Przesiaduję z lornetką w dłoni i podglądam, co u nich słychać. Strasznie głodne są. Rankiem zastałem je, gdy szły krok w krok za pracującym traktorem. Co tylko zdatnego do jedzenia pług wyrzucił na powierzchnię, natychmiast znikało w dziobie.
Następnego dnia w strugach deszczu przeczesywały rozległą łąkę. Woda wypędziła na powierzchnię ziemi roje dżdżownic. Urodzajna ziemia skrywa i czterysta kilogramów pierścienic na jednym hektarze. Jeśli pominąć drobną zawartość przewodu pokarmowego, to czyste białko. Żadnych łusek, kości czy sierści. Że za małe dla tak okazałego ptaka?
Wyrośnięta dżdżownica, którą wędkarze nazywają u nas rosówką, bywa długości dłoni i grubości wiecznego pióra. Sztuka do sztuki i uzbiera się kopiasty talerz mięsnego spaghetti. Po południu polowały na krety i nornice. Syte nabiorą ochoty ma miłość. Za kilkanaście dni w gnieździe pojawią się jaja. Lato za pasem. Nie ma na co czekać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?