Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Copa America. Messi nadal nie strzela, ale Argentyna w finale [WIDEO]

Remigiusz Poltorak
Remigiusz Poltorak
Piłka nożna. To była wreszcie taka Argentyna, jaką chcielibyśmy oglądać zawsze – szybka i przede wszystkim skuteczna. W drugim półfinale Copa America Messi i spółka rozbili Paragwaj 6:1 i w sobotę zagrają z Chile.

Wprawdzie gwiazdor Barcelony nie strzelił żadnego gola, ale i tak został wybrany najlepszym graczem meczu.

Messi o finale Copa America: Osiągnęliśmy nasz pierwszy cel. Wszyscy chcemy wygrać

Źródło: CO CARACOL/x-news

To dobrze pokazuje, jaką rolę odgrywa Messi w tym turnieju. Nie strzelca, który przyzwyczaił kibiców do tego, że trafia do siatki na zawołanie (tylko jeden gol, i to z karnego), ale reżysera gry potrafiącego w odpowiednim momencie idealnie podać piłkę. W spotkaniu z Paragwajem miał udział we wszystkich sześciu golach, w tym zaliczył trzy asysty – nawet, jak przy ostatniej bramce Higuaina, z pozycji leżącej.

Taka rola w drużynie na pewno nie sprawia Argentyńczykowi mniej radości. Tak przynajmniej można wywnioskować z jego pomeczowych wypowiedzi, ale również z tego, co mówią koledzy.

– _Wiedzieliśmy, że brakuje tak niewiele, aby zamieniać stwarzane sytuacje na gole. Trochę więcej precyzji, trochę szczęścia. W każdym razie byliśmy przekonani, że kiedyś te bramki muszą zacząć wpadać. I __tak się stało _– mówił przed kamerami wyraźnie zrelaksowany i zadowolony Messi.

–_ Leo gra dla drużyny, to jego wielka zaleta. Teraz wszyscy mamy nadzieję, że zarezerwował gole na finał z Chile _– twierdzi Martin Demichelis.

Argentyńczycy nie popełnili tym razem takich samych błędów jak w pierwszym meczu z Paragwajem w grupie (2:2), znowu szybko objęli dwubramkowe prowadzenie, choć tuż przed przerwą wydawało się, że rywale mogą jeszcze powalczyć. Kontaktowego gola zdobył Lucas Barrios, wykorzystując niefrasobliwość obrońców i Javiera Pastore. To jednak wszystko, na co było stać Paragwajczyków w Concepcion.

Wbrew dotychczasowym faktom – bo trener Martino narzekał po poprzednich meczach na zaskakujący spadek formy fizycznej w drugiej połowie – kolejne 45 minut należało całkowicie do „albicelestes”. To był prawdziwy koncert. Dość powiedzieć, że Argentyńczycy trafili w tym czasie do siatki tyle razy ile we wszystkich wcześniejszych spotkaniach (4). Odnalazł się też Angel di Maria, autor dwóch goli – taki, jakiego znaliśmy z występów w Realu Madryt albo z ubiegłorocznego mundialu.

Co ciekawe, były trener Paragwaju i Barcelony Gerardo „Tata” Martino będzie pierwszym szkoleniowcem, który poprowadzi różne drużyny w finale dwóch kolejnych edycji Copa America. Przed czterema laty jego „guarani” przegrali z Urugwajem, tym razem Argentyna jest faworytem w starciu z Chile. Choć gospodarze są wyraźnie na fali, a wątpliwości dotyczących korzystnego dla nich sędziowania nie brakuje.

– _Zamieniłbym wszystkie dotychczasowe trofea na puchar zdobyty z reprezentacją _– mówi odważnie di Maria. To pokazuje, jak bardzo Argentyńczycy są zdeterminowani, aby wreszcie przerwać 22-letni okres posuchy na wielkich imprezach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski