Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

System absurdów publicznych

Zbigniew Bartuś
Kontrowersje. Systemy informatyczne zakupione przez urzędy i instytucje sypią się na potęgę. Powody? Niekompetencja zamawiających, korupcja i stosowanie w przetargach kryterium najniższej ceny. Kupujemy „tanio”, a gdy dochodzi do katastrofy – naprawiamy za miliony.

Z powodu katastrofalnej niesprawności systemu informatycznego Państwowej Komisji Wyborczej wyniki wyborów samorządowych poznaliśmy dopiero tydzień po ich przeprowadzeniu. To europejski rekord XXI wieku. W większości krajów oficjalne wyniki elekcji przedstawiane są w ciągu doby. A to tylko wierzchołek góry lodowej.

"Czego nas (nie) uczą kolejne katastrofy" - przeczytaj komentarz autora >>

Miesiąc temu przestępcy w Polsce poczuli się bezkarni, bo po raz kolejny padł – na trzy dni! ­– Krajowy System Informacji Policji (KSIP). Stróże prawa zapewnili wprawdzie, że z tego powodu nie zmniejszy się ich skuteczność, bo „mają dostęp do danych z innych źródeł”, ale zaraz potem… utajnili statystyki dotyczące przestępstw, zatrzymań itp. Do czasu odwieszenia KSIP.

Policjanci narzekają na KSIP, odkąd powstał. Krytyki nie szczędzą też CEPiK-owi (Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców). System tworzony od 10 lat kosztem 350 mln zł jest nie tylko zawodny, ale i niewiarygodny. Wymaga modernizacji. Koszt: 150 mln zł.

Akurat gdy padł KSIP, urzędnicy i przedsiębiorcy uczestniczący w zorganizowanej przez „Dziennik Polski” konferencji złorzeczyli na ePUAP, czyli budowaną od ponad 6 lat elektroniczną Platformę Usług Administracji Publicznej, która w założeniu ma umożliwiać obywatelom załatwianie urzędowych spraw bez wychodzenia z domu.

– Ten system to tragedia. Powinno się go omawiać na uczelniach pod hasłem: jak nie robić projektów informatycznych – uważa Rafał Brzoska, prezes krakowskiej firmy Integer, znanej m.in. z podbijającej Polskę i świat sieci paczkomatów InPost. Podstawą jej działania jest sprawny i przyjazny dla użytkowników system informatyczny. – Odnoszę wrażenie, że pojęcia „sprawny” i „przyjazny” są obce twórcom systemów publicznych – kwituje Brzoska.

Dr Łukasz Bernatowicz, ekspert BCC, zwraca uwagę na niskie kompetencje osób przygotowujących publiczne przetargi na systemy; członkowie PKW przyznali, że „nie mieli doświadczeń”. – Co gorsza, w przetargu na system wybrali wykonawcę w oparciu o kryterium ceny, nie biorąc pod uwagę doświadczenia, potencjału, jakości – oburza się dr Bernatowicz. Takie zakupy są tylko pozornie tanie, bo naprawa bubli trwa i kosztuje krocie. Zawał systemu powoduje nie tylko straty materialne, ale i wizerunkowe, a czasem może być przyczyną katastrofy.

– Urzędnicy preferują najniższą cenę, bo się boją, że jak zastosują inne kryteria, to dobierze się do nich CBA, CBŚ, ABW, zwłaszcza że przy zakupach informatycznych mieliśmy sporo afer – wyjaśnia Andrzej Zdebski, szef Izby Przemysłowo-Handlowejw Krakowie. Jego zdaniem przetargi na systemy kluczowe dla państwa powinny się odbywać pod nadzorem służb, głównie CBA. – Wtedy będzie można stawiać na jakość, a nie na nieznane firmy, niepotrafiące zapewnić sprawności i elementarnego bezpieczeństwa. Dość absurdów i dziadostwa za nasze pieniądze – apeluje Andrzej Zdebski.

W walce z absurdami pomóc ma znowelizowane niedawno zgodnie z sugestiami przedsiębiorców Prawo zamówień publicznych.

Małopolscy przedsiębiorcy są zaszokowani tym, jak urzędy i instytucje kupują systemy kluczowe dla działania państwa

– Gdyby jakiś przedsiębiorca kupował system informatyczny dla firmy tak jak Państwowa Komisja Wyborcza nabyła system obsługi wyborów dla całej Polski, poszedłby z torbami. W publicznych zamówieniach absurd goni absurd – uważa Andrzej Zdebski, prezydent Izby Przemysłowo-Handlowej w Krakowie.

Wie, o czym mówi, bo kilkanaście lat temu – jako wiceminister gospodarki i pracy – nadzorował kilka państwowych systemów, a dziś kierowana przezeń firma – Krakchemia – zmienia cyfrowy system zarządzania zasobami przedsiębiorstwa (tzw. ERP). Stary, sprzed 10 lat, miał zbyt wiele ograniczeń, nowy został zamówiony w krakowskim Comarchu.

– To musi być bezpieczne, sprawdzone rozwiązanie, dostosowane specjalnie do naszych potrzeb. Muszę być pewny, że wykonawca potrafi je dla mnie stworzyć. Przejście ze starego systemu na nowy jest możliwe dopiero wtedy, gdy będziemy mieli stuprocentową pewność, iż wszystko sprawnie zadziała. Nie stać nas na wpadki – podkreśla szef IPH.

Żaden przedsiębiorca nie powie kontrahentowi, że z uwagi na awarię systemu dostarczy obiecane komponenty za tydzień. – Nie słyszałem też, żeby jakaś gazeta nie ukazała się dlatego, że się dziennikarzowi komputer zepsuł – ironizuje szef IPH.

Wtóruje mu Jerzy Wodnicki, właściciel skawińskiej firmy Treko Laser, współtwórca Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych.

– Kiedy wprowadzaliśmy nowy system informatyczny, prace rozpoczęliśmy na wiosnę, a próby trwały od połowy do końca roku. Stary i nowy system działały równolegle przez dwa miesiące, aby wszystko dobrze przećwiczyć w boju – opowiada Jerzy Wodnicki. Kryteriami wyboru były: jakość, renoma i doświadczenie wykonawcy, bezpieczeństwo i niezawodność systemu. Najmniejszą rolę grała cena.

A chodziło o firmę zatrudniającą 100 osób. Tymczasem system PKW miał obsłużyć komisje wyborcze w całej Polsce.

– Doszło do katastrofy, bo w przetargach publicznych liczy się wyłącznie cena, reszty kryteriów nie bierze się pod uwagę – mówi dr Łukasz Bernatowicz, ekspert BCC. Zwraca uwagę, że środowiska gospodarcze od dawna zgodnie postulowały wprowadzenie zasady, że kryterium najniższej ceny można stosować jedynie wówczas, gdy usługa/produkt jest powszechnie dostępny na rynku i ma ustalone standardy jakościowe.

W pozostałych wypadkach, zwłaszcza przy zamawianiu usług czy produktów strategicznych dla funkcjonowania państwa – a do takich należą na pewno systemy informatyczne – cena powinna ustępować jakości i bezpieczeństwu.

– Takie rozwiązanie znalazło się w tegorocznej nowelizacji Prawa zamówień publicznych. Przykład PKW pokazuje, że nasz postulat był całkowicie uzasadniony – kwituje dr Bernatowicz. Dodaje przy tym, że i przed zmianą przepisów można było stosować kryterium jakości: zrobiła tak np. NIK, odrzucając ofertę Nabino – firmy, która wygrała potem przetarg na system obsługi wyborów ogłoszony przez PKW.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski