Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarna wiosna w Krakowie: nie doczekawszy pomocy państwa, przedsiębiorcy tną koszty. Chcą utrzymać pracowników, ale wielu na to nie stać

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Zamiar grupowego zwolnienia 611 pracowników zgłosiło przed końcem marca Grodzkiemu Urzędowi Pracy w Krakowie osiem firm, w tym dwie duże sieci handlowe, dwie średnie spółki hotelarskie oraz cztery małe firmy z różnych branż. Kolejne 1400 etatów (ale nie wiadomo, ile w samym Krakowie) zredukować chcą cztery duże spółki (w tym dwie handlowe) z siedzibą w Warszawie. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Mikro i małe firmy w sektorach najsilniej dotkniętych rządowymi restrykcjami mającymi na celu powstrzymanie koronawirusa - jak turystyka, hotelarstwo, gastronomia - przed końcem marca masowo rezygnowały z usług osób zatrudnionych dotąd na zleceniach lub umowach o dzieło, a także nie przedłużało umów czasowych. Dochód straciło kilkadziesiąt tysięcy krakowskich rodzin.

Stało się tak, bo najbardziej potrzebujący mikroprzedsiębiorcy nie doczekali obiecanej rządowej pomocy i najzwyczajniej nie mają pieniędzy na kontynuację działalności w kolejnych miesiącach.

– Z punktu widzenia drobnego przedsiębiorcy najistotniejsze jest, by wsparcie przyszło na czas i było łatwo dostępne. Tymczasem marzec się skończył, a tarczy antykryzysowej nie ma. Teoretycznie ma wejść w życie od 1 kwietnia, ale zapisy uchwalonego rządowego projektu każą sądzić, że dostęp do pomocy będzie obwarowany wymogami biurokratycznymi, których drobny biznes nie uniesie. A właśnie on jest dziś najbardziej zagrożony upadłością i zwolnieniami pracowników – komentuje Katarzyna Woszczyna, szefowa małopolskiego BCC.

To rząd wysyła Polaków na bruk

- Konieczność redukcji zatrudnienia sygnalizują nam kolejni przedsiębiorcy, również duzi. Zwracają się do nas z pytaniami, co można zrobić, by do tego nie dopuścić – mówi Marek Cebulak, dyrektor Grodzkiego Urzędu Pracy w Krakowie. Przypomina, że jeszcze kilka tygodni temu podstawowym problemem większości firm był brak pracowników, więc ci pracodawcy, którzy mogą sobie na to pozwolić, za wszelką cenę starają się utrzymać stan zatrudnienia. To logiczne: nikt nie chce zostać bez załogi, gdy sytuacja za kilka tygodni czy miesięcy zacznie się (daj Boże!) normalizować.

Wedle wiedzy pracowników GUP, większość dużych firm wstrzymuje się z dramatycznymi decyzjami o zwolnieniach w oczekiwaniu na zapowiadaną pomoc ze strony państwa, czyli tzw. tarczę antykryzysową.

- Problem w tym, że na takie oczekiwanie mogą sobie pozwolić wyłącznie firmy duże i zasobne, które zgromadziły znaczące oszczędności, a zarazem nie utraciły z dnia na dzień całych przychodów. Natomiast firmy mniejsze w branżach objętych największymi restrykcjami, jak turystyczna czy eventowa, po prostu nie mają pieniędzy. Kropka. Nie mają. Więc jak mają zapewnić ludziom pensje, opłacić inne koszty? – pyta Katarzyna Woszczyna, szefowa małopolskiego BCC.

Podkreśla, że BCC skupia głównie firmy duże, które jakoś sobie radzą, zwłaszcza, gdy działają w branżach mniej dotkniętych rządowymi ograniczeniami. I, co dziś bardzo ważne, mogą liczyć na wsparcie ekspertów i kolegów z prężnej organizacji. Niemniej nawet ci duzi znaleźli się dziś na zakręcie - bo gospodarka jest systemem naczyń połączonych i dramat w kilku branżach czy sektorach szybko zaczyna dotyczyć wszystkich. Zachowują się przy tym dzielnie, czasem wręcz heroicznie, wpłacając po kilkadziesiąt tysięcy złotych na konto Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, bo tam potrzebna jest pomoc. Są hojni w potrzebie, choć sami liczą straty...

- Widzimy w BCC, jak nasi członkowie nie chcą zwalniać ludzi, walczą o utrzymanie tych miejsc pracy i przetrwanie. Wszystkim bardzo brakuje jasnych, prostych przepisów, które można by wdrożyć natychmiast. Najboleśniej odczuwają to mikro i małe firmy. Najmniejsi przedsiębiorcy zostali bowiem całkiem sami - mówi Katarzyna Woszczyna. Odebrała przed chwilą telefon od pana Stefana, przedsiębiorcy, który wstrząśnięty wyznał, że ostatniego dnia miesiąca musi zwolnić ludzi, bo państwo nie udzieliło mu żadnej pomocy finansowej i nie wie, czy w ogóle może na coś liczyć. On, podobnie jak milion jemu podobnych, nie rozumie tych wszystkich skomplikowanych tarcz.

- Staramy się pomagać także takim małym firmom, które nie są naszymi członkami. Dzięki wspólnym akcjom m.in. z Dziennikiem Polskim, mój telefon i telefony czy mejle naszych ekspertów trafiły do wielu tysięcy drobnych przedsiębiorców, przeważnie zdesperowanych lub spanikowanych. Bo nie wiedzą co zrobić, gdy zostali bez dochodów i widoków na dochody. Nie odmawiamy im wsparcia, ale skala potrzeb jest przeogromna. Gdzie jest państwo? – pyta Katarzyna Woszczyna.

A wspomniany przez nią pan Stefan mówi bez ogródek: - To nie ja zwalniam pracowników. Na bruk wyrzucił ich rząd, który z dnia na dzień zakazał mi działalności i zostawił bez nijakiego wsparcia.

Przedsiębiorcy wskazują na model szwedzki czy niemiecki. Tamtejsze „tarcze antykryzysowe” zostały uruchomione niemal w chwili wprowadzenia restrykcji, jako rekompensata za utracone dochody. Tylko w ten sposób można skutecznie chronić płynność finansową firm i miejsca pracy.

180 stron „o tarczy… Maryni”

- Bezrobocie możemy mieć wkrótce kilkunastoprocentowe. Zapowiadanej pomocy państwa de facto nie ma. Nikt na razie nie może z niej przecież skorzystać. Czytając to, nad czym od piątku pracował parlament, większość przedsiębiorców, w tym ja, odniosło wrażenie, że władza pluje nam w twarz. A przecież w ostatnim dniu marca miliony firm w Polsce musiało podjąć decyzję, co dalej z pracownikami. I wielu nie miało wyjścia: z częścią personelu musiało się rozstać – opisuje Katarzyna Lorenc, ekspert BCC ds. rynku pracy.

Wyjaśnia, że w 180-stronicowych projekcie „tarczy antykryzysowej”, nad którym od poniedziałku pracował Senat, potencjalna pomoc dla przedsiębiorców została poupychana po różnych stronach i paragrafach, między całkiem odmiennymi sprawami, jak wybory, zasiłki opiekuńcze czy gospodarka odpadami.

- Kiedy próbowałam przeczytać ten dokument, naszły mnie dwie refleksje. Pierwsza: dawno nie spotkałam się z tak brutalnym dowodem braku szacunku władzy do ludzi, którym Polska zawdzięcza wzrost gospodarczy. Druga: przeciętny przedsiębiorca w Polsce, mikro i mały, nijak przez to nie przebrnie, a więc nie poradzi sobie z zapisami „tarczy”. Będzie skazany na pomoc prawników, doradców. Nawet jeśli miałby uzyskać taką pomoc bezpłatnie, minie wiele tygodni. A my nie mamy tygodni. Nie mamy już nawet dni – mówi z goryczą Katarzyna Lorenc.

Małopolskie urzędy raportują o zawieszeniu działalności przez kolejne mikrofirmy. Cześć przedsiębiorców, którzy utracili całe dochody i nie widzi perspektyw szybkiego powrotu do normalnej działalności, dogadało się ze swoimi pracownikami – i postanowiło przeczekać czas ograniczeń. Szefowie firm siedzą w domach i żyją z oszczędności, pracownicy też zaszyli się w domach i będą próbowali przeżyć – bez pensji za marzec, kwiecień, maj… Jak długo?

- Nas już nie ma, kolejni giną, a władza wciąż gada o tarczy…. Maryni – ironizuje 61-letni Adam, współwłaściciel niewielkiej krakowskiej firmy turystycznej, organizującej klasyczne zwiedzanie Krakowa, Wieliczki i Oświęcimia dla – głównie zagranicznych – turystów. Zwraca uwagę, że jego działalność jest (była) ściśle powiązana z działalnością dziesiątek, jeśli nie setek innych drobnych firm.

Weźmy ostatnich lutowych klientów: grupę 50 turystów z Włoch. Skorzystali z usług krakowskich przewodników, usług właściciela autokaru, który zawiózł ich do Wieliczki i z powrotem oraz do Oświęcimia i z powrotem, zjedli posiłki w zaprzyjaźnionych restauracjach w owych trzech miastach, jeździli taksówkami, hulajnogami i meleksami oraz dorożką, pałaszowali zapiekanki, zaliczyli koncert w klubie jazzowym, dyskotekę oraz zajęcia fitness, zrobili zakupy w sklepach z pamiątkami, księgarniach…Wszystkiego tego teraz nie ma.

A mowa tu o firmach, które w zdecydowanej większości żyją z miesiąca na miesiąc, czyli na bieżąco zarabiają na wszystkie wydatki – pensje, podatki, składki ZUS, czynsze, paliwo, media itp.

Czarny kwiecień?

Co gorsza, koronakryzys uderzył w pierwszym rzędzie w branże charakteryzujące się dużą sezonowością. Najsłabszy okres dla nich to styczeń i luty oraz pierwsze dwa tygodnie marca, odbicie – w normalnych warunkach – zaczyna się dopiero wiosną.

Widać to doskonale w statystykach krakowskiego GUS za dwa pierwsze miesiące 2020 r.: straty miało pod Wawelem ponad 20 proc. firm turystycznych, handlowych i usługowych. Koronakryzys dopadł je zatem silnie osłabione. A szanse na szybkie zarobienie choćby na podstawowe opłaty są na razie marne. Wielu przedsiębiorców straciło przy tym nadzieję na szybką pomoc państwa. Liczyli, że dotrze ona do nich przed końcem marca. - Rządzący Polską od prawie pięciu lat politycy PiS wybrali polityczne gierki – których celem jest utrzymanie władzy. Jakim i czyim kosztem? – pyta rozgoryczony właściciel sklepu meblowego w podkrakowskiej Rząsce.

- Obiecałam w styczniu trzem nowym pracowniczkom, w tym Ukraince, że je od 1 kwietnia zatrudnię na stałe, ale nie ma wyjścia, musiałam im dzisiaj podziękować. Dałam im po 500 złotych ekstra na odchodne, ot tak, „bez żadnego trybu”, żeby jakoś przeżyły ten tydzień-dwa, póki rząd się nie ogarnie – opowiada Małgorzata Gellert, właścicielka czterech sklepów z odzieżą damską. Trzy z nich ulokowane są w galeriach handlowych, czyli od ponad pół miesiąca nie działają.

- Rząd mi je zamknął, ale nijak nie zrekompensował skutków tego zamknięcia, jak to robią choćby w Szwecji czy w Niemczech – mówi krakowska przedsiębiorczyni. Czwarty sklep też musiała dezaktywować, bo w związku z akcją „Zostań w domu” i kolejnymi administracyjnymi ograniczeniami (policjanci legitymowali wychodzących od niej klientów) stał całymi dniami pusty. Zresztą od 1 kwietnia i tak musiałby być zamknięty z powodu nowych nakazów rządu.

A pensje 21 pracowników wypłacić trzeba (79,3 tys. zł miesięcznie), czynsze też (ponad 70 tys. zł miesięcznie), podobnie składki na ZUS, rachunki za media. Nie ma co nawet wspominać o ogromnych kwotach zamrożonych w towarze, którego nie da się nijak sprzedać. I nie wiadomo, kiedy będzie można, bo epidemia dopiero się rozpędza i państwo wprowadza kolejne restrykcje.

Od 1 kwietnia wchodzi m.in. nakaz zamknięcia wszystkich sklepów i punktów usługowych z wyjątkiem sklepów spożywczych, drogerii i aptek. Zamknięte zostały także hotele i miejsca noclegowe - z wyjątkiem tych, w których przebywają osoby w kwarantannie lub izolacji. Jest oczywiste, że te ograniczenia służyć mają ochronie Polaków przed epidemią. Ale jednocześnie inne działania rządu, wzorem cywilizowanych krajów, winny chronić Polaków przed bezrobociem i biedą. Tymczasem, ku rozpaczy przedsiębiorców i ich pracowników, zamiast szybko uruchomić wsparcie, politycy stracili cenny czas na niezrozumiałe gry.

Co jest w przyjętej przez Sejm tarczy antykryzysowej

Sejm uchwalił m.in.:

  • - Przesunięcie terminu składania zeznań CIT i wpłaty tego podatku dla wszystkich przedsiębiorców do końca maja 2020.
  • - Odliczenie straty roku bieżącego od dochodu uzyskanego w 2019 roku przez podatników CIT i PIT.
  • - Uproszczony do 1 strony wniosek o zawieszenie składek ZUS.
  • - Świadczenie dla osób na umowach cywilnoprawnych i samozatrudnionych w wysokości 80 proc. minimalnego wynagrodzenia, czyli ok. 2 tys. zł.
  • - Przedłużenie ważności dokumentów pozwalających cudzoziemcom wykonywać pracę w Polsce. Wykonywanie pracy przez cudzoziemców będzie legalne na warunkach określonych w tychże dokumentach aż do upływu 30 dnia następującego po dniu odwołania stanu zagrożenia epidemicznego lub epidemii.
  • - Przedłużenie terminu do opuszczenia terytorium Polski przez cudzoziemców zobowiązanych do powrotu, również do upływu 30 dnia po odwołaniu stanu zagrożenia epidemicznego lub epidemii.

Zdaniem organizacji biznesu, konieczne jest jeszcze:

  • - Wprowadzenie rozwiązań poprawiających płynność finansową firm: skrócenie terminów zwrotu VAT, uwolnienie środków z rachunków VAT (zblokowanych z uwagi na mechanizm split-payment), znaczne skrócenie terminu zastosowania tzw. ulgi na złe długi.
  • - Zawieszenie trwających i nierozpoczynanie nowych kontroli podatkowych.
  • - Blokowe, a nie wybiórcze, przesunięcie wszystkich terminów związanych z raportowaniem i płaceniem podatków. W obecnym projekcie część obowiązków przesunięto, a innych nie – połapanie się w gąszczu tych zmian jest bardzo utrudnione.
  • - Anulowanie danin publicznych wszystkim podmiotom dotkniętym kryzysem – nie tylko małych i mikro. Duże firmy mogą nie przetrwać. Mają 100% kosztów i 10 % przychodów.
  • - Objęcie planem pomocy także średnich i dużych przedsiębiorców, których wedle obecnych zapisów tarczy wiążą limity pomocy de minimis. To tam będą ewentualnie największe straty i największe zwolnienia pracowników.
  • - Umożliwienie pracodawcom nakazanie wykorzystania zaległych i obecnych urlopów przez pracowników.
  • - Przejęcie przez państwo wypłaty wynagrodzeń w firmach, gdzie przychody spadły o więcej niż 30% oraz finansowania pracownikom zasiłku chorobowego (obecnie finansują go przez 33 dni pracodawcy).
  • - Zdefiniowanie pracy zdalnej.
  • - Odbiurokratyzowanie przepisów dot. postojowego: trzeba deklarować i liczyć spadki przychodów, np. małe zakłady usługowe: fryzjerzy, kosmetyczki, małe sklepy, także spożywcze, które zaczęły działalność 3 lutego (poniedziałek, co jest logiczne, a nie w sobotę 1 lutego), nie skorzystają z postojowego! Po 1 kwietnia zawieszą działalność lub upadną. Postojowe i jego kryteria są najsłabszym elementem pakietu.
  • - Podejmowanie decyzji o przestoju ekonomicznym samodzielnie przez pracodawcę. Obecnie zaproponowane rozwiązanie zakłada, iż pracodawca bezwzględnie będzie musiał zawrzeć porozumienie ze stroną społeczną i nie będzie w stanie narzucić jego treści. Jest to rozwiązanie nieuwzględniające specyfiki konsultacji pracodawców i organizacji związkowych. Nawet w obliczu obecnej sytuacji istnieje bardzo duże ryzyko, iż związki zawodowe będą te negocjacje przedłużać a pracodawca pogrążony w trudnej sytuacji finansowej nie będzie mógł wówczas skorzystać z przestoju i obniżenia etatu na warunkach zawartych w „tarczy antykryzysowej”.
  • - Zrezygnowanie z wyborów przedstawicielstwa pracowników u pracodawców, u których nie funkcjonują organizacje związkowe. Nie jest to odpowiedni moment na takie ustalenia. Rozwiązanie to miałoby zastosowanie nawet do małych, rodzinnych firm co jest nieracjonalne.
  • - Usunięcie obowiązku wysyłania porozumienia do okręgowego inspektora pracy. Jest to kolejny formalizm, który zmusi jedynie PIP do prowadzenia kolejnej statystyki, bez realnego przełożenia na ochronę praw pracowników.
  • - Zniesienie odpowiedzialności przedsiębiorców za szkody powstałe w wyniku realizacji przez firmę decyzji lub poleceń władzy publicznej w trakcie walki z koronawirusem.
  • - Wprowadzenie analogicznych, jak dla jednostek samorządu terytorialnego, rządowych dotacji dla przedsiębiorców na czynną walkę z epidemią.
  • - Zniesienie reguły budżetowej, zwiększenie deficytu budżetowego w celu ratowania gospodarki, wzorem Niemiec, Francji, Włoch.
  • - Odblokowanie handlu w niedziele z obowiązkiem przestrzegania przez centra handlowe zaleceń służb sanitarnych.
  • - W branży turystycznej: voucher na 365 dni do decyzji turoperatora za niezrealizowane z powodu koronawirusa wakacje oraz przyjęcie działania ustawy pomocowej wstecz – od 21 lutego, ponieważ w tym czasie brakowało odpowiednich ustaw i firm działały w realiach luki prawnej.
  • - Rezygnacja z rocznych wakacji kredytowych i drastycznego ograniczenia pozaodsetkowych kosztów kredytu konsumenckiego pod pozorem ochrony konsumentów, czego skutkiem będzie likwidacja pozabankowej części sektora finansowego oraz – równocześnie – ponad 30 tys. miejsc pracy.
  • - Wprowadzenie dodatkowych zapisów dotyczących przesłanek możliwości skorzystania z preferencyjnych rozwiązań przez przedsiębiorców prowadzących działalność w specyficznych branżach, których:
  • działalność charakteryzuje się dużymi różnicami obrotów w poszczególnych okresach, np. przedsiębiorców działających w branży deweloperskiej, którzy nie realizują jednocześnie wielu inwestycji (spółek celowych powoływanych dla realizacji pojedynczych inwestycji); przychody wynikają z zawartych długoterminowych umów przedwstępnych lub zobowiązujących do wykonania świadczenia na rzecz konsumentów, jak np. umowy deweloperskie, których zawieranie zostało gwałtownie ograniczone w związku z epidemią (do zawarcia takiej umowy konieczne jest bowiem osobiste zapoznanie się konsumentów z ofertami dotyczącymi budowanych mieszkań, co nie może się odbyć bez ich osobistych wizyt w biurach sprzedaży deweloperów) .
  • - Umożliwienie odroczenia spłaty kredytów już zaciągniętych na realizację przedsięwzięć deweloperskich w przypadku wynikających z sytuacji epidemiologicznej trudności w terminowej spłacie kredytów i refinansowanie odsetek od takich kredytów ze środków Skarbu Państwa.
  • - Umożliwienie wojewodom wszczęcia postępowania pobytowego cudzoziemca bez konieczności jego osobistego stawiennictwa w urzędzie wojewódzkim – zmiana mogłaby polegać na uznaniu, że brak osobistego stawiennictwa cudzoziemca i okazania oryginału paszportu nie jest brakiem formalnym, a co za tym idzie, można go uzupełnić w toku postępowania, aż do dnia wydania decyzji przez wojewodę.
  • - Wprowadzenie możliwości elektronicznego składania wniosków pobytowych przez cudzoziemców.
  • - Zawieszenie konieczności przeprowadzania przez podmioty powierzające wykonywanie pracy cudzoziemcom testu rynku pracy i przedstawiania w sprawach o pobyt i pracę oraz o zezwolenia na pracę typ A informacji starosty o braku możliwości zaspokojenia potrzeb kadrowych pracodawcy na lokalnym rynku pracy.
  • - Udostępnienie aptekom środków ochrony osobistej, niezbędnych do zapewnienia bezpieczeństwa personelu medycznego.
  • - Wprowadzenie podstawy prawnej dla działań, których celem jest ograniczenie fizycznego kontaktu personelu aptecznego z pacjentami, bez uszczerbku dla dostępności produktów oraz świadczonych usług farmaceutycznych.
  • - Umożliwienie wytwarzania środków dezynfekujących w aptekach.
  • - Umożliwienie zakupów surowców do wytwarzania środków dezynfekujących.
  • - Zapewnienie ciągłości dostępu do leków i świadczeń zdrowotnych w Polsce.
  • - Umożliwienie odliczania kosztów ponoszonych na ochronę pracowników aptek.
  • - Wstrzymanie kontroli aptek.
  • - Gwarancje rządowe dla firm ubezpieczających należności handlowe z powodu wyczerpujących się limitów kredytów kupieckich aptek i hurtowni, co uniemożliwia im dalsze sprzedawanie leków.
  • - Zielona linia pomiędzy Min. Zdrowia i importerami leków oraz nacisk rządowy na inne kraje, żeby nie blokowały eksportu leków, które nie są niezbędne do leczenia infekcji COVID-19 ze względu na zatory w dostawach leków z zagranicy z powodu blokady eksportu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski