Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciągle idą w dół

ZAB
Dla Spójni Osiek Zimnodół początek wiosny jest wyjątkowo trudny. W derbach zachodniej Małopolski przegrała w Chełmku 0-1 (0-1) nie będąc zespołem gorszym. Wiosną w trzech meczach zdobyła tylko punkt.

Jak tutaj rozegrać kolejny mecz, żeby wreszcie wygrać - zastanawiają się piłkarze Spójni.Fot. Jerzy Zaborski

V LIGA KRAKÓW-WADOWICE. Spójnia Osiek Zimnodół wiosną wciąż nie zaznała smaku zwycięstwa

Zimą w Spójni nie doszło do większych zmian kadrowych. Pozyskano jedynie weterana Dariusza Rzeźniczka, zawodnika z ekstraklasową przeszłością. Zarząd klubu uznał, że jesienną kadrą zespół jest w stanie walczyć o awans do IV ligi, bo piąta zostanie przecież zlikwidowana. - Nikt jednak nie był w stanie przewidzieć kompletnego strzeleckiego zastoju, bo taki dopadł nas u progu rundy rewanżowej - zwraca uwagę Daniel Tukaj, grający trener Spójni. - O ile jeszcze za pierwszą połowę wcześniejszego meczu na własnym boisku z Niwą, przegranego 0-1, mogłem mieć do zawodników jakieś pretensje, to w Chełmku walczyli od pierwszej do ostatniej minuty. Na pewno mecz ustawiła szybko strzelona bramka. Gospodarze mieli tego dnia wielkie szczęście, a nie chodzi tylko o okoliczności zdobycia bramki. Przeciwnik nawet chyba nie patrzył, gdzie uderza, bo dopadł przed polem karnym zbyt krótko wybitej przez obrońców piłki. Poszła ona rykoszetem od nogi jednego z naszych obrońców i bramkarz był bezradny. W ogóle chełmeccy piłkarze oddali na naszą bramkę dwa strzały i wygrali mecz. Tylko pozazdrościć - dodaje.

Spójnia zagrała bez Piotra Kasprzyka, który musiał pauzować za kartki. - Pewnie, że pod jego nieobecność musiałem nieco przestawić zespół, ale przecież inni też potrafią grać - tłumaczy trener. - Jak już wcześniej powiedziałem, nie mam zastrzeżeń do postawy zawodników. Walczyli ambitnie nawet wtedy, kiedy straciliśmy Tomaszewskiego. Na boisku nie było widać, że mamy o jednego zawodnika mniej.

Spójnia w przeszłości miewała trudne okresy, z których potrafiła wyjść obronną ręką. - Niby nie tracimy goli, bo wiosną nasz bramkarz tylko dwukrotnie w trzech meczach wyjmował piłkę z siatki, ale naszą główną bolączką jest słaba skuteczność, która w trzech meczach jest zerowa - zwraca uwagę Daniel Tukaj. - Nawet uważna gra w defensywie nie gwarantuje punktu, z którym przecież wychodzi się z szatni. Czasem o stracie gola decyduje przypadek, o czym świadczy nasz mecz w Chełmku. Jedyną alternatywą na to są bramki, które musimy zacząć strzelać, a kalendarz gier mamy trudny - martwi się trener Tukaj.

(ZAB)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski