Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Desant z Krakowa do Kosowa

Piotr Subik
Piotr Subik
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Marcin Sigmund
Wojsko. Żołnierze z 6. Brygady Powietrznodesantowej z Krakowa po 17 latach wrócą na Bałkany. Choć jadą do jednego z najbardziej zapalnych miejsc w Europie, ich misja będzie dużo łatwiejsza niż Irak czy Afganistan. Spadochroniarzy szkolą policjanci zabezpieczający mecze piłkarskie

Ponad połowę składu osobowego kolejnej zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego międzynarodowych sił pokojowych NATO w Republice Kosowa stanowić będą żołnierze 16. batalionu powietrznodesantowego z Krakowa. Ich nowa misja rozpocznie się jesienią tego roku. W zeszłym miesiącu 150 spadochroniarzy z koszar przy ulicy Wrocławskiej rozpoczęło przygotowania do wyjazdu w jeden z najbardziej zapalnych punktów na mapie Europy.

Przed żołnierzami „szesnastki” kilka miesięcy przygotowań do wyjazdu na Bałkany. Szkolić się będą m.in. z ochrony baz, ewakuacji medycznej, likwidowania improwizowanych ładunków wybuchowych, a także w przeciwdziałaniu zagrożeniom związanym z użyciem broni masowego rażenia czy toksycznych substancji przemysłowych. Najważniejsze będą jednak zajęcia z zakresu taktyki prewencyjno-porządkowej. To szczególnie ważne, bo charakter misji przewiduje wykonywanie przez nich - o ile zajdzie taka potrzeba - policyjnych zadań związanych z ochroną bezpieczeństwa i porządku publicznego.

Te ostatnie umiejętności wojskowi nabędą dzięki... policjantom z Oddziału Prewencji Policji. Nauczyciele spadochroniarzy to funkcjonariusze, którzy na co dzień zabezpieczają m.in. mecze podwyższonego ryzyka Wisły czy Cracovii. - Program szkolenia wojsk aeromobilnych nie przewiduje taktyki prewencyjno-porządkowej, policja natomiast taki program ma, dlatego korzystamy z jej doświadczeń - tłumaczy por. Agata Niemyjska, oficer prasowy 6. BPD. Zajęcia obejmują m.in. naukę samoobrony przy użyciu pałki wielofunkcyjnej typu tonfa i strzelania z broni gładkolufowej. Takie policyjne szkolenie przeszli już żołnierze brygady z Gliwic, którzy właśnie są w drodze do Kosowa.

- To marnowanie potencjału jednej z najlepszych jednostek wojskowych. Misję w Kosowie już dawno powinna przejąć właśnie policja, jeśli chcemy mieć tam swoich ludzi. Albo żandarmeria, jeśli jest wymóg, by były to formacje wojskowe - zwraca uwagę Marcin Ogdowski, krakowski publicysta i autor bloga Bezkamuflazu.pl. - W Kosowie właściwie nie ma zagrożeń typu militarnego. Jest za to przestępczość zorganizowana, do zwalczania której „czerwone berety” nadają się niespecjalnie - dodaje.

Ostatni raz w Kosowie mundurowi z 6. Brygady byli w latach 1999-2000, ale wtedy misja ta kończyła wojnę partyzancką. - Teraz to też nie będą wczasy. Bałkany to tygiel narodowościowy, w każdej chwili - w związku z zagrożeniem terrorystycznym - sytuacja może się zaostrzyć, jak w każdej innej części Europy, a z Kosowa pochodzi wielu bojowników ISIS - wylicza mjr Michał Kwiatek z Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych RP, któremu podlegają żołnierze przebywający na misjach poza granicami kraju.

Kosowo to terytorium sporne pomiędzy kosowskimi Albańczykami a Serbią, która wciąż uważa je za swoją prowincję. Ostatnio stosunki między oboma państwami zaostrzyły się.

Zobacz też: Żołnierze amerykańscy oficjalnie rozpoczynają misję w Polsce

Źródło: Agencja Informacyjna Polska Press

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski