Wystawa Bartosza Kokosińskiego w galerii Nova Fot. Anna Kaczmarz
Tym razem wychodzimy z przestrzeni płótna. Zamiast farb trafiamy w rzeczywistość poskładaną z przedmiotów codziennego użytku. Tu wystaje kawałek kanapy, tam racica sarny. A wszystko zawinięte w blejtramy. Ale to nie wszystko. Kokosiński przedstawia w swojej sztuce także... ludzką skórę. Białą i czarną. Naciągniętą na blejtram, pomarszczoną, powyginaną. Wygląda, jak kawałki ludzkiego ciała, tuż pod zgiętym łokciem albo za kolanem. Ta wystawa to konsekwencja poprzednich pokazów sztuki Kokosińskiego. Odkąd pamiętam jego obrazy próbowały uwolnić się od dwuwymiarowego płótna. Stąd wzięły się przecież jego "gięte" prace. Okazało się, że może pójść dalej. Artysta pali przedmioty, które dopiero później przymocowuje do obrazu, komponuje prace z odpadków codziennego życia. To pozwala mu wyjść poza ramy obrazu, dokończyć własne zmagania z postrzeganiem, przestrzenią, malarstwem. Kokosiński pokazuje także, jak defekt zbliża sztukę do rzeczywistości.
Te prace są osadzone w historii sztuki. Oglądaliśmy już codzienne przedmioty, które znalazły się na płótnie, fragmenty palone i poniszczone. Ale to coś więcej. Osobisty manifest? Zamknięcie pewnego rozdziału? Tak czy inaczej, warto tę wystawę zobaczyć.
(ŁUG)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?