Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co nas jeszcze zadziwi?

Ryszard Niemiec
Preteksty. Nie od dziś wiadomo, że nasze życie sportowe składa się ze zdarzeń, o których nie śniło się filozofom, począwszy od Platona i Arystotelesa.

Do niespodzianek, a nawet mega-sensacji we współzawodnictwie rozmaitego rodzaju, zdołaliśmy się przyzwyczaić, ale wszystkie zdarzenia luźniej związane z walką sportowców, toczące się w gabinetach prezesów, menedżerów i naganiaczy, wciąż budzą zenitalne zdumienie.

Zapierające dech informacje napłynęły z Olsztyna, gdzie prezes wojewódzkiego związku piłkarskiego zamówił - w ramach budżetu przeznaczonego na koszty jubileuszu tego stowarzyszenia - 1100 (słownie: tysiąc sto!) butelek wódki. Wbrew pogłoskom, alkohol był przeznaczony tylko częściowo do przelewu w gardła działaczy; stanowił kluczowy element rozwijanej polityki marketingowej.

Miał otóż trafiać jako prezent w ręce sponsorów, lepszych gości i decydentów. Aliści walne zgromadzenie delegatów piłkarstwa olsztyńskiego zdjęło działacza z zajmowanej funkcji, posiłkując się paragrafem o bizantyjskiej rozrzutności. Za punkt odniesienia do tej decyzji wzięto pryncypialność ministra spraw wewnętrznych, który nie patyczkował się ze świeżo powołanym komendantem głównym policji, podejrzanym o przyjęcie łapówki w postaci pięciu flaszek gorzały. Były już komendant poległ za „uwikłanie” , a przecież pamiętamy, że pierwszą salwę w stronę poprzednika oddał z podpórki oskarżenia o Bizancjum.

Także echem obyczajowości starożytnej stolicy wschodniego imperium pobrzmiewają wiadomości, które nadeszły z piłkarskiego Rzeszowa. Nawet postronni obserwatorzy przecierają oczy ze zdziwienia.

Dano im bowiem do wglądu kontrakt menedżerski, jaki Podkarpacki Związek Piłki Nożnej podpisał ze swoim… prezesem Kazimierzem G. Przemienienie wybieralnego prezesa w kontraktowego zarządcę może ocierać się o budzące szacunek tendencje modernizacyjne w strukturach futbolu. Kiedy jednak kontrakt obłożony jest klauzulą tajności, której pogwałcenie niesie za sobą karę umowną w wysokości pół miliona złotych, bajońska suma zwala z nóg!

Tajny układ podpisało, bez przystawiania im pistoletów do głów, dwóch zastępców prezesa-menedżera! Prokuratura rzeszowska ma niezły zgryz, a jeszcze większy szkopuł stoi przed ciałami jurysdykcyjnymi PZPN, do których odwołują się sygnatariusze operetkowego kontraktu, tłumacząc swoją służebność wobec swawoli beneficjenta kuriozalnej umowy, wywartą na nich presją, nie tylko moralną!

Mając do czynienia z sensacjami w postaci olsztyńsko-rzeszowskich rozgrywek personalnych, uodparniamy się na zaskakujące wyniki zmagań na arenach sportowych, takich na przykład, jak zawodowe ringi. Padł oto na matę, jak rażony piorunem, kolejny kandydat na światowego czempiona w najcięższej wadze, Krzysztof Zimnoch. Między linami szukał półmilionowej premii i miał ją zdobyć, bo rywal to kondycyjny słabiak. Ponieważ na zakwestionowanie tej prognozy nie musiałem czekać tak długo, jak w przypadku Szpilki, znokautowanie Polaka pierwszym uderzeniem uznaję za niespodziankę raptem wagi lekkiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski