Według szacunków, ok. 10 mln Polaków żyje w blokach z wielkiej płyty. Mieszkania w tej technologii budowano już w latach 60. ub. wieku, a prawdziwy boom przeżywała ona w latach 70. i 80. Dzięki systemowi W-70 szybko powstawały nowe osiedla, szybko też zaspokajano ówczesny głód mieszkaniowy.
Szybko, co nie znaczy, że dobrze. O złej jakości ówczesnych blokowisk mówią dziś sami budowlańcy.
Posłowie walczą
Rewitalizację wielkopłytowych blokowisk mają za sobą m.in. Niemcy, Francuzi, Skandynawowie, wystarczy więc skorzystać z ich doświadczeń. Oczywiście, odnowa na wielką skalę kosztuje, dlatego Małopolski Związek Pracodawców, razem z władzami Krakowa i małopolskimi posłami walczą o stworzenie ogólnopolskiego rządowego programu, dzięki któremu rewitalizację dawnych osiedli będzie łatwiej sfinansować.
Na razie członkowie sejmowej Komisji Infrastruktury: Andrzej Adamczyk (PiS) i Józef Lassota (PO) przedłożyli rządowi dezyderat o przygotowanie analizy stanu technicznego bloków z wielkiej płyty i program ich rewitalizacji. Reakcji brak, poseł Lassota złoży więc interpelację w tej sprawie.
Kosztowne proste zabiegi
Nie czekając na rządowy program, właściciele i administratorzy wielkopłytowych osiedli sami konserwują budynki. Ich żywotność określono na 50 lat, ale żaden blok jeszcze się nie zawalił, a jeśli w kraju doszło do katastrofy budowlanej, to przede wszystkim z powodu zużytej instalacji wewnętrznej (gazowa, elektryczna i in.).
Przedstawiciele spółdzielni podkreślają, że nawet proste zabezpieczenie techniczne budynków dużo kosztuje. - Zabezpieczenie jednego bloku to koszt około 500-600 tys. złotych. Bez finansowania z zewnątrz nie jesteśmy w stanie unieść takiego ciężaru - mówi Jolanta Budzoń, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Pracowników Nauki w Krakowie, zarządzającej m.in. kilkoma blokami z wielkiej płyty przy ul. Rozrywki w Krakowie.
W jakim stanie są budynki? - Pojawiły się już pewne problemy w konstrukcji. Na razie wprawdzie nie zagrażają bezpieczeństwu, ale mieszkańcy mimo wszystko oczekują na remont - przyznaje prezes Budzoń.
Czas robi swoje
Na obecny stan techniczny budynków z lat 70. i 80. nie narzekają m.in. przedstawiciele SM Nowy Bieżanów. - Budynki zostały ocieplone i w tej chwili nie potrzebują żadnego gruntownego remontu - mówi prezes spółdzielni Krzysztof Śmigiel. Zagrożenia dla bezpieczeństwa mieszkańców nie zgłaszają też zarządcy najstarszych wielkopłytowców, powstałych w latach 60. w Nowej Hucie.
Podobnie sytuacja wygląda w innych miastach Małopolski, m.in. Nowym Sączu, Nowym Targu i Tarnowie. - Ale czas biegnie, dlatego trzeba myśleć o tym, co będzie w przyszłości i opracować kompletny program rewitalizacji tych bloków - mówi Zbigniew Sipiora, wiceprezes Tarnowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
Pilotaż po krakowsku
Stan techniczny wielu bloków z wielkiej płyty może być w miarę zadowalający, gdyż ocieplaniu ścian zewnętrznych (ter- momodernizacja) towarzyszyła też konserwacja kotw łączących płyty i uszczelnianie pęknięć.
- Chociaż wiemy dużo o wielkiej płycie i sposobach naprawy istniejących usterek, to jednak zabiegi te często wykonuje się niewłaściwie. Źle dokonana termomodernizacja utrudnia rewitalizację blokowisk. Poza tym większym problemem jest pogarszający się stan techniczny instalacji wewnętrznych, które trzeba sukcesywnie wymieniać - mówi dr Jacek Dębowski z Politechniki Krakowskiej, autor raportu o stanie wielkopłytowych osiedli. Na PK powstaje katalog on-line dla mieszkańców i zarządców budynków z wielkiej płyty, by wiedzieć, jak się zabrać do ich rewitalizacji.
Władze Krakowa przygotowały zaś program rehabilitacji 19 osiedli, a trzy z nich - Ugorek, Olsza i Azory byłyby odnawiane pilotażowo. - Mieszka tu 28 000 osób. By podnieść ich standard życia, rządowy program rewitalizacji jest niezbędny. Jeśli zaś zaakceptują go wszyscy mieszkańcy, wtedy możemy wystąpić też o środki z Unii - mówi wiceprezydent Krakowa Elżbieta Koterba.
Inni już to zrobili
Rewitalizacji budynków z wielkiej płyty dokonali już Szwajcarzy, Niemcy i Skandynawowie. W Niemczech środki na ten cel pochodziły z budżetu państwa oraz kas poszczególnych landów. W sumie odrestaurowanie bloków w byłej NRD pochłonęło ok. 20 mln marek, czyli 10 mln euro, a obejmowało m.in. wyburzanie całych pięter, łączenie mieszkań na jednej kondygnacji lub przez przebijanie stropów czy też dobudowywanie balkonów.
(mapi)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?