Długa droga do rozwodu Londynu ze Wspólnotą [WIDEO]

O tym, czy największa potęga finansowa Europy przestanie być członkiem Unii, zdecyduje brytyjski parlament. W teorii nie wiąże go wynik czwartkowego głosowania. W praktyce, zwłaszcza że w Wielkiej Brytanii wybory odbywają się w jednomandatowych okręgach wyborczych, wynik referendum przesądza jednak o końcu ponad 40-letniego członkostwa Londynu w Unii. Posłowie zapewne nie będą chcieli narazić się wyborcom.

WIDEO: "Brexit momentem przełomowym dla Europy". Angela Merkel zabrała głos

Źródło: RUPTLY/x-news

Droga do całkowitej rozdzielności wyspiarzy i UE będzie jednak długa. Najpierw premier Wielkiej Brytanii musi wysłać list z deklaracją chęci wyjścia z Unii. David Cameron mógłby to zrobić szybko, lecz wczoraj zapowiedział, że na swoim fotelu pozostanie jeszcze około trzech miesięcy. Stwierdził ponadto, iż proces negocjacji z Brukselą powinien podjąć już nowy szef brytyjskiego rządu.

Zatem list do władz Unii wyśle nowy premier. Od tego momentu zaczną się pertraktacje. List przyszłego szefa brytyjskiego gabinetu zostanie skierowany do Rady Europy, czyli do przywódców państw unijnych. Ich zadaniem będzie określenie wytycznych. W prawie europejskim nie jest jednak ujęte, jak precyzyjne powinny być owe wytyczne i co mają konkretnie zawierać.

Szefowie państw UE prześlą wytyczne do Rady Unii Europejskiej, czyli unijnych ministrów spraw zagranicznych. Ci natomiast dalsze negocjacje powierzą ekspertom.

Według traktatu z Lizbony prace nad zawarciem „umowy rozwodowej”, jak określają ją prawnicy, trwać mogą dwa lata. Ale w razie trudności można je przedłużać. Na jaki czas? Nie zostało to określone.

Na koniec sformułowana już „umowa o rozwodzie” trafia do Parlamentu Europejskiego. W nim także negocjacje mogą się toczyć długo. Kiedy zostaną dopięte, warunki rozstania z Londynem musi jeszcze zaakceptować Komisja Europejska. Może to potrwać co najmniej rok.