Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciągle żyją z pamiątką po budowie obwodnicy

Aleksander Gąciarz
Tu kiedyś była dobra droga – mówią mieszkańcy Dębowca. Od lewej: Wiesława Serwa, Józef Bratek, Grzegorz Pabiańczyk, Włodzimierz Bratek i Anna Hil z córką.
Tu kiedyś była dobra droga – mówią mieszkańcy Dębowca. Od lewej: Wiesława Serwa, Józef Bratek, Grzegorz Pabiańczyk, Włodzimierz Bratek i Anna Hil z córką. FOT. ALEKSANDER GĄCIARZ
Proszowice. Mieszkańcy ulicy Dębowiec mają kłopot z dojazdem do swoich domów.

To już peryferie miasta, granica z Jazdowiczkami. Ulica Dębowiec teoretycznie łączy drogi wylotowe w kierunku Słomnik i Krakowa. Teoretycznie, bo górny odcinek jest nieprzejezdny.

– Kilka lat temu można było tędy swobodnie przejechać. Droga była szutrowa, ale równa. Po budowie obwodnicy została ruina – przypomina Józef Bratek. – Sam kupiłem tu działkę, bo dojazd był super. Potem zaczęły jeździć samochody z ziemią, wielkie wozidła, spychacze na gąsienicach i wszystko zniszczyły. Droga nie była przystosowana do takiego tonażu – dodaje Grzegorz Pabiańczyk.

Początek ulicy jest jednak zachęcający. Skręcając w lewo z ul. Kościuszki, około 300 metrów jedzie się po równym asfalcie. – To nam zrobili dwa lata temu. Słyszeliśmy wtedy od burmistrza Makowskiego obietnicę, że za rok podobny asfalt zostanie ułożony dalej. Ale czas mija i nic – ­ mówi Włodzimierz Bratek.

Nowy asfalt najpierw przechodzi w uszkodzony miejscami, ale przejezdny fragment drogi, utwardzonej metodą „pokropka”. Potem jednak zaczynają się duże kłopoty: ostatni fragment ulicy to przemieszane z kamieniami błoto i wielkie koleiny.

W tym miejscu stoją dwa domy. W jednym z nich mieszka Wiesława Serwa z mężem. – Nie radzimy już sobie w ogóle. Nie możemy węgla dowieźć. Kiedyś można było od nas jechać i w lewo (do drogi słomnickiej) i w prawo (do krakowskiej). A teraz wyjechać z domu wcale nieraz nie można. Mąż jest po siedemdziesiątce. Jak spadnie deszcz, do lekarza go nie mogę dowieźć. Kilka razy samochód utknął w błocie i musiałam go odkopywać – opowiada.

W domu obok mieszka Anna Hil. Ma czteroletnią córkę.

– Mała miała iść do przedszkola, ale bałam się, że w zimie nie będziemy w stanie dojść na przystanek. Mąż wyjeżdża nieraz na dwa, trzy dni i co? Będzie chodzić w kratkę? – pyta.

Mieszkańcy Dębowca mają żal do władz gminy, bo w czasie budowy obwodnicy od burmistrza Makowskiego słyszeli zapewnienia, że wszystkie szkody zostaną naprawione. Żal jest tym większy, że po drugiej stronie obwodnicy widzą dobrą asfaltową drogę, którą prawie nikt nie jeździ. To dojazd do okolicznych pól. – A tu, gdzie mieszkają ludzie, są dziury i błoto – komentują.

Wiceburmistrz Proszowic Jerzy Pławecki nie ukrywa, że mieszkańcy dwóch najdalej wysuniętych domów na Dę-bowcu mają rację. Niestety na razie mogą liczyć tylko na doraźne rozwiązanie problemu.

– Wysyłamy tam po większych opadach firmę Kombud, żeby poprawiła stan drogi, ale zdaję sobie sprawę, że to niestety nie pomaga na długo – mówi i dodaje, że aby sprawę załatwić kompleksowo, należałoby przygotować projekt modernizacji drogi, wykonać odpowiednie odwodnienie (teren jest mocno pochyły) i ułożyć nową nawierzchnię. – To będą spore koszty, których w tej chwili nie mamy ujętych w budżecie – wyjaśnia.

Domaganie się naprawy od wykonawcy obwodnicy jest bezcelowe, bo firma Poldim upadła. Wszystko wskazuje zatem na to, że z problemem będą się musiały zmierzyć władze gminy następnej kadencji.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski