Czy Marian Curyło gra w drużynie prezydenta Władimira Putina?

Był już w Samoobronie, Samoobronie Ruch Społeczny, Samoobronie-Odrodzenie, Partii Regiony. Teraz jego polityczne serce zaczyna mocniej bić dla radykalnie populistycznej partii Zmiana. Marian Curyło nie uważa się za politycznego turystę, ale za trybuna tych, których ciemięży kolonialny i kapitalistyczny system. Dlatego lada dzień ma zamiar zmienić po raz kolejny barwy partyjne.

- Jestem założycielem Związku Zawodowego Rolnictwa i Obszarów Wiejskich Regiony, jesteśmy zainteresowani współdziałaniem z partią Zmiana - przyznaje w rozmowie z nami Marian Curyło. - To partia negacji, partia wołająca o pomstę do nieba - opisuje obrazowo eksparlamentarzysta.

Ze swadą opisuje klimat zjazdu założycielskiego ugrupowania. - Siedziba Związku Nauczycielstwa Polskiego w Warszawie. Blisko 500 osób. Atmosfera wielkiej rodziny i misji, którą musimy spełnić. Wielu moich kolegów z Samoobrony, z którymi służyłem Polsce w parlamencie zamierza przyłączyć się do nowej partii - dodaje.

Zmiana - co to takiego?
W internecie nazywają ich "Trollami Putina", "zielonymi ludzikami" czy V kolumną. Sami w sieci reklamują się jako pierwsza nieamerykańska partia w Polsce. Otwarcie popierają politykę prezydenta Rosji Władimira Putina. Uważają, że Polska zbyt mocno angażuje się w sprawy Ukrainy.

Chcą, by nasz kraj opuścił struktury NATO. Poza tym ich program stanowi zlepek klasycznych haseł populistycznych. "Zmiana - to my wszyscy, poza wąską grupą opływających w luksusy i przywileje złodziei!" - reklamują się na Facebooku. Wymownym symbolem programowych założeń partii było zaproszenie na pierwszy zjazd przedstawicieli tzw. separatystów z Donbasu, którzy nie zostali jednak wpuszczeni do Polski.

Nie ma jak szariat
61-letni dziś Marian Curyło zawsze słynął z radykalnych poglądów. Zabłysnął między innymi propozycjami zmian w prawie karnym. - Należy sięgnąć po szariat, czyli system prawny, w którym karze się za kradzież ucięciem ręki - sugerował. Miał równie ciekawy pomysł na walkę z plagą pedofilii. Stwierdził krótko: - Hodowcy owiec wiedzą, że jest coś takiego jak zgniatacz jąder. I należałoby coś takiego zastosować - grzmiał.

Do historii parlamentaryzmu przeszedł dzięki swym talentom językowym. Hitem było przemówienie wygłoszone po arabsku do premiera Marka Belki w maju 2004 roku: - Salem alejkum! Ślonek zjen ente eni sała, sała. Samoobrona gul, gul. Mister Belka, jala biet.
Jak twierdził, chciał w ten sposób zwrócić uwagę na trudną sytuację w irackich więzieniach.

Marian Curyło jak ognia unika odpowiedzi na niewygodne pytania. Szczególnie te, które dotyczą pomysłu na politykę zagraniczą partii Zmiana. Choć zastrzega, że geopolitykę ma w jednym palcu.

- Kiedy pracowałem w Komisji Spraw Zagranicznych, pochwalił mnie nawet Joshka Fischer - wspomina z nostalgią. Komplementuje natomiast szefa ugrupowania Mateusza Piskorskiego. - To człowiek wielkich horyzontów, zna języki. On wprowadzi nową jakość do polityki - rozpływa się w zachwytach. Obiecuje, że wkrótce zapozna się dokładnie z programem nowej partii. - Na razie jestem na barykadach z rolnikami. Tam jest moje miejsce - mówi na koniec rozmowy.