Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Daty chrztu Mieszka nie da się podważyć

Rozmawiał Paweł Stachnik
Mural z 1970 r. upamiętniający chrzest Mieszka I znajdujący się na ścianie rezydencji gnieźnieńskich biskupów pomocniczych
Mural z 1970 r. upamiętniający chrzest Mieszka I znajdujący się na ścianie rezydencji gnieźnieńskich biskupów pomocniczych Fot. Wikimedia
Rozmowa z prof. Krzysztofem Ożogiem, historykiem, autorem książki „966. Chrzest Polski”.

- Czy możemy spróbować odtworzyć motywy, jakie skłoniły księcia Mieszka I do przyjęcia chrztu?

- Był cały szereg okoliczności, które doprowadziły do tej decyzji. Nie można mówić wyłącznie o przyczynach natury politycznej, trzeba też uwzględnić wiele innych czynników. To ważne, bo w wielu wypowiedziach pojawiających się z okazji rocznicy dostrzec można dość jednostronne próby ujęcia - albo wyłącznie decyzja polityczna, albo wyłącznie religijna. Tymczasem te dwie kwestie były ze sobą ściśle powiązane.

Otóż po poważnych klęskach poniesionych w 963 r. w wojnie z Wieletami (dwie przegrane bitwy, śmierć brata, spustoszenie kraju) Mieszko znalazł się w bardzo trudnej sytuacji i poszukiwał jakiegoś rozwiązania politycznego i militarnego. Mógł sięgnąć po pomoc sąsiadów pogańskich, zdecydował się jednak na sojusz z chrześcijańskimi Czechami i małżeństwo z Dobrawą. Niewątpliwie Mieszko miał wcześniej kontakty ze światem chrześcijańskim i wiedział, co sobą reprezentuje. Do czynników politycznych, militarnych i cywilizacyjnych dodać trzeba jeszcze religijne: przyjmując chrześcijaństwo książę scalał państwo złożone ze zróżnicowanych religijnie plemion.

- A może dla Mieszka było to kolejne taktyczne posunięcie polityczne?

- Na pewno nie. Decyzja o tej wadze nie mogła mieć tylko charakteru taktycznego i wynikać z chwilowej koniunktury. O tym, że był to długofalowy wybór przekonuje nas to, co stało się później. Gdy w 967 r. Mieszko z czeską pomocą pokonał Wieletów i zlikwidował grożące z tamtej strony niebezpieczeństwo, droga do apostazji stanęła otworem. Tymczasem widzimy coś przeciwnego - książę trwa przy nowej wierze, wzmacnia też związki z Zachodem, z cesarzem. I co najważniejsze - podejmuje zabiegi o biskupstwo. A przecież monarcha, który zamierza porzucić wiarę nie stara się o biskupstwo!

- Czy decyzja chrzcie została przyjęta bez oporów?

- Nie mamy żadnych przekazów, by chrzest wywołał jakiś opór wewnętrzny, walki, zamieszki. Mieszko musiał więc przekonać do niego swoje otoczenie i elitę polańską, z pomocą której rządził. Widzimy jak przebiegało to na Rusi kijowskiej. W latopisie Nestora zapisano, że książę przy podejmowaniu decyzji wszystko układał z bojarami, z elitą wareską. Podobnie musiał postępować Mieszko. Bez poparcia współpracowników projekt by się nie udał. Przyjęcie nowego wyznania było tak wielką zmianą, że nie mogło wynikać wyłącznie z indywidualnej decyzji księcia. Zdarzały się przypadki w krajach skandynawskich, że chrzest przyjmował tylko władca. Zwykle jednak nie kończyło się to dobrze - książę ginął. Gdyby nie konsensus elit co do przyjęcia nowej wiary, to Mieszko wcześniej czy później zostałby zabity i nastąpiłaby restytucja do pogaństwa.

- Przejdźmy do chronologii: kiedy u Mieszka mogła się pojawić myśl o przyjęciu chrześcijaństwa? Czy poprzedzała pomysł o sojuszu z Czechami czy była jego konsekwencją? Jaka była sekwencja wydarzeń?

- Pierwsze informacje źródłowe mówią o Mieszku jako tym, który ponosi klęski w wojnie z Wieletami w 963 r. Po nich następują wzmianki o małżeństwie z Dobrawą i chrzcie. A zatem w 963 r. książę był władcą pogańskim. Wszystkie pertraktacje z ojcem Dobrawy, Bolesławem czeskim, prowadził jako poganin. Gdy porozumienie zostało zawarte księżniczka przybyła na dwór Mieszka. Niektórzy historycy uważają, że małżeństwo nie musiało pociągać za sobą warunku chrztu, ja natomiast jestem zdania, że sprawy te były ze sobą powiązane. W rocznikach mamy następujący zapis: pod 965 r. Dubravka ad mesconem venit - „Dobrawa przybyła do Mieszka”. Najpewniej odbyło się to późną jesienią 965 r. Zimą 965 na 966 r. mogły odbywać się przygotowania do uroczystości chrztu, a sam chrzest został wyraźnie zapisany w rocznikach pod datą 966. Mimo prób różnych historyków - podejmowanych nawet w tym roku - nie da się jej podważyć.

- Czy mamy jeszcze jakieś inne zapisy odnoszące się do tego wydarzenia?

- Jest informacja pośrednia zapisana przez niemieckiego kronikarza Widukinda. Przy wydarzeniach z lata 967 r. określa on Mieszka jako „przyjaciela cesarza”. Oznacza to, że nasz książę musiał być już ochrzczony. Nie mógł bowiem jako poganin zostać nazwany amicus imperatoris. Amicitia oznaczała wtedy, że dany władca uznaje cesarza za najwyższą władzę w świecie chrześcijańskim i sam jest zaliczony do rodziny władców chrześcijańskich. A zatem w 967 r. Mieszko był już po chrzcie.

- A jaki wpływ na przyjęcie wiary przez księcia mogła mieć Dobrawa?

- W historii wczesnośredniowiecznej Europy znanych jest kilka postaci kobiecych, za sprawą których władcy przyjmowali wiarę chrześcijańską. Zapisana przez Galla Anonima tradycja dynastyczna Piastów przekazała, że Dobrawa po zaślubinach nie dzieliła z Mieszkiem łoża, stawiając mu warunek, że ma przyjąć chrzest. Żyjący w czasach Mieszka niemiecki kronikarz Thietmar również wskazuje na wpływ Dobrawy na nawrócenie księcia. Jak wyglądało to w praktyce możemy się tylko domyślać. Dobrawa była wychowana w chrześcijaństwie i zapewne zależało jej, by małżonek też wyznawał prawdziwą wiarę. Mieszko musiał obserwować jej praktyki: modlitwy, nabożeństwa, posty. To musiało wywrzeć na niego jakiś wpływ.

- Jak mogły przebiegać przygotowania do chrztu?

- Wraz z Dobrawą przybyli z Czech duchowni, którzy rozpoczęli na dworze Mieszka działalność ewangelizacyjną. Możemy się domyślać, że władca poznawał prawdy i zasady wiary uczestnicząc w naukach, które określilibyśmy dziś mianem katechez. Jednocześnie trwały szeroko zakrojone przygotowania logistyczne. W Poznaniu i na Ostrowie Lednickim wznoszono kamienne rezydencje księcia, kaplice i baseny chrzcielne. W dwóch głównych grodach powstała więc infrastruktura, która umożliwiła na umiejscowienie tam centrum przyszłej działalności chrystianizacyjnej.

- Jak w praktyce mogła wyglądać sama uroczystość?

- Nie mamy o tym bezpośrednich przekazów źródłowych, ale mamy analogie chociażby z działalności misyjnej św. Ottona z Bambergu na Pomorzu w latach 20. XII w. Chrzest władcy i elity odbywał się zwykle w baptysteriach budowanych albo prowizorycznie, albo stałych. Sakrament odbywał się przez zanurzenie, a nie przez polanie wodą jak dziś. Wokół basenu chrzcielnego budowano coś w rodzaju parawanu, gdzie książę się rozbierał, następnie wchodził do baptysterium i trzykrotnie zanurzał się w poświęconej wodzie. Kapłan (być może zaproszony z cesarstwa biskup) wypowiadał formułę: „Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen”. Władca wychodził z basenu, nakładano na niego białą szatę i wręczano zapaloną świecę. Kapłan lub biskup namaszczał mu czoło krzyżmem. Potem sprawowano eucharystię. Oczywiście przy chrztach ludności można było korzystać z rzek lub jezior, ale przykład Ottona z Bambergu pokazuje, że na Pomorzu też budowano w tym celu prowizoryczne baptysteria.

- Kto został ochrzczony razem z władcą?

- W tym samym dniu zapewne jego otoczenie, potem reszta elity państwa. Mówi nam o tym przykład węgierski. Mamy relację głównego biskupa misyjnego na Węgrzech, który chrzcił księcia Gejzę i jego syna Stefana w 974 r., spisaną dwa lata później. Biskup pisze w niej, że po ochrzczeniu księcia i jego syna w ciągu dwóch lat ochrzcił 5 tys. możnych Węgrów. Domyślamy się, że chodziło o możnych, wojowników i ich rodziny. W Polsce główna akcja chrystianizacyjna zaczęła się, gdy biskupem został Jordan.

- Gdzie mógł odbyć się chrzest Mieszka?

- Pod uwagę bierze się te miejsca, w których odkryto ślady po wspomnianych inwestycjach chrzcielnych, czyli kaplice przy rezydencjach monarszych - Poznań i Ostrów Lednicki. Natrafiono tam na archeologiczne ślady basenów chrzcielnych (choć niektórzy archeolodzy polemizują z tym). W Gnieźnie, które w tradycji uchodziło za miejsce chrztu, śladów takich nie znaleziono. Jednocześnie to nie Gniezno stało się centrum pierwszego biskupstwa, tylko Poznań.

- Miejsca takie jak Praga czy Ratyzbona zostały odrzucone?

- Większość historyków uważa, że chrzest odbył się w Wielkopolsce. Niektórzy wprawdzie zastanawiają się nad Pragą, Ratyzboną, Kwedlinburgiem czy Magdeburgiem, ale są to bardzo daleko idące domysły. Najmocniejsze jest uzasadnienie dla chrztu w jednych z dwóch głównych książęcych ośrodków - Poznaniu lub Ostrowiu Lednickim.

- Czy możemy jakoś ustalić datę dzienną?

- Podaje się dzień 14 kwietnia, czyli Wielką Sobotę 966 r. Wynika to z tradycji chrześcijańskiej pochodzącej z pierwszych wieków. Katechumenów, a zwłaszcza znaczniejszych, chrzciło się w wigilię Wielkiej Nocy. Znajdziemy to także w jednym ze źródeł czeskich z X w., w którym zapisano, że znaczniejszych katechumenów chrzci się właśnie w Wielką Sobotę. Oczywiście, takie uroczyste chrzty urządzano przy innych świętach, np. w wigilię Zesłania Ducha Św.

- Jak oceniać pojawiające się tu i ówdzie pomysły, że Mieszko mógł zostać ochrzczony przed 966 r. jako wojownik normański lub potomek władców wielkomorawskich?

- To fantastyka historyczna. Koncepcja prof. Przemysława Urbańczyka, że Mieszko nie był synem Siemomysła lecz Świętopełka II morawskiego, który po rozbiciu przez Węgrów w 906 r. państwa wielkomorawskiego przeniósł się najpierw na Śląsk, a potem do Wielkopolski i tu zbudował swoje państwo, jest atrakcyjna intelektualnie, ale nie znajduje niestety najmniejszego potwierdzenia źródłowego i archeologicznego.

- Opisaliśmy, kiedy zaczął się proces chrystianizacji polskiego społeczeństwa. A kiedy się zakończył?

- Nowa wiara wnikała najpierw w dynastię, a potem w elitę. Już w XI w. widać, że zakorzenia się w niej, bo możni fundują kościoły i klasztory, sprowadzają duchownych itd., a sam episkopat rekrutuje się z rodzin możnowładczych. Wreszcie proces chrystianizacji szerokich warstw społeczeństwa osiąga istotny poziom w momencie, gdy kształtuje się struktura parafialna. W XII w. na ziemiach polskich mamy około 800-1 tys. kościołów pełniących funkcje parafialne, a pod koniec XIII w. mamy ich już 3 tys. To jest ten moment, gdy wiara rzeczywiście staje się ważną częścią życia ludzi, a chrześcijaństwo wnika w myślenie, obyczaj i normy postępowania.

CV. Prof. Krzysztof Ożóg
- historyk, mediewista. Dyrektorem Archiwum UJ oraz kierownikiem Zakładu Historii Średniowiecznej UJ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski