jak posypywanie każdego napotkanego mięczaka solą. Sadyzm w czystej postaci, bo zwierzak zdycha powoli w męczarniach, a kilogramy soli nie wyparują lecz zniszczą glebę. Koneserzy sięgną po wyrafinowane płotki (także elektryczne!), którymi ogrodzą grządkę warzyw. Do lamusa można odłożyć zapory z trocin czy wapna otaczające warzywnik. Pomrów trocin nawet nie zauważy, zaś pod wpływem rosy i deszczu wapno szybko straci parzące właściwości. Są też metody biologiczne. Do najbardziej wysublimowanych zaliczę przepis na gnojówkę z zabitych ślimaków, która skutecznie odstrasza nieproszonych gości.
Co ciekawsze, pomysł pochodzi od zadeklarowanej buddystki. Nie ma to jak miłość do wszelkiego stworzenia. Bardzo skuteczne mogą być żywe nicienie pasożytujące na mięczakach. Zabieg wręcz idealny, ale obarczony jedną wadą: cena. Jednorazowy zabieg w większym ogrodzie kosztuje kilkaset złotych. W zamian rolnicy ekologiczni polecają tanie specyfiki z piołunu. Zielsko słynące z goryczy ma swoim smakiem zniechęcać żarłoczne mięczaki. Zabieg dla cierpliwych posiadaczy mniejszych ogrodów.

Najlepiej zatrudnić w ogrodzie stróża. Wytrwałego łowcę ślimaków, czyli biegusa indyjskiego. Sympatyczna kaczka z powodu wyglądu i sposobu bycia nazywana też pingwinem. Pożera ślimaki bez pardonu. Widziałem biegusa w akcji. Wypuszczony późnym popołudniem z woliery nie grymasił i połykał w całości wszystkie napotkane ślimaki i pomrowy. Przy większych sztukach oczy wyłaziły mu na wierzch. Po tygodniu wyczyścił ogród tak starannie, że właściciele zaczęli wypożyczać go sąsiadom. Ma jedną wadę: póki młody, póty potrzebuje białka. Wyrośnięty, pod koniec lata zmienia dietę, stając się jaroszem. I jak wszystkie kaczki zaczyna skubać zieleninę nie gorzej niż ślimaki. To, co powiem, będzie mi poczytane za szczyt niewdzięczności, ale trudno. Biegusy są smaczne i jadalne. Przepisów na dania z kaczek wiele, a kolejnej wiosny można się rozejrzeć za następcą.

Na koniec kilka miłych słów o dzikich ślimakach. Tych leśnych, których nigdy nie uświadczycie blisko domu. Choćby pomrów błękitny, którego można spotkać w górach. Duży, intensywnie niebieskiej barwy z przypominającym płetwę fałdem na grzbiecie. Piękny, nieprawdaż?

***

Ślimaki te lubią zacienione i wilgotne zakamarki. Najaktywniejsze są rano i wieczorem, gdy pojawia się rosa, oraz podczas pochmurnej i deszczowej pogody.

Są żarłocznymi roślinożercami, gustującymi zwłaszcza w młodych okazach. Charakterystycznym śladem ich obecności są pasma zaschniętego śluzu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski