Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czasami kłócę się z Miłoszem

Łukasz Gazur
Fot. Katarzyna Marcinkiewicz (archiwum bohaterki)
Z Julią Fiedorczuk, Gościnią Międzynarodowego Festiwalu Literackiego im. Miłosza.

Jest Pani gościem czy gościnią festiwalu?
Aha. Zaczynamy od zabawy w gender. Dobrze. Czy istnieje słowo gościni w języku polskim?

Feministki powiedzą "oczywiście", puryści językowi - "niekoniecznie".
To jestem gościnią. Bo jestem płci żeńskiej. Więc jeśli doczekaliśmy się żeńskiej formy słowa "gość" to nim należy mnie określić.

Pytam o to, bo kobiecy punkt widzenia jest istotny w Pani poezji. Byłem ciekaw, czy jest Pani na to wyczulona.
Są takie sytuacje, kiedy sprawa jest ewidentna. Nigdy nie powiedziałabym o sobie "pisarz" czy "poeta", bo to nie jest adekwatne do płci. Kiedy zabieramy się do pisania, zwłaszcza poezji, to sprawa jest wyjątkowo istotna, bo to ta dziedzina pisania, która ma wyjątkowo patriarchalną tradycję. W prozie istniały takie gatunki, jak powieść, traktowana jako literatura nie do końca poważna, w której funkcjonowały autorki. Natomiast poezja to dyskurs zdominowany przez mężczyzn. Kobiety w tym wypadku były po prostu muzami. Jakby dla nich przygotowane było miejsce pasywne, mało twórcze. Idlatego, z dzisiejszej perspektywy, lektura wierszy wybitnych przecież poetów czasem może być dla kobiety trudna.

Pani poezja to głos ujmujący się za nieobecnymi. Nie chodzi tylko o kobiece spojrzenie w patriarchalnym świecie, ale także o istotach bez prawa mówienia o sobie. To chyba istotne w kontekście ekopoezji.
Jeśli chodzi o pozaludzkie istnienia, to jest tematycznie jedna z najważniejszych obecności w mojej poezji. Chodzi o drobne, mało spektakularne egzystencje. Zwierzęta, rośliny, ale też kamienie, cząsteczki wodoru, całe galaktyki i prawa fizyki. Ale też interesuje mnie, w jaki sposób język sytuuje nas wobec pozaludzkiej natury.

"Pozaludzka natura" - często używane przez Panią stwierdzenie.
To prawda. Stosuję je celowo, by zanegować dualizm natura - kultura. Ludzie i ich wytwory też są częścią natury, tylko inaczej niż drzewa czy cząsteczki tlenu. I dlatego fascynuje mnie, w jaki sposób można za pomocą języka, który mamy, a który jest bardzo antropocentryczny, próbować nawiązać kontakt z nieludzkimi istnieniami.

Czy można taką postawę przyjąć za główny przejaw ekopoezji?
To tylko etykietka. To nie jest coś, co się nagle pojawiło w historii literatury. W końcu XX wieku zaczęto mówić o związkach literatury i ekologii. Ale to są wątki obecne w poezji Wergiliusza, wierszach renesansu czy romantyzmu. Ja zamiast mówić o ekopoezji, wolę określenie ekopoetyka, wykraczające poza sferę poetycką, opisujące pewną praktykę życia, mniej destrukcyjną, bardziej świadomą.

Czy to nie jest wykwit mody na slow life, wolne życie blisko natury?
Po pierwsze, o ile w USA ta moda jest naprawdę widoczna, o tyle w Polsce chyba trudno to uznać za wyrazisty trend. Ale po drugie, nie znoszę hasła "powrót do natury". Gdybyśmy wszyscy znów zaczęli mieszkać w lasach, po roku nie byłoby lasów. Gdybyśmy masowo ruszyli w góry, nie byłoby tam miejsca dla orłów.

A czy Czesław Miłosz był ekopoetą?
To ciekawy przypadek. Natura była mu bliska. Dokształcał się nawet z botaniki, by następnie z naturą się pokłócić, za co ja z kolei kłócę się z nim. Przynajmniej z niektórymi jego wierszami. Lubię kilka wczesnych wierszy, ale późniejsze utwory Miłosza są nienośnie moralizatorskie, a do tego słychać w nich tragiczny ton mówiący o wyobcowaniu człowieka z natury. Można odnieść wrażenie, że Miłosz zachowywał się jak chłopak, który doznał miłosnego zawodu, i potem odczuwał głęboki żal wobec niedobrej kochanki-natury. Słychać to dobrze w słowach: "Kochałem się w Tobie, Naturo, aż zrozumiałem, kim jesteś". Wielka litera wskazuje na byt metafizyczny, nadprzyrodzony - to nie przyroda ekologów. Podobnie, mówienie o "Dachau koników polnych" czy "mrówek Oświęcimiach" uważam za nieporozumienie. Zestawienie naturalnego cyklu życia i śmierci w przyrodzie z motywem Zagłady nie mówi niczego prawdziwego ani o poza-ludzkiej naturze, ani o Zagładzie.

Julia Fiedorczuk - poetka, krytyczka literacka, która wprowadziła do Polski pojęcia "ekopoezja" i "ekopoetyka". Bada zależności między językiem a naukami przyrodniczymi.

Magazyn Magnes

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski