Zamieniliśmy się w słuch, oczekując informacji o jakimś wspaniałym odkryciu w dziedzinie, którą się ów uczony zajmuje, a może o zaszczytnej nagrodzie lub odznaczeniu za dotychczasowe niemałe dokonania.
Usłyszeliśmy: „ Wyobraźcie sobie, że udało mi się doprowadzić do posprzątania terenu obok naszych domów!”. Okazało się, że chodziło o publiczny trawnik. Ponoć zalegały tam i stale narastały sterty śmieci różnego rodzaju. I nikogo to nie obchodziło. Nasz profesor się zezłościł i zadzwonił z interwencją do służb miejskich, ale usłyszał, że … trawnik jest wprawdzie na terenie, którym winien się opiekować ten-a-ten urząd, ale zarządzany jest przez zupełnie inną instytucję, a funkcje nadzorcze czy kontrolne pełni jeszcze inna!
A więc: typowe „nie da się”. Jednakże trafiła kosa na kamień. Nie na darmo profesor miał za sobą szkoły, studia, dyplom, doktorat, habilitację. Uparł się, zaparł i zaczął walczyć z wszystkimi trzema instytucjami – korespondował, mailował, telefonował – nie dając się zbyć byle paragrafem czy wykrętem.
No i, proszę Państwa, wygrał! Trawnik posprzątano, obiecano to czynić regularnie. A nawet usłyszał przeprosiny – tak! Czyli: rzeczywiście duży sukces.
Morał: nie należy odpuszczać. Zwłaszcza jak się jest profesorem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?