MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ciągle nowe kontrowersje

Redakcja
Fot. Krzysztof Porębski
Fot. Krzysztof Porębski
Paweł Golański schodząc z boiska przeklinał na cały głos. Miał pretensje o decyzje arbitra w tym spotkaniu. Twierdzi, że dostał niesłuszną czerwoną kartkę, a przede wszystkim żalił się, że sędzia nie uznał ŁKS-owi prawidłowo zdobytej bramki.

Fot. Krzysztof Porębski

Rozmowa z ŁUKASZEM GARGUŁĄ, pomocnikiem Wisły

- Nie chcę tego komentować, musimy się skupić na sobie. My przyjechaliśmy tu po trzy punkty, uzyskaliśmy to i wracamy zadowoleni. Mieliśmy okazje oglądać dzień wcześniej np. mecz Jagiellonii z GKS Bełchatów. Tam też były kontrowersje. Każda kolejka coś takiego przynosi. Ale to nie jest nasza sprawa.

- Wyglądało to tak, jakby szybko strzelona bramka przez ŁKS zmobilizowała was do lepszej gry.

- Wiadomo o co Wisła gra - nie mogliśmy się potknąć w Łodzi. W takich meczach, jak z ŁKS-em wychodzi prawdziwy charakter drużyny. Było w tym starciu kilka ciężkich momentów. Wiadomo, nie ustrzegliśmy się błędów. Ale zrealizowaliśmy najważniejszy cel - zwyciężyliśmy. W końcówce niepotrzebnie się cofnęliśmy. Oddaliśmy pole ŁKS-owi, a powinniśmy zagrać wyżej, stwarzać kolejne sytuacje i je wykorzystać. ŁKS grał agresywnie, ale od każdego rywala, który staje naprzeciwko Wisły, można oczekiwać takiej gry.

- Mieliście sporo sytuacji, by rozstrzygnąć ten mecz znaczenie wcześniej. Uniknęlibyście takiej "nerwówki" w końcówce.

- Zabrakło nam może nieco szczęścia. Tak czy inaczej cieszymy się z końcowego rezultatu. Przy stanie 2-1 każdy miał świadomość, że prowadzimy i spodziewaliśmy się, że "dociągniemy" ten wynik. Myślę, że ten czwartkowy mecz z Fulhamem też dał o sobie znać. Ta konfrontacja z Anglikami kosztowała nas jednak dużo zdrowia.

- W końcówce uratował was Sergei Pareiko, który przy strzale z bliskiej odległości wykazał się niesamowitym refleksem.

- Po to jest Sergiei, by pomagać nam w takich momentach. W kolejnym meczu pokazuje, że jest klasowym bramkarzem i cieszymy się z tego bardzo.

- Trener Robert Maaskant bardzo żywiołowo reagował przy linii bocznej, raz solidnie Pana okrzyczał.

- Szkoleniowiec musi cały czas trzymać rękę na pulsie i nam pomagać, żeby nam się głowa "nie zagrzała". Ja tego, co krzyczał, nie słyszałem. Nawet nie wiem, w którym momencie miało to miejsce.

Rozmawiała Justyna Krupa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski