21 radnych Prawa i Sprawiedliwości, 13 Platformy Obywatelskiej, 4 Solidarnej Polski i 1 Nowej Prawicy – tak wyglądałby skład małopolskiego sejmiku, gdyby bez żadnych poprawek przełożyć wyniki niedzielnego głosowania na kandydatów do Parlamentu Europejskiego na okręgi w wyborach samorządowych i na tej podstawie podzielić mandaty radnych województwa.
W Małopolsce rządzi koalicja PO – PSL i jej marszałek Marek Sowa. A to dlatego, że cztery lata temu Platforma minimalnie wygrała wybory, zdobywając 17 miejsc w sejmiku (PiS miał 16), a 4 przypadły PSL. Koalicji dało to 21 głosów w 39-osobowym parlamencie regionalnym.
– Niedzielny wynik Platformy w Małopolsce to poważne ostrzeżenie przed jesiennymi wyborami – przyznaje Kazimierz Czekaj, radny sejmiku, działacz PO. Według niego wybory te na pewno będą lepsze dla obecnie rządzącej w regionie ekipy niż „unijne”. – Ale jest jeden warunek. Liderami list muszą być ludzie, którzy coś osiągnęli w swoim środowisku lokalnym, a nie partyjni funkcjonariusze – zastrzega radny Czekaj.
Poprawy wyniku pewny jest także Grzegorz Lipiec, szef małopolskiej Platformy.
– Będziemy mieć mocnych kandydatów, wybory samorządowe są bardziej spersonalizowane, więc na pewno poprze nas więcej wyborców niż w eurowyborach – twierdzi Grzegorz Lipiec.
Ostrożnie do przeliczania głosów oddanych w wyborach do PE na samorządowe jest także Andrzej Adamczyk, szef sztabu wyborczego PiS w Małopolsce. – To dobry prognostyk na przyszłość. Ale już dziś rozpoczynamy kampanię samorządową i będziemy przekonywać Małopolan do naszego programu – mówi poseł Adamczyk.
PiS będzie faworytem w jesiennych wyborach do sejmiku i raczej je wygra. Walka będzie się przede wszystkim toczyć o to, czy radnych tej partii będzie tylu, aby samodzielnie mogli powołać marszałka i zarząd województwa. Przy 19 głosach w 39-osobowym sejmiku PO może utrzymać władzę.
I chyba na taki scenariusz najbardziej liczą działacze Platformy. – Jeśli miałbym wyciągać jakieś wnioski z ostatnich wyników, to nie tyle dotyczące zmiany poparcia dla PiS czy PO, ale co do tego, że jest miejsce na ugrupowanie samorządowe między tymi partiami, które może odegrać znaczącą rolę w układzie sił – przekonuje Marek Sowa, marszałek województwa. Według niego nie będzie jednak na tyle mocne, aby zagrozić dwóm największym partiom i to między nimi rozegra się walka o wygraną.
Języczkiem u wagi może okazać się Solidarna Polska. Warunek jest jeden – przez najbliższe pół roku partia Zbigniewa Ziobry nie tylko musi utrzymać się na powierzchni, ale też zachować uzyskane w naszym regionie 9-proc. poparcie. Już teraz SP ma 5 radnych w sejmiku, którzy odeszli z PiS, gdy tę partię opuścił Zbigniew Ziobro. Gdyby jeszcze jego nowe ugrupowanie połączyło się z Polską Razem Jarosława Gowina, to rzeczywiście pojawiłaby się szansa na to, że PiS nie zdobędzie bezwzględnej większości w sejmiku.
Choć symulacja na podstawie niedzielnych wyników nie daje mandatów PSL i SLD, to jednak i te ugrupowania (zwłaszcza ludowcy) mogą ostatecznie znaleźć się w małopolskim sejmiku. I to też jest nadzieja PO na mniejsze niż pokazują to niedzielne wyniki zwycięstwo PiS. Również dlatego, że mocni lokalni kandydaci PSL zabiorą część wiejskiego elektoratu, który teraz głosował na PiS.
Napisz do autora:
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
