MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cuda się jednak zdarzają

Rozmawiał Paweł Gzyl
Krzysztof Kiljański zaśpiewał w duecie z Grażyną Szapołowską
Krzysztof Kiljański zaśpiewał w duecie z Grażyną Szapołowską Fot. Krzysztof Szymczak
Rozmowa z wokalistką Krzysztofem Kiljańskim o jego ostatniej płycie – „Duety”

– Tym razem otrzymujemy Pana nową płytę już nie dla Kayaxu. Pokłócił się Pan z Kayah?

– Kłótnia z Kasią? Nie widzę tego nawet oczyma wyobraźni. W końcu oboje jesteśmy Skorpionami urodzonymi w tę samą niedzielę. Ta płyta nie jest pierwszą wydaną poza Kayaxem. Dwa lata temu ukazał się przecież album „Barwy Kofty”. Nie rozstaję się z Kayaxem i mam nadzieję dotrzeć do Kasi i Tomika z nowym demo w tym roku. Życzyłbym sobie, aby zrobiło na nich takie wrażenie jak to z 2003 roku.

– Nowy album zawiera, jak sam jego tytuł wskazuje, duety – i to z samymi paniami. To trochę takie pójście za ciosem słynnego duetu z Kayah?

– Zdecydowanie nie. Chociaż „Prócz ciebie, nic” to bez wątpienia wciąż najważniejszy dla mnie duet całej artystycznej biografii. Mam ich jednak na swoim koncie dość dużo. Nie wszystkie zmieściły się na tym krążku i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będą się mogły ukazać na kolejnej płycie, choćby jako uzupełnienie tej kompilacji.

– Woli Pan duety z kobietami od duetów z mężczyznami?

– Podział na płeć nie ma w tym przypadku dla mnie wielkiego znaczenia. Bardziej liczą się: głos, współbrzmienie, charakter, no i w końcu sama piosenka. Lecz faktycznie, w większości śpiewałem jednak z paniami.

– Na pewno miał Pan okazję poznać osobiście wszystkie wokalistki. Niech Pan odsłoni trochę prywatności – jakie robią wrażenie w bliższym kontakcie?

– Każda z tych pań jest wyjątkowa. Powiem tak: mam szczęście poznawania na swojej drodze fantastycznych ludzi. Tak też było w przypadku wokalistek, z którymi zaśpiewałem te duety. Jestem więc prawdziwym szczęściarzem!

– Nie mogę nie spytać o jedną wyjątkową kobietę w tej konfiguracji – Grażynę Szapołowską. Jak się Panu pracowało z wielką gwiazdą polskiego kina?

– Cóż – w latach 80. biegałem do kina „na Szapołowską”. Jestem więc od tamtych czasów jej fanem. Gdyby mi ktoś powiedział wtedy, że kiedyś z nią zaśpiewam, to... uznałbym go za szaleńca! Ale jednak cuda się zdarzają. Grażyna jest kwintesencją kobiecości. Czarująca i piękna. „Kocham Cię, kochanie moje” zaśpiewaliśmy w bardzo odważnej orkiestrowej aranżacji Zygmunta Kukli.

– A jak sprawdziła się debiutantka z talent-show Sarsa Markiewicz?

– Sarsa się sprawdziła zdecydowanie. Brzmi bardzo naturalnie i swobodnie. Naprawdę warto było z nią zaśpiewać.

– Ma Pan swoją ulubioną piosenkę w tym zestawie?

– Wahałbym się stawiać na jedną jedyną. Podoba mi się bardzo „Ktoś między nami”. Bo zyskuje dzięki udziałowi wspaniałego harmonijkarza, jakim jest Keith Bennett.

– Często określa się Pana jako „polskiego Sinatrę”. Lubi Pan to określenie czy raczej Pana irytuje?

– Nie irytuje mnie, ale nie przepadam za tego typu porównaniami. Wolę być „polskim Kiljańskim”!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski