Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Diaz, Chavez i inni, czyli polskie akcenty na mundialu w Brazylii

Konrad Kryczka
Rozmowa. Na mundialu nie ma naszej reprezentacji, ale i tak w Brazylii można znaleźć, mniej lub bardziej, polskie ślady i nie chodzi tutaj o brazylijską Polonię.

Szukając tych, którzy w przeszłości reprezentowali kluby ekstraklasy, musimy ruszyć się do Ameryki Środkowej. Najłatwiej będzie zacząć od Hondurasu. Po mundialu w RPA do naszej ligi trafił Osman Chavez. Początkowo prezentował się w barwach Wisły świetnie, jednak z czasem na boisku przypominał bardziej saneczkarza niż solidnego defensora.

W końcu wypożyczono go do Chin, księgowy krakowskiej drużyny odetchnął z ulgą, a sam Chavez... został powołany na kolejne MŚ. Jego reprezentacyjnym kompanem jest Carlo Costly i tego pana również wielu pamięta z występów dla GKS-u Bełchatów. Costly po wyjeździe z Polski szukał szczęścia w innych miejscach. Zwiedził Rumunię, Meksyk, Stany Zjednoczone, Grecję i Chiny, aż ostatecznie wrócił do Hondurasu.

Jeżeli chodzi o Amerykę Środkową, to musimy jeszcze zahaczyć o Kostarykę. Etatowym reprezentantem tego kraju jest znany z występów w Wiśle Junior Diaz. W polskiej lidze rozegrał 86 spotkań, a obecnie broni barw FSV Mainz. Na trwających mistrzostwach zdążył już sprokurować rzut karny, którego obronić nie dał rady Keylor Navas, ale też popisał się znakomitą asystą przy bramce Bryana Ruiza w meczu z Włochami. Wracając do Navasa, to z kolei postać, która tylko mogła być związana z polską piłką. Jego sprowadzeniem była zainteresowana Wisła.

Jeżeli przeniesiemy się na chwilę do reprezentacji gospodarzy turnieju, to tam też możemy odnaleźć polski akcencik. Paulinho, podstawowy zawodnik drużyny Scolariego, występował kiedyś w barwach ŁKS. Nie wyróżniał się jakoś szczególnie, ale później rozwinął się niesamowicie. Świetne występy w Corinthians, debiut w reprezentacji i w końcu ubiegłoroczny transfer do Tottenhamu. To musi robić wrażenie.

Prawie na zakończenie zajmijmy się piłkarzami o polskich korzeniach. Najpierw przenieśmy się do naszych zachodnich sąsiadów. Spokojnie możemy wymienić kilku piłkarzy reprezentujących Niemcy, ale mających przy tym polskie korzenie. Do Brazylii przybyło dwóch. Lukas Podolski i Miroslav Klose. Pierwszy cały czas pokazuje przywiązanie do Polski, chciał nawet grać w naszej reprezentacji, ale PZPN nie wyraził wtedy zainteresowania (gdy wyraził, było już za późno). Klose to trochę inny przypadek, bo choć miał propozycję, to zawsze było mu bliżej do Niemiec. Teraz jako ich reprezentant już wyrównał rekord bramek zdobytych przez jednego piłkarza na mistrzostwach świata.

Z Francją na mundial pojechał Laurent Koscielny, którego w kadrze swego czasu chciał Franciszek Smuda. Sam piłkarz, już po transferze do Arsenalu, zdecydował się ostatecznie reprezentować barwy Trójkolorowych. Polski akcent możemy także spotkać w kadrze Anglii. Jednym z jej obrońców jest Phil Jagielka. Również poza Europą można odszukać piłkarzy z polskimi korzeniami. Przykładem może być Chris Wondolowski, snajper z MLS, którego parę lat temu łączono z naszą reprezentacją. Ale gra dla USA.
No jest jeszcze bramkarz Iranu Daniel Davari - jego mama jest Polką.

Na koniec zostawiliśmy sędziów. Żaden z naszych rodaków nie gwiżdże w Brazylii. Zawody prowadzi tam natomiast arbiter z Japonii, Yuichi Nishimura. Zanim został największą gwiazdą spotkania otwierającego mundial i wrogiem publicznym numer jeden w Chorwacji (za podyktowanie kontrowersyjnego karnego), zaliczył epizod w Polsce - posędziował trzy spotkania ekstraklasy oraz jedno w Pucharze Polski w sezonie 2008/2009.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski