Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czołg, którym orano pole

Maciej Hołuj
Jacek Bassara z jedną ze swoich prac
Jacek Bassara z jedną ze swoich prac Maciej Hołuj
Ludzie. Modele Jacka Bassary z Dobczyc są odzwierciedleniem jego wiedzy historycznej oraz owocem benedyktyńskiej cierpliwości

Z wykształcenia Jacek Bassara, mieszkaniec Dobczyc, jest ekonomistą (absolwent Uniwerystetu Ekonomicznego w Krakowie). Jednak jego życiowa pasja w żaden sposób do wyuczonego zawodu nie przystaje. Jacek Bassara bowiem jest wielkim miłośnikiem historii (precyzyjnie ukierunkowanej) oraz modelarstwa.

Do modelarstwa wrócił po wielu latach

Jedno i drugie Jacek Bassara bardzo umiejętnie łączy. Jego modele, niezwykle precyzyjne i wiernie oddające rzeczywistość, są ilustracją posiadanej przez niego wiedzy historycznej. Kiedy mówi akurat o polskiej husarii i wymienia fakty z nią związane, w jego ręku pojawia się pudełko po płycie CD, na powierzchni którego miniaturowa husaria pręży się do skoku. Figurki wykonane są w skali 1:72. - Taka skala najpełniej pozwala mi pokazać różnicę wielkości, jaka dzieli poszczególne modele - mówi pan Jacek. Modelarstwem nteresował się jeszcze w dzieciństwie. Potem jednak w zainteresowaniach tych nastąpiła długa przerwa. Do modelarstwa powrócił trzy lata temu. - Od tego czasu wykonałem około stu różnych modeli, są w moim posiadaniu, kilkanaście z nich można oglądać w Miejskiej Bibliotece Publicznej, gdzie trwa akurat ich wystawa.

Przygoda z reaktywowanym po latach modelarstwem rozpoczęła się u Bassary od modeli gotowych, takich które można nabyć w sklepie. - Interesowały mnie konstrukcje polskich samolotów bojowych, więc zacząłem rozglądać się za gotowymi zestawami - wspomina modelarz. - W sumie było ich na rynku kilkunaście, zaś polskich konstrukcji lotniczych tylko przed wojną było kilkaset (!) i kiedy wyczerpały się możliwości zakupu nowych, postanowiłem, że stworzę interesujące mnie modele sam, własnoręcznie.

Z puszki, drutu i... starych rajstop

Miniaturowe konstrukcje wykonane ręką Jacka Bassary zbudowane są najczęściej z blachy, z której na co dzień powstają … puszki. Modelarz używa także zwykłego drutu oraz nitek ze starych rajstop. Do malowania modeli służą farby akrylowe i zestaw specjalnie sporządzonych do tego celu pędzelków. Muszą dawać możliwość dużej precyzji. Jest nieodzowna, kiedy pokrycia farbą wymaga na przykład powierzchnia jednego centymetra kwadratowego, a nawet mniejsza, bo np. twarz żołnierza w tej skali to powierzchnia o wymiarach 2 na 2 milimetry, a konieczne jest na przykład namalowanie ... wąsów.

Jacek Bassara sporządził także specjalny areograf (przyrząd do malowania natryskowego), za pomocą którego pokrywa swoje prace farbami.

- Wykonanie modelu zabiera mi nawet od jednego do trzech miesięcy - mówi, zdradzając tajniki swojego warsztatu. - Wiele zależy w tym względzie od tego, czy mam plany maszyny, czy muszę je dopiero w jakiś sposób odnaleźć. To dochodzenie do sedna sprawy i szukanie planów na przykład podczas długich „wędrówek” w Internecie jest czynnością dla mnie bardzo ekscytującą, a czasem nawet badawczą, zmuszającą np. do sprawdzania, jak w danym okresie budowano samoloty. Dopiero na tej podstawie tworzę dokumentację danej konstrukcji

Dlaczego Jacek Bassara buduje swoje modele? Jak twierdzi, model w wersji 2D narysowany na papierze nie daje takiego obrazu przestrzennego, jak model wykony w wersji 3D. Papier, zdaniem modelarza, przyjmie wszystko, ale nie da odpowiedzi na wiele pytań. Model przestrzenny już tak.

Fachową wiedzę czerpie z książek i Internetu

Źródłem informacji są przede wszystkim książki. Na półkach dobczyckiego domu Bassarów jest ich około … dwóch tysięcy. Wśród nich prawdziwe białe kruki w postaci starodruków lwowskich. - Książki te pochodzą od pradziadka mojej żony Mieczysława Opałka, który dawno temu był znanym bibliofilem lwowskim - mówi pan Jacek. I dodaje, że to właśnie z książek można dowiedzieć się o faktach historycznych, które często bywają pomijane lub pokrywa je patyna niewiedzy.

- Na przykład husaria polska. Słyszymy o niej często, gdy tymczasem ogromna większość Polaków nie posiada na jej temat wystarczającej wiedzy, nie wie nawet z którym wiekiem ją wiązać. Zdziwimy się zatem w tym kontekście informacją o tym, że dużo większą wiedzą na temat husarii dysponują mieszkańcy wschodniej ... Ukrainy i Rosji. Oto modele husarii, którą kiedyś kupiłem wyprodukowane zostały przez firmę … ukraińską. Na Ukrainie cały czas żywy jest respekt do tej najdoskonalszej jazdy, jaka kiedykolwiek istniała na świecie.

Historia wciąż mało znana

Zdaniem Jacka Bassary tego rodzaju informacji, zaskakujących i mało znanych, a dotyczących historii Polski jest więcej. Na przykład ta, że w okresie przedwojennym nasz kraj był jednym z czterech na największych eksporterów samolotów. Byliśmy w doborowym towarzystwie Amerykanów, Francuzów i Anglików.

- Niewielu pamięta o tym, że to polscy inżynierowie pomogli w okresie II wojny światowej zbudować na terenie Rumunii najlepszy rumuński samolot myśliwski i że wiele zagadek związanych z naszą historią jest dopiero dzisiaj odkrywanych. Na przykład około miesiąca temu odkryto w archiwach CAW plany kolejnego polskiego samolotu FDW-4 z 1939 roku, który do tej pory był zupełnie nieznany - mówi Bassara.

Mało kto o tym wie, bowiem w okresie wczesnego PRL-u wiele materiałów dotyczących tej wiedzy zostało po prostu zniszczonych. Jeszcze dziesięć lat temu powszechnie uważano, że z okresu września 1939 roku do dziś zachował się zaledwie jeden egzemplarz polskiego czołgu, tymczasem co jakiś czas pojawia się nowy czołg lub inny polski sprzęt z 1939 roku sprowadzany cudem z zagranicy, nawet z USA!

Jacek Bassara specjalnie pojechał do Puszczy Kampinoskiej, gdzie odbywała się inscenizacja bitwy nad Bzurą, aby zobaczyć taki czołg. Egzemplarz pokazany podczas tej inscenizacji pochodził z Norwegii. Przez wiele lat stał tam niszczejąc, bowiem używany był jako... traktor do orania.

O czym marzy modelarz z Dobczyc

Wielkim marzeniem Jacka Bassary jest zbudowanie modelu w skali 1:1. Na razie jest to jednak niemożliwe. Przede wszystkim ze względów finansowych. - Marzy mi się zbudowanie repliki samochodu pancernego Józefa Piłsudskiego, którego miniaturową replikę prezentuję na dobczyckiej wystawie - mówi modelarz. - Występuje tu wiele innych trudności poza finansowymi. Nigdzie niestety nie można znaleź planów tego unikalnego samochodu. Pojazd zbudowany został we Lwowie przez obrońców tego miasta. W październiku 1918 roku, a więc jeszcze przed oficjalnym uzyskaniem przez Polskę niepodległości jako jeden z czterech samochodów pancernych.

Flotylla Pińska warta przypomnienia

Jednym z największych modeli w kolekcji Jacka Bassary jest model statku minowo-gazowego „Mątwa”. To stawiacz min z okresu międzywojennego, uczestniczący także w działaniach II wojny światowej.

- Okręt został zniszczony, ponieważ należał do liczącej 106 okrętów Flotylli Pińskiej, mającej bronić wschodnich rubieży naszego kraju, a samozatopionej w 1939 roku - mówi pan Jacek. - Nie zachowały się praktycznie żadne materiały odnośnie tego okrętu, a tylko skromny opis, więc musiałem szukać odpowiednich materiałów i patentów zgodnych z tym opisem.

Do zapomnianej już dzisiaj przez historyków Flotylli Pińskiej należał także okręt ORP „Hetman Chodkiewicz”, który zestrzelił więcej samolotów nieprzyjacielskich, niż cała Flota Polska na Bałtyku. A dwa największe okręty tej flotylli ORP Kraków i ORP Wilno zostały zbudowane w Krakowie i były to najsilniejsze okręty rzeczne, jakie kiedykolwiek powstały w Europie.

Przygląda się z boku, nie bez podziwu

Jacek Bassara nie trzyma swojej wiedzy dla siebie, podobnie jak nie chowa wykonanych modeli. Raczej stara się je pokazywać i popularyzować. Ot, choćby poprzez prelekcje. Jedna z nich odbyła się w dobczyckiej Miejskiej Bibliotece Publicznej i nosiła znamienny tytuł: „Inne spojrzenie na historię”. Słuchacze mogli wziąć do rąk i przyjrzeć się z bliska modelom wykonanym przez Bassarę. Mogli także wysłuchać wykładu o historii Polski mniej znanej. Obecna podczas wykładu w bibliotece żona pana Jacka Anna Bassara zapytana o to, czy jej mąż nie poświęca zbyt dużo czasu swoim dwóm pasjom, odpowiedziała, że absolutnie nie. - Mamy już duże dzieci, które potrafią sobie same zorganizować czas, natomiast ja doskonale rozumiem pasję męża i przyglądam się jej z boku nie bez podziwu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski