Czytaj także: System absurdów publicznych >>
Okazało się, że szeregowy śledczy – prywatnie – może sobie dzwonić do żony z marketu z pytaniem „jaka mąka?”, ale w pracy nie ma bezpośredniego dostępu do bazy danych o przestępcach, więźniach ani osobach zatrzymanych. Zdobywa je przy pomocy faksów i tradycyjnej poczty.
Trzy lata temu odezwali się policjanci: „Aby znaleźć cokolwiek w Krajowym Systemie Informacji Policji, trzeba się przedzierać przez gąszcz danych zupełnie zbędnych i chaotycznych” – narzekali dodając, że „ku uciesze bandytów system ciągle się wiesza”
Dwa lata temu jeszcze gorsza okazała się baza danych o kierowcach i pojazdach – CEPIK. MSW przyznało, że po 10 latach budowy trzeba ją uznać za „awaryjną, nienowoczesną i zbyt kosztowną”. Zawiesza się kilkanaście razy w roku, na parę dni. Zawiera dane o pojazdach, których nie ma. Widm może być 4 miliony! Np. „Audi Polski Fiat 126”. Zdarzył się też świeżo upieczony kierowca zatrzymany za przekroczenie limitu punktów karnych o… 250. Okazało się, że to „błąd systemu”.
Poseł Janusz Szejnfeld mówił, że jedną z przyczyn absurdów jest stosowanie w publicznych przetargach kryterium najniższej ceny. Przed aferą Rywina dotyczyło to 30 proc., a w 2011 roku już 98 proc. przetargów. W 2013 roku w Krakowie, Tarnowie, Nowym Sączu było to 100 proc. – Kupujemy badziewie – ostrzegał poseł.
Rok później nasze organy wyborcze wybrały w przetargu najtańszego (jedynego) wykonawcę, a potem – przy pomocy (?) zwycięskiego systemu – liczyły głosy wolniej niż starożytni Rzymianie kury w imperium z użyciem liczydeł. Jakieś wnioski?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?