Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chodniki albo blokada

Barbara Ciryt
Mieszkańcy Borku Szlacheckiego są gotowi do blokady, podobnie jak ludzie w Facimiechu, Wielkich Drogach i Jaśkowicach
Mieszkańcy Borku Szlacheckiego są gotowi do blokady, podobnie jak ludzie w Facimiechu, Wielkich Drogach i Jaśkowicach Barbara Ciryt
Bezpieczeństwo. Mieszkańcy podskawińskich wiosek latami prosili o inwestycje dla pieszych przy "krajówce" Kraków-Oświęcim. Teraz zorganizowali protest. Na płotach wywiesili banery z żądaniami i zapowiedzią dalszych działań. Są już gotowi wyjść na drogę i wstrzymać ruch.

Ludzie w Borku Szlacheckim, Wielkich Drogach, Facimiechu i Jaśkowicach boją się wyjść na drogę krajową biegnąca przez ich wioski. Bez chodników nie sposób się tu poruszać. Dlatego zorganizowali protest: do płotów przymocowali wielkie, czarne banery z napisami: "Borek protestuje, chodników oczekuje", "Protest - chcemy chodników", "Żądamy chodników, stop tirom".

Na wąziutkie pobocze co rusz najeżdżają samochody. Najczęściej tiry, które nie mają miejsca, żeby się minąć. - Jeśli ktoś z nas idzie w tym czasie drogą, musi uciekać do rowu, który jest wielki jak fosa. Matki ze strachem codziennie posyłają dzieci do szkoły - mówi Stanisława Tylec z Borku Szlacheckiego. Trzyma na ręku 2-letnią wnuczkę Zuzię. - Nie wyobrażam sobie, żeby nie było tych chodników, jak ona pójdzie do szkoły. Czy wreszcie doczekamy się ich budowy? - pyta.

Mieszkańcy na sama wieść, że trzeba walczyć o chodniki, wychodzą tłumnie przed posesje. Janina Rączka, sołtys Borku Szlacheckiego mówi, że inwestycja jest potrzebna natychmiast. Pokazuje gęstą zabudowę.

- Codziennie z tych domów ludzie muszą wyjść i dotrzeć do szkoły, pracy, sklepu, ośrodka zdrowia, kościoła. Nie mają innej drogi, całe życie toczy się przy tej krajówce, wśród pędzących tirów, które wywołują taki podmuch, że może przewrócić nawet dorosłego człowieka. Rowerem także nie sposób tędy przejechać - żali się pani sołtys. Właśnie jedzie rozpędzony tir. Kierowca zamiast zwolnić - arogancko trąbi z daleka, żeby nikt nie próbował wchodzić na pobocze, bo to on je zajmuje, mijając się z innym ciężarowym pojazdem.

Stanisław Grzesiak próbuje szybko zmierzyć szerokość pobocza. - Ma jakieś 60 cm. Ja mam w barkach ponad 65, co oznacza, że nie przejdę bezpiecznie. A tu nieustannie jeżdżą tiry, autobusy, wielkie pojazdy i maszyny, piesi nie mają gdzie uciekać. Ktoś, kto tak zorganizował ruch, naraża życie i zdrowie ludzi. Dla tak nieodpowiedzialnego człowieka miejsce jest w więzieniu - podkreśla pan Stanisław.

Matki małych dzieci wskazują, że nie mają szans przejść drogą z wózkiem, bo nie dla nich miejsca na poboczu pełnym kolein. Jacek Kuźma z domu w Borku Szlacheckim do placu zabaw ma niecałe 500 metrów. - Żeby zaprowadzić tam dziecko na huśtawki muszę wziąć je do samochodu i zawieść, bo przejście jest zbyt niebezpieczne - ubolewa. Jego mama, pani Józefa, jest po operacji i chodzi o kulach. - Nie mogę wybrać się nawet do sąsiadki, bo strach iść - wzrusza ramionami.

Dorota Pawłowska z Jaśkowic nie może patrzeć, jak dzieci idąc do szkoły przebiegają od jednego wjazdu na posesje do drugiego, żeby uciec przed tirami. - Boję się wypuścić swoje dzieci na te drogę, dlatego chodzą za domami po peronie kolejowym i potem wzdłuż torów. Mimo, że tamtędy nie wolno chodzić, to i tak jest bezpieczniej niż na drodze - mówi.

Grażyna Koń, radna ze Skawiny, która również mieszka w okolicy drogi nr 44, wspiera mieszkańców i działa w Społecznym Komitecie Budowy Chodników. - Walka o te chodniki trwa już bardzo długo. Piszemy pisma i prosimy w krakowskim oddziale

Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o tę inwestycję. Próbowaliśmy umówić się w Warszawie, żeby przedstawić dokumenty i zdjęcia, jak wygląda nasza sytuacja. Nikt nie chciał się z nami spotkać. Poseł Piotr Ćwik składał w tej sprawie interpelacje, a my wciąż dostajemy informacje, że zarządca drogi nie ma pieniędzy na budowę chodników - mówi Grażyna Koń.

Radna Ewa Masłowska dodaje, że GDDKiA długo zwodziła mieszkańców. - Mówili nam, że ważne jest to, żeby wpisać te chodniki do krajowego Programu Budowy Ciągów Pieszo-Rowerowych. Po wielu zabiegach doprowadziliśmy do tego momentu i jeszcze w ubiegłym roku cieszyliśmy się. Szybko okazało się, że to nic nie da, bo inwestycje są na odległych pozycjach, między 700 a 800. Nie wiadomo, kiedy zostaną zrealizowane - mówi.

Mirosław Śliwa z Wielkich Dróg, który też działa w komitecie mieszkańców zabiegających o chodniki mówi, że zostały już wyczerpane wszystkie grzeczne metody zabiegania o chodniki. Pozostało protestować i organizować blokady. Szefem
Społecznego Komitetu Budowy Chodników jest Marcin Pacułt z Facimiecha. - Zarządca drogi nie traktuje nas poważnie.

Odpowiadają na nasze pisma, że mają 19 mld zł na wszystkie inwestycje w kraju, ale brakuje im na chodniki w naszych wioskach - mówi. Pokazuje sterty pism, w których gdzie mieszkańcy podskawińskich wiosek prosili o inwestycje. -

Zaproponowali, żebyśmy wyznaczyli w każdej wsi miejsca najbardziej niebezpieczne. Takie są na całej długości, ale wyznaczyliśmy cztery miejsca. Wówczas GDDKiA odpisała, że to inwestycje na 7,5 mln zł, a zarządcy brakuje pieniędzy - mówi.

Mieszkańcy proponują, żeby zakryć przydrożne rowy i zrobić bezpieczne chodniki, ale wiedzą też, że zarządca nie interesuje się ich losem. Burmistrz Skawiny Paweł Kolasa zaprosił na te drogi Tomasza Pałasińskiego, dyrektora z krakowskiego oddziału GDDKiA. Mieszkańcy przypominają, że szedł poboczem i niemal trzymał się barierek nad rowem. Przyznał, że trasa jest niebezpieczna, ale na tym się skończyło.

- GDDKiA dostrzega konieczność zapewnienia bezpieczeństwa ruchu na DK 44 i stara się o zapewnienie środków na budowę chodników - mówi Iwona Mikrut, specjalista ds. komunikacji społecznej w krakowskim oddziale GDDKIA. Jednocześnie informuje, do Warszawy spłynęło 801 wniosków o budowę chodników z całej Polski, co oszacowano na 790 mln zł.

A kolejność realizacji zadań zależy m.in. liczby wypadków, zabitych i rannych. W podskawińskich wioskach jest sporo kolizji, na szczęście rannych i zabitych jest niewielu. Dla zarządcy drogi to sygnał, że z budową chodników nie musi się spieszyć. To mieszkańcy wiedzą od dawna. Nie chcą dłużej czekać, na pierwszy tydzień maja zapowiadają blokadę drogi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski