Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Delikatna sprawa radnego wadowickiej Rady Miejskiej

Redakcja
Kazimierz Błachut otrzymał w zeszłym roku ponad 8 tys. rajcowskich diet, chociaż nie uczestniczył w żadnym posiedzeniu

W nieoficjalnych rozmowach samorządowcy zaznaczają, że sprawa jest szalenie delikatna i najlepiej, aby ją zostawić w spokoju. Ponad dwa lata temu, w Wielki Piątek, radny uczestniczył w poważnym wypadku samochodowym w podwadowickiej Kleczy. Policja informowała wtedy, że kierujący fiatem siena zjechał na lewy pas jezdni i doprowadził do zderzenia z fiatem uno. Kierowcą sieny był właśnie radny Błachut. Po jakimś czasie okazało się, że w jego krwi płynęły 2 promile alkoholu. Mimo upływu tak długiego czasu od zdarzenia, prokuratura nadal nie zakończyła śledztwa. Radnego nawet nie przesłuchano!
- Mamy zaświadczenia, z których wynika, że mężczyzna ze względu na stan zdrowia nie może uczestniczyć w czynnościach procesowych. Dlatego od dwóch lat śledztwo niewiele posunęło się do przodu - przyznaje Jerzy Utrata, prokurator rejonowy z Wadowic.
Wszyscy radnemu współczują nieszczęścia. Błachut był bardzo aktywnym radnym. Udzielał się nie tylko w Kleczy, gdzie mieszka i gdzie go wybierano. Swego czasu był prezesem dwóch klubów sportowych - Iskry Klecza i Skawy Wadowice - jednocześnie, co było ewenementem na skalę kraju!
Po wypadku radny przez wiele tygodni był nieprzytomny, a doznane urazy wymagają od niego nieustannej rehabilitacji. Z tego powodu Błachut w ogóle nie udziela się w pracy samorządowej, choć oficjalnie nadal piastuje stanowisko wiceprzewodniczącego rady. W urzędzie wisi nawet informacja, w których godzinach przyjmuje mieszkańców, choć od dwóch lat nie pojawił się w magistracie. Nie uczestniczył w żadnym posiedzeniu rady, ani komisji. Oświadczenie majątkowe musiał jednak złożyć, a wynika z niego, że w 2008 roku z tytułu rajcowskiej diety otrzymał z magistratu 8.088 zł.
- Przepisy są takie, a nie inne. Dieta musiała zostać wypłacona, ale za każdą nieobecność były potrącenia - wyjaśnia Zdzisław Szczur, przewodniczący wadowickiej Rady Miejskiej.
Niektórzy zastanawiają się, czy radny, który nie jest w stanie piastować funkcji, powinien złożyć mandat. Swą opinię wyrażają głośno nasi Czytelnicy. - Współczuję mu, ale uważam, że w takiej sytuacji mandat powinien objąć ktoś inny. Może dzięki temu uda się jeszcze coś załatwić na naszej wsi. A tak, Klecza jest bez radnego - mówi mieszkaniec tej miejscowości.
Inni pytają, czy w sytuacji, w jakiej radny się znalazł, moralne byłoby pozbawianie go stanowiska i pieniędzy, które się z tym wiążą.
Na razie na zmiany się nie zanosi. Zgodnie z ordynacją wyborczą, radnego nie można odwołać ze stanowiska tylko dlatego, że jest chory i nie uczestniczy w pracach samorządu. Radny może dobrowolnie zrzec się mandatu. Niejako z urzędu mandat wygasa w momencie skazania prawomocnym wyrokiem sądu, np. za jazdę po pijanemu. Ewentualnego procesu na razie także nie można oczekiwać, bo śledztwo nadal trwa.
Tak naprawdę nieobecność radnego w wadowickim magistracie nikomu nie przeszkadza. Jeden głos nie ma większego wpływu na wyniki głosowań w radzie. Większość rajców i tak popiera burmistrz Ewę Filipiak.
MIROSŁAW GAWĘDA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski