Puszcza Niepołomice 5 (2)
Limanovia 1 (1)
Bramki: 0:1 Pribula 4, 1:1 Stepankow 15 karny, 2:1 Gębalski 20 karny, 3:1 Napierała 75, 4:1 Stepankow 82, 5:1 Nowak 90+4.
Puszcza: Staniszewski – Cichy (86 Furtak), Napierała, Biernat, Mikołajczyk – Zaremba (83 Łączek), Uwakwe, Gawęcki, Lampart (63 Maluga) – Stepankow, Gębalski (70 Nowak).
Limanovia: Mika [11] – Majcher (74 Ł. Wolsztyński), Bierzało, Kulewicz, Derbich [17] – Koman, Żołądź – Atanasow, Tarasenko (14 Skrzyniarz), Pribula (66 R. Wolsztyński) – Chmiest (66 Grunt).
Sędziował: Konrad Aluszyk (Szczecin). Widzów: 550.
Z protokołu meczowego można wyczytać, co się zdarzyło przy stanie 0:1: dwa gole po rzutach karnych dla Puszczy, którym towarzyszyły czerwone kartki dla gości. – Sędzia nie powinien nas podwójnie karać. Karny – zgoda, ale napastnik Puszczy nie był ostatnim zawodnikiem przed bramką. Wbiegał mój obrońca – tak sytuację z 10 minuty widział bramkarz Limanovii Mateusz Mika. Wyleciał z boiska za faul na Romanie Stepankowie. A faulował dlatego, że piłki nie potrafił ochronić Michał Bierzało.
Do bramki wszedł Amadeusz Skrzyniarz. Chwilę po karnym na 1:1, wybiegł na 10. metr do dośrodkowania – i zderzył się z Adrianem Gębalskim. Krzysztof Zaremba natychmiast oddał strzał, który kapitalnie – tyle że ręką – obronił na linii bramkowej Łukasz Derbich. „Czerwień” dla obrońcy, kolejny karny, 2:1.
Goście szybko musieli przyswoić sobie system 1-4-3-1. Walecznością imponowali, na środku obrony rewelacyjnie grał Piotr Koman. Miejscowi oczywiście mieli dużą przewagę, ale nie dochodzili do klarownych sytuacji. Długo stać ich było tylko na strzały z dystansu. A goście broni nie złożyli, szukali okazji do stałych fragmentów. Dopiero w 75 min, po godzinie gry w dziewiątkę, „główka” Adriana Napierały pozbawiła ich marzeń o remisie.
Zdaniem trenerów
Łukasz Gorszkow, Puszcza:
– Najważniejsze, że trzy punkty zostają w Niepołomicach. Zgadza się, że grając w przewadze dwóch zawodników, mieliśmy trochę ułatwione zadanie, niemniej w nasze poczynania niepotrzebnie wdarła się nerwowość. Nie byliśmy zbyt cierpliwi, zbyt szybko chcieliśmy strzelić kolejną bramkę.
Ryszard Wieczorek, Limanovia:
– Jestem przekonany, że przy pierwszym rzucie karnym sędzia nie był nawet pewny, czy stało się to w polu karnym. Trwało i trwało, nim podjął decyzję. Przy drugiej „11” popełnił ewidentny błąd. Nasz bramkarz wypiąstkował piłkę, a rywal wpadł na niego. To jest faul, to atak na zawodnika, a nie na piłkę. (BOCH)
Rozmowa. Popełniliśmy błędy, ale sędzia również
Wychowanek Limanovii, obecnie jej kapitan, Radosław Kulewicz bardzo przeżywał sobotnie wydarzenia.
Rzuty karne, czerwone kartki – co mówi się o nich w szatni Limanovii? Zacznijmy od pierwszej sytuacji...
Na pewno błędy popełniliśmy my, bo można było wybić piłkę wcześniej, w ogóle nie dopuścić do zagrożenia. Ale uważam też, że sędzia podjął decyzję nas krzywdzącą. Gdybym zostawił piłkę zmierzającą do bramki, nie wybijał jej – sędzia zaliczyłby gola i nie byłoby żadnej kartki dla Mateusza Miki. A tak arbiter osłabił nas podwójnie, bo oprócz karnego, wskutek którego straciliśmy bramkę, straciliśmy też zawodnika. Gdybym wiedział, że sędzia tak postąpi, odpuściłbym interwencję. Piłka wpadłaby do bramki, ale gralibyśmy nadal w pełnym zestawieniu. Decyzję o czerwonej kartce tym trudniej mi zrozumieć, że zawodnik Puszczy (Roman Stepankow – przyp.) wypuścił piłkę tak, że to ja miałem bliżej do niej.
Drugi karny, Waszym zdaniem, nie powinien zostać podyktowany.
Akcja powinna zostać przerwana, gdy zawodnik Puszczy wpadł z impetem w naszego bramkarza. Amadeusz Skrzyniarz ma po tej sytuacji złamany nos. A sędzia dał drugiego karnego... Mógł w 17 minucie zakończyć to spotkanie. Dwa karne, dwie czerwone kartki, dwie bramki. Na pewno podcięło nam to skrzydła.
Ale skoro czuliście się skrzywdzeni, to krew w żyłach też się pewnie gotowała.
Trudno pozbierać się po czymś takim, a każdy musi się wtedy hamować, żeby nie robić głupich rzeczy, by jeszcze bardziej zespołu nie osłabić. Staraliśmy się utrzymać wynik 1:2, w drugiej połowie próbowaliśmy zawiązać jakieś akcje. Może niezbyt składne, ale były. Wytrwaliśmy do 75 minuty. Po trzeciej bramce było jasne, że jest po meczu.
Kto by się spodziewał, że drużyna, która zaczęła wiosnę od zwycięstwa 4:0 z liderem w Kluczborku, trzy kolejne mecze przegra....
Jasne, że nikt się nie spodziewał. Mecz w Kluczborku ułożył się po prostu dobrze. Szybko strzeliliśmy bramkę, rywal musiał prowadzić atak, my skutecznie go kontrowaliśmy. Myślę, że gdyby nie te błędy, spotkanie w Niepołomicach przebiegałoby podobnie.
Wierzycie jeszcze w utrzymanie w II lidze?
Jasne, że wierzymy. Mamy na tyle mocny zespół, że jesteśmy w stanie złapać serię zwycięstw, która jest nam potrzebna. Teraz trzy mecze u siebie. Musimy na nie wyjść megaskoncentrowani. Porażki ponieśliśmy tylko z naszej winy, rywale nie byli jakoś od nas lepsi. Popełniliśmy jednak błędy, które nie powinny się zdarzyć na tym poziomie rozgrywkowym.
ROZMAWIAŁ (BOCH)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?