Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czas na haftowanie

BARBARA ROTTER-STANKIEWICZ
Henryka Poniewierska w swojej pracowni FOT. TOMASZ STANKIEWICZ
Henryka Poniewierska w swojej pracowni FOT. TOMASZ STANKIEWICZ
To miało być hobby, a stał się zawód - mówi pani Henryka. Ale nie słychać w tym stwierdzeniu ani cienia sarkazmu. Bo przecież to najlepsza z możliwych sytuacji: praca daje przyjemność.

Henryka Poniewierska w swojej pracowni FOT. TOMASZ STANKIEWICZ

SENIOR Z PASJĄ. Inni w jej wieku odpoczywają na zasłużonej emeryturze, tymczasem Henryka Poniewierska zaczęła kolejną pracę. Tym razem we własnej firmie

Haftować i szyć lubiła zawsze. Ma to chyba zakodowane w genach. Całą rodzinę ciągnęło do artystycznych zawodów. Ulubiona ciotka była krakowską kwiaciarką, ale pięknie haftowała. Obie babcie trudniły się krawiectwem i również "malowały igłą". Synowie znakomicie rysują, jednemu marzy się garncarstwo, a córka Agnieszka Winiarska, szefująca Wydziałowi Administracji w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Krakowie, też najlepiej odpoczywa z szydełkiem w ręku.

Zamiłowanie bywa widać nie tylko dziedziczne, ale i zaraźliwie, bo dziś przy wykonywaniu strojów pomaga także mąż pani Agnieszki, któremu przypada w udziale... haft maszynowy. Duszą całego przedsięwzięcia jest jednak pani Henryka. Ma 66 lat, ale energię 16-latki.

Pracownia z haftem

- Zawsze mówiłam koleżankom, że jak pójdę na emeryturę, to zajmę się szyciem i haftem - wspomina pani Henryka.

I słowa dotrzymała, tyle że z kilkuletnim poślizgiem. Bo na emeryturę odeszła z krakowskiego Szpitala Wojskowego dziewięć lat temu, a firmę założyła formalnie przed ośmioma miesiącami. "Pomiędzy" jedną a drugą pracą także nie próżnowała - zajmowała się dziećmi jako niania. W końcu jednak i ona, i cała rodzina dojrzeli do decyzji: zakładamy firmę szyjącą i haftującą regionalne i stylizowane stroje.

Okazało się, że na tego rodzaju działalność gospodarczą można dostać dofinansowanie z Unii Europejskiej. Trzeba się jednak było bardzo spieszyć.

- Wniosek pisałam "na kolanie", o pierwszej w nocy - mówi pani Agnieszka. - A ja tuż przed trzecią nadałam go na poczcie. To był ostatni moment - dodaje ze śmiechem pani Henryka. Udało się, wniosek przeszedł. Formalności ciągnęły się przez półtora roku, ale opłacało się czekać, bo unijne dofinansowanie wystarczyło na zakup profesjonalnych i domowych maszyn do szycia, stębnowania, haftowania, overlocków. Powstała pracownia z prawdziwego zdarzenia.

Dla pań, panów i dzieci

Ale już na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest typowy zakład krawiecki. Wymownie świadczą o tym manekiny prezentujące regionalne stroje dla pań, panów i dzieci. Haftowane białe koszule, barwne spódnice, gorsety...

- O, ten jest z Pacanowa - pokazuje pani Henryka. Pacanów wprawdzie daleko od Gdowa, ale założeniem firmy jest szycie ludowych strojów z całej Małopolski, więc zbiera pracowicie wzory. Im starsze, tym lepsze. Forum do wymiany doświadczeń i prezentowania tego, co oferuje pracowania seniorki z Gdowa, były ostatnio międzynarodowe targi agroturystyczne w Kielcach, na które pojechała z Lokalną Grupą Działania Doliny Raby.

Docierają do niej także zespoły regionalne i grupy z odległych zakątków kraju. - Ostatnio szyłam stroje dla dzieci z zespołu na Warmii - mówi. Ale "ubrała" już także panie z Łapanowa, zespół z Sułkowa, zamówienia nadeszły z Tomaszowa Lubelskiego. Są też klienci, którzy składają drobniejsze zlecenia, jak np. renowacja gorsetów czy uszycie stroju do ślubu. Widać, że moda na ludowe i stylizowane stroje trwa.
Dla najbliższej okolicy też jest co robić. Na plenerową imprezę w Podolanach koło Gdowa firma pani Henryki przygotowała pokaz mody regionalnej. Stroje zrobiły furorę. Przed kilkoma miesiącami starosta i wicestarosta wielicki wyjeżdżali do Monachium, z którym powiat współpracuje. Zamarzyły im się jakieś oryginalne stroje regionalne i pani Henryka wymyśliła marynarki nawiązujące do ludowych katan. Teraz szyje dwa gorsety dla koleżanek z Koła Gospodyń Wiejskich w Cichawie. A jeden gorset to tydzień solidnej pracy!

25 metrów lamówek

W niedzielę, 18 sierpnia zaprezentuje firmowe propozycje w Krakowie na Targach Rzemiosła i Rękodzieła Artystycznego.

Gorset kosztuje około 450 zł, co zważywszy na koszt aksamitu czy lamówek, których "pochłania" aż 25 metrów, i tak nie jest ceną wygórowaną, ale oczywiście nie na każdą kieszeń. Firma przygotowała więc różne regionalne gadżety - kwieciste portfele, torebki, krawaty, a nawet... ubranko dla pieska.

Samo szycie i haftowanie to jednak nie wszystko. Bo prowadzenie firmy oznacza mnóstwo papierkowej roboty, a także skomplikowane programowanie maszyn. Teoretycznie nowoczesne urządzenia powinny "wiedzieć", jak haftować dany wzór, ale bez własnej inwencji przy doborze kolorów czy grubości nici się nie obejdzie.

- Wprawdzie przez cały rok studiowałam na gdowskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku, ale tego się nie nauczyłam - stwierdza pani Henryka. Jednak w tych sprawach zawsze może liczyć na pomoc córki.

- Mama szyje po ciemku -"skarży" pani Agnieszka. - A przecież oczy będą jej jeszcze długo potrzebne!

- Bo najlepiej haftuje mi się wieczorem i w nocy. W domu wtedy spokój, cichuśko, a spać przed północą i tak nie idę - broni się pani Henryka.

Bo ta praca to wciąż dla niej pasja i przyjemność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski