Dadzą pieniądze na teatr grozy ze sztuczkami

Początkowo radni byli przeciwni przekazaniu tak wysokiej dotacji dla teatru Variete. Czuli się jednak postawieni pod ścianą, bowiem umowy na nowy spektakl zostały już podpisane z reżyserem i częścią aktorów.

Niektórych radnych przekonała też argumentacja, że w minionym roku teatr Variete oddał do budżetu 950 tys. zł i teraz miasto część z tych pieniędzy zwraca po to, aby powstał kolejny spektakl, bowiem jeden - obecnie wystawiana „Legalna blondynka” - to za mało.

Radni kierowali się również tym, że w tym samym projekcie zmian budżetowych prezydent Jacek Majchrowski uwzględnił przekazanie pieniędzy na rozbudowę ekspozycji o nowe instalacje ogrodu doświadczeń w parku Lotników Polskich.

Dotacja dla teatru Variete wzbudziła kontrowersje nie tylko wśród radnych, ale też w środowisku związanym z kulturą.

- Radni podjęli decyzję o przekazaniu znacznej kwoty, nie mając dokładnego rozliczenia, do kogo konkretnie i w jakiej wielkości trafią w ramach tej dotacji publiczne pieniądze - komentuje jeden z krakowskich aktorów.

Zwróciliśmy się do teatru Variete o rozliczenie miejskich dotacji, łącznie z wyszczególnieniem gaż dla poszczególnych osób. Zastępca dyrektora teatru Agnieszka Mika wyjaśniła, że skonsultowała to z miejskimi prawnikami i nie może podać zarobków reżyserów, aktorów czy Krystyny Podleskiej (to żona dyrektora teatru Variete Janusza Szydłowskiego, która odpłatnie przetłumaczyła scenariusz „Legalnej blondynki”). Budżet tego przedstawienia wyniósł niespełna 1 mln zł. Koszt jednego spektaklu to ok. 36 tys. zł, w tym wypłaty dla 34 aktorów - ok. 17 tys.

Z kolei budżet „Przerażonego na śmierć” to 270 - 290 tys. zł. Koszt jednego spektaklu wyniesie ok. 12 tys., a występ pięciu aktorów - 4,2 tys. zł. Ten spektakl to będzie teatr grozy. Pojawią się więc sztuczki magiczne. Aktorów szkoli iluzjonista, którego gaża - jak informują w teatrze - nie jest jeszcze ustalona.