Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym żył Kraków

(PS)
"Gniezno" na Wiśle, czyli o mały włos od tragedii

W numerze z 3 lipca 1926 r. "Ilustrowany Kurier Codzienny" opisywał dramatyczne przeżycia pasażerów statku wiślanego "Gniezno" płynącego z Krakowa do Tyńca.

O tym, co kilka dni wcześniej spotkało amatorów żeglugi wiślanej, poinformował gazetę jeden z uczestników feralnej wycieczki. Oto 29 czerwca na przystani pod Wawelem na pokład statku "Gniezno" wsiadali chętni chcący wziąć udział w wycieczce do pobliskiego Tyńca. Chętnych było wielu, a załoga nie patrząc na pojemność swojej jednostki i na fakt, że jest ona już prawie zapełniona, ciągle sprzedawała bilety. W pewnym momencie okazało się, że pasażerami - głównie kobietami i dziećmi - "zapchany" jest cały pokład i kajuty.

Tak przeciążony statek o godz. 3 po południu odbił od brzegu i wypłynął na środek wezbranej rzeki. Tam jednak - jak relacjonuje wspomniany uczestnik wycieczki - zaczął się gwałtownie przechylać w obie strony i zamiast płynąć w górę Wisły, porwany prądem rzeki zaczął coraz szybciej posuwać się w kierunku przeciwnym, tj. w stronę Skałki.

"Wielki popłoch, płacz i krzyki pasażerów wywołało kręcenie się statku w kółko i wieść, że sternik nie panuje już nad biegiem statku, gdyż jest w mocno »chwiejnym« stanie i że przez nieumiejętne obchodzenie się ze sterem - »ukręcił go«" - czytamy w "Ikacu".

Na dodatek, wskutek przeciążenia i dużego zanurzenia oraz ciągłego przechylania się "Gniezna", groziło zalanie jednostki przez otwarte okienka kabin.

Dopiero gdy nurt zbliżył nieco statek do brzegu dębnickiego, udało się przy pomocy bawiących się tam chłopców przyholować jednostkę do lądu i wyładować przestraszonych pasażerów. "Powstało wielkie zamieszanie, gdyż publiczność nie chciała dalej jechać i zażądała zwrotu pieniędzy. Jednak mimo interwencji policji nikt z załogi nie wiedział, kto pobrał pieniądze i kto za całe przedsięwzięcie jest odpowiedzialny" - pisała gazeta.

Na zakończenie artykułu "Ikac" zaznacza, że gdyby doszło do przewrócenia się statku, katastrofa pociągnęłaby za sobą wiele setek ofiar, tak z powodu wezbranej Wisły, jak i z braku łodzi, które mogłyby tonącym nieść pomoc. Tak oto, o mały włos, nie doszło do poważnej katastrofy wiślanej pod Wawelem…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski