Demokracja bez hipokryzji

Czytaj także: Kandyduj na radnego i daj dobrze zarobić swoim znajomym >>

Politycy uznali jednak, że nie jest to sprawiedliwy (dla nich) system. Nie mieli bowiem pewności, że w komisji znajdzie się ich człowiek, który będzie patrzył na ręce innym, a do tego szybko przekaże wyniki do sztabu. Partie zdecydowały więc, że kandydatów do komisji mogą rekomendować tylko ci, którzy startują w wyborach. Aby dostać pracę przy wyborach, trzeba więc albo należeć do partii, albo mieć w niej kogoś znajomego, kto nas poleci. Nikt o tym głośno nie mówi, ale w praktyce członkowie komisji to także płatni mężowie zaufania, którzy diety dostają z naszych podatków.

Polacy to taki naród, który lubi obchodzić wszelkie przepisy, więc znaleźli też sposób, jak pokonać przeszkodę w dostaniu się do komisji. Nie trzeba wcale poważnie podchodzić do wyborów, wystarczy zarejestrować komitet i kandydatów na radnych, aby mieć prawo do kierowania znajomych do liczenia głosów. I w tym przypadku wcale nie chodzi o pilnowanie innych, tylko o zarobienie w ciągu doby 300 złotych.

Demokracja Bezpośrednia, partia, o której jeszcze niewiele osób słyszało, przyznaje to otwarcie. Oburzające?! Może i tak, ale czy nie bardziej powinno nas denerwować to, że inne partie takie rzeczy ukrywają? Zapewniają nas w kampanii wyborczej, że chodzi im tylko o nasze dobro, rozwój miast i kraju, ale gdy przychodzi proza życia, czyli do dzielenia łupów, wygrywa interes jednostkowy.

Mimo wszystko trudno jednak pochwalić otwarte przyznanie się, że sprawy publiczne są ważne, ale przecież trzeba na tym coś prywatnie zarobić. Wprawdzie to demokracja bez hipokryzji, ale demokracja też daleka od ideału, do którego po 25 latach wolności powinniśmy się coraz bardziej przybliżać.