Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czasna remont

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. Czas na remont generalny. „Samorząd” brzmi w Polsce dumnie, często w opozycji do „rząd”. Z warszawskimi urzędami kojarzy się najczęściej wszystko, co najgorsze – z samorządem sukcesy i niewinność.

Tymczasem nawet najwięksi piewcy samorządności polskiej pokazują patologie: układy i kolesiostwo na skalę, jakiej postawione na świeczniku urzędy administracji centralnej jednak nie widziały.

W stolicy, w większych miastach jest więcej prasy, programy interwencyjne, można mniej. Jeden z twórców reformy samorządowej, Jerzy Stępień, grzmi, że wykoślawił się standard samorządu, że w jego miejsce wybrani kolejny raz burmistrzowie wprowadzili samodzierżawie gminne.

Jeśli policzyć, ilu wyborców może pracować w urzędzie gminy, spółkach miejskich, domu kultury, szkołach, i pomnożyć to przez członków rodzin, dodać kilka dotowanych z gminy stowarzyszeń, portal, który ma reklamy od burmistrza, to okazuje się, że czterdzieści procent głosujących to pracownicy tego, który ma być wybierany.

Radni nie mają nic do powiedzenia, jak rzekła pewna zwolenniczka miejscowej elity, radni, jak sama nazwa wskazuje, mają „doradzać” lokalnej władzuni. Najlepiej, żeby ich nie było – jest nawet na to pomysł, czyli budżet obywatelski: ludzie doradzą burmistrzowi, gdzie postawić nową rabatę, posadzić begonie, i będą siedzieć wśród nich zadowoleni, a poważniejsze sprawy to już on sam rozstrzygnie.

Środki unijne wydane na oświetlenie nieuczęszczanych chodników, asfalt wylany na leśnych duktach. Dobrze, już dobrze, jak wszędzie jest wielu dobrych i zasłużonych samorządowców, ale dzisiaj nie o nich jest felieton.

Trzeba odczarować samorząd, zanim go nie będzie, w końcu radny i burmistrz to władza jak każda inna i ulega pokusom jak Hofman z Kamińskim albo i bardziej. Czas na ograniczenie kadencji prezydentów miast, burmistrzów i wójtów do dwóch, czas na ograniczenie liczby radnych, ale danie im na coś wpływu, na odchudzenie, a może i likwidację powiatów.

Z tego punktu widzenia kampania była zmarnowana. Ludzie na spotkaniach jakoś nieprzekonani, że na coś mają wpływ, młodych prawie wcale, chyba że kandyduje ktoś z rodziny. Słychać coraz gęściej niestworzone rzeczy o członkach komisji wyborczych, którzy np.: dopisują rysikami zamontowanymi przy paznokciu krzyżyki na kartach z głosami oddanymi na konkurencję miejscowej władzy i w ten sposób je unieważniają. Swoją drogą, liczba głosów nieważnych w niektórych regionach wygląda mało wiarygodnie.

Kampania przeleciała w cieniu ogólnopolskich sensacji bez związku z samorządem, frekwencji już nic nie uratuje. Czas rzucić słup światła na funkcjonowanie polskiej samorządności. I jak tu z czystym sumieniem powiedzieć ludziom: „Idźcie głosować”? A jednak lepiej, żeby pójść, spróbować coś zmienić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski