Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deptanie godności

Redakcja
Ktoś zapytał mnie ostatnio, czy polscy politycy, jako zbiorowość, mają jeszcze poczucie honoru, czy też są już z honoru wyzuci? Trudne pytanie. Pojęcie honoru bardzo się u nas zdemokratyzowało. Z cnoty arystokratycznej stoczyło się, spauperyzowało do funkcji ludowej drażliwości. Ludzi honorowych rzadko się już spotyka, za to są tłumy honornych. Takich w życiu Romana, mnie to mówisz, mnie, ty wnuku Koryntu? Takich, dla których każde słowo to pierwszy powód do draki i mordobicia. Honornie jest dać w pysk, honornie oddać. Honornie postawić drugą wódkę i honornie domagać się postawienia trzeciej. I tak na przemian.

Maciej Radwan Rybiński - Felieton honorny

   Natomiast jeśli idzie o honor, to już językowo współczesność sprawę tę skomplikowała. Honorowo to dziś znaczy bez pieniędzy. Za darmo. Za frajer. Kiedyś był tylko honorowy dawca krwi. Dziś są honorowi przewodniczący i honorowi sekretarze. Czyli tacy, którzy - przynajmniej teoretycznie - nic z tego nie mają. Honorowy obywatel to jest taki sam obywatel jak każdy inny, bez prawa do wyższego zasiłku. Ale znowu z drugiej strony honorarium, miłe słowo zawierające rdzeń honoru, to żywa gotówka. Ludziom zaczyna się to mylić. Uważają, że jak są honorowi, to logicznie należy im się honorarium. Kiedy nie dostają, rozczarowują się do świata i zaczynają plwać na honor. Ale najczęściej dostają. Honorarium to dziś, jeśli jeszcze nie najczęstsze, to najbardziej pożądane honory, jakie można komuś świadczyć.
   Z politykami, w ogóle ludźmi publicznymi, sprawa jest jeszcze inna. Honor został w tej kaście całkowicie wyparty przez godność. Honor uwiądł na jałowej glebie prostactwa, za to godność własna rozkwitła pięknie na nawozie egalitaryzmu. Polityk, któremu zarzucono publicznie nieprawość, łajdactwa, złodziejstwa, kłamstwa i przekręty, nie ma wcale poczucia, że pod ciężarem takich oskarżeń jego honor chwieje się i może zostać stracony, jeśli go nie uratuje oczyszczając się z oskarżeń lub - gdyby to okazało się niemożliwe - usuwając się dla ratowania honoru w cień. Nikt tego nigdy nie robi, bo cóż to jest za wartość, honor. Co innego godność. Tę każdy ma rozwiniętą w nadmiarze i reaguje boleśnie, kiedy mu się po niej depcze.
   Różnica między naruszeniem honoru i godności jest znaczna. Honor naruszamy sami, popełniając czyny niehonorowe. Natomiast godność naszą ranią inni, ogłaszając publicznie, że takie czyny popełniliśmy. Tego oczywiście puścić płazem nie można. Trzeba się obrazić. Trzeba się użalić nad sobą i potarganą godnością własną. Trzeba to przypisać wszechświatowemu spiskowi wrogich sił i mocy, które sprzysięgły się, aby nas pozbawić godności, dotknąć boleśnie, skrzywdzić. I tak właśnie robią politycy. Za ponurych czasów sanacji też były afery, z finansowaniem partii politycznych z budżetu, z monopolem drożdżowym, z zakupem masek gazowych dla wojska. Politycy, jeszcze wówczas ludzie honoru, oskarżani przez media nie wrzeszczeli o własnej godności, tylko po cichu rozmyślali o honorze i czynili mu zadość ustępując ze stanowiska przynajmniej do czasu wyjaśnienia zarzutów. Polityk dzisiejszy, nawet siedząc w kryminale śle oświadczenia do prasy w obronie godności własnej.
   Przed wojną politycy w obronie honoru oddawali się na sąd Boży, strzelając się z tymi, których uważali za oszczerców, albo przywracali sobie status człowieka honorowego przez palnięcie sobie w łeb. Dziś nawet tłumaczenie się z błędów jest poniżej godności polityka. Godność w tym fachu to znaczy mieć zawsze rację i nigdy nie przyznać się do pomyłki.
   Dlaczego nie wrócić do starych, dobrych zwyczajów? Myślę, że odbudowanie honoru w Polsce można by zacząć od Sejmu. Wpisać pojedynki do regulaminu sejmowego jako obowiązkowy sposób regulowania osobistych kontrowersji. Jeśli jeden poseł mówi o drugim, że jest złodziej, a trzeci o czwartym, że zdrajca narodu, to Straż Marszałkowska powinna wyprowadzać ich w najbliższej przerwie na tyły gmachu sejmowego. Marszałek odlicza dwanaście kroków, wręcza po kałaszu z magazynkiem i proszę bardzo, do ostatniej krwi. Kluby parlamentarne sekundują, a doktor Łapiński stwierdza oficjalnie zgon. Nareszcie by się do czegoś przydał, póki i jego by nie zastrzelono. Wtedy wzięto by jakiegoś weterynarza z PSL.
   Jakby się taki obyczaj upowszechnił, ludzie zaczęliby dbać o honor, swój, cudzy i całego kraju, a trochę mniej się zastanawiać nad godnością. Ale na to nie możemy liczyć. Możemy się tylko unieść honorem i większej części naszej obecnej klasy politycznej zaproponować miejsce, w które powinni nas pocałować. Byłoby to oczywiście miejsce stosowne do godności polityków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski