MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chyba trzeba będzie u mnie też znaleźć astmę

Redakcja
Justyna Kowalczyk na trasie biegu łączonego, za nią Kristin Steira Fot. Jerzy Cebula
Justyna Kowalczyk na trasie biegu łączonego, za nią Kristin Steira Fot. Jerzy Cebula
Po piątkowym biegu na 15 kilometrów stylem łączonym brązowa medalistka w tej konkurencji Justyna Kowalczyk była bliska dyskwalifikacji. Zarzucono jej, że kończąc pierwszy 7,5-kilometrowy odcinek, który biegnie się stylem klasycznym, używała na zakręcie niedozwolonej "łyżwy".

Justyna Kowalczyk na trasie biegu łączonego, za nią Kristin Steira Fot. Jerzy Cebula

JUSTYNA KOWALCZYK. Nasza biegaczka ujawnia, że jej pierwsze słowa do Norweżki Steiry brzmiały: - Kristin, przepraszam!

Nasza biegaczka ujawniła, że wezwana została na posiedzenie jury, bo protest złożyli Norwegowie. - Odtworzono mi na wideo fragment biegu i pokazano, gdzie zastosowałam niedozwolony krok. Na szczęście dla mnie jury uznało, że był to tylko drobny błąd i nie zostałam zdyskwalifikowana. Odbyło się głosowanie, przez szybę widziałam, kto jak głosuje, ale oczywiście szczegółów nie zdradzę - mówiła Kowalczyk, która przyznała, że w swojej dotychczasowej karierze częściej przegrywała na finiszu. - Teraz moja noga była dłuższa o 2 centymetry - śmiała się.

Kowalczyk od kilku sezonów w ważnych imprezach ostro rywalizuje z Norweżką Kristin Steirą. Na mistrzostwach świata w Libercu w biegu na 30 km to przeciwniczka wykonała czarną robotę na trasie, a na finiszu ograła ją Kowalczyk. Toteż konferencję prasową w Libercu Polka zaczęła od słów: - Kristin, dziękuję! - Co teraz powiedziała Steirze? - Kristin, przepraszam! W biegu łączonym za nikim się nie "wiozłam". To ja w klasyku najczęściej byłam na czele - twierdzi Kowalczyk.

Mówi, że po zdobyciu brązowego medalu w biegu łączonym czuła wielką radość. - Przypomniałam sobie moje pierwsze kroki w narciarstwie, tak naprawdę to na nartach zaczęłam biegać od 15. roku życia. Bardzo późno. Finki, Norweżki stawiają pierwsze kroki na śniegu jako paroletnie dzieci. Nigdy sportowo nie czułam się tak szczęśliwa jak w piątek wieczorem. Potrafiłam im dorównać. To dla mnie nie do pojęcia - stwierdziła Kowalczyk.

Dziennikarze pytali, czy prawdą jest, że przed biegiem zastrajkowali estońscy serwismeni pracujący dla Kowalczyk? - To są jakieś totalne bzdury. Nie wiem, kto je wymyśla. Nie ukrywam, że było trochę nerwów, ale tak jest przeważnie przed każdym ważnym biegiem - odpowiedziała.

Dlaczego po zakończeniu biegu tak szybko znika trener Aleksander Wierietielny? Dawniej, choćby na mistrzostwach świata w Libercu, czekał w boksie na zawodniczkę, teraz szybko ucieka do hotelu. Po biegu sprinterskim zaiskrzyło między Kowalczyk i trenerem, przyznał to Wierietielny.

- Trener szybko odjeżdża do wioski olimpijskiej, bo nie chce się narzucać mediom. Powiedział mi: - Ty jesteś główną bohaterką. Znam się z trenerem od 11 lat, cały czas prowadzi mnie w kadrze. Oboje mamy trudne charaktery, ale zawsze dogadujemy się - mówi Kowalczyk.

Pytano Kowalczyk, jak reaguje na to, że podwójna mistrzyni olimpijska Norweżka Bjoergen bierze środki wspomagające, bo jest chora na astmę. Zostało to zgłoszone w FIS, a to umożliwia Norweżce brać oficjalnie lekarstwa zakazane w innym przypadku.

- Muszę porozmawiać z moim lekarzem i powiedzieć mu, żebyśmy wykryli u mnie astmę - żartowała Kowalczyk. A potem dodała już na poważnie: - Spoglądam na wyniki biegu łączonego, na trójkę medalistek, na czołową szóstkę i widzę, że są tam same astmatyczki. Mogą brać oficjalnie przed startem sterydy. One powodują, że rozszerzają się pęcherzyki płucne, a więcej powietrza w płucach to w biegach narciarskich wielki atut.

Andrzej Stanowski, Whistler

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski