Przedawkowanie kąpieli! A gdzież była matka, niejako z definicji mająca czuwać nad częstotliwością dziewczęcych ablucji? Gdzież rodzinny lekarz? Prawda, celem owych zimnych kąpieli było „wywołanie w ciele zdrowotnych prądów gorących”, ale musiało się to wiązać z usunięciem ze skóry Zofii chroniącej przed chorobami warstwy różnych różności. Warstwa została zmyta przez wodę cieknącą przez zawieszoną pod sufitem podziurwioną drewnianą deskę. – Nazywa się to prysznic! – szeptały damy zgromadzone na pogrzebie. – Nie daj bóg, by ten diabelski wynalazek pojawił się kiedyś i w Krakowie... Nie daj Bóg!
Niegramotny morawski chłop, pan (?) Priessnitz, czyli Prysznic, który dzięki całorocznym kąpielom w lodowatej wodzie (w zimie, gdy potoki zamarzały, korzystał w domu z wynalazku, który ukradł panu Bogu) odzyskał utracone w dzieciństwie zdrowie, zdołał przekonać do wodolecznictwa pół Europy. Kto u niego nie stawał pod prysznicem! Kto nie pozwalał się owijać w zimne, mokre prześcieradła! – Z naszych – cała prawie arystokracja, z Lubomirskimi, Potockimi, Krasińskim, Sapiehami (Boże, bądź miłościw biednej Zofii!)... U Prysznica leczyli się Szopen i Gogol, krakowska profesura uniwersytecka, ba! nawet kolejne pokolenia Habsburgów... Już nie wiadomo kto przywiózł do Krakowa opowieść, że w 1840 roku Jesenik nawiedził sam skretyniały cesarz austriacki Franciszek Dobrotliwy: – Powiedz mi, chłopie – rzekł do skurczonego w ukłonie Prysznica – co mam robić, by być zdrowym i mieć dzieci? – Najjaśniejszy panie – Prysznic skłonił się jeszcze niżej – należy stulić pysk, pić dużo wody i wsadzić Arsch w szaflik!...
Cesarz posłuchał i się mu poprawiło, i dał morawskiemu cudotwórcy Złoty Medal Obywatelski I klasy, zaś wszystkim swoim – pacjentom kilka razy powtarzał jak mantrę: zimna kąpiel kilka razy dziennie, rąbanie drzewa i macanie kur – raz dziennie, prokreacja – ile kto może, ale obowiązkowo każdego wieczoru, uwaga, tylko z własną żoną, wina, wódki, likiery – nie, nie, nie! Nigdy! Woda źródlana – bez ograniczeń, jak najwięcej, cały dzień, całą noc!
Wilhelm Prysznic, zdeklarowany abstynent – pierwszy, który zrozumiał, że leczyć należy całe ciało, nie tylko jego chore fragmenty – zmarł w roku 1851, w wieku 52 lat. Zaiste, piękna to musiała być śmierć! – z przepicia. Wodą, oczywiście. Na podobnie piękny zgon Europa będzie musiała czekać aż do roku 1896, kiedy to umrze po przepiciu (wodą z Jordanu) pobożny brat cesarza FJ I arcyks. Karol Ludwik.
Kochani, i przed świętami, i w święta, a może i po? – nie przesadzajmy z wodą i sposobami jej użycia. Szaflik powinien nam zupełnie wystarczyć, kieliszczek kranówki też. Toż, jeśli wierzyć Francuzom – „Święty Marcin pija wino, wodę pozostawia młynom”.
Leszek Mazan, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?