Stanisław Michalkiewicz: ZIMNY PRYSZNIC
Orężem w tej walce jest m.in. kult prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ponieważ kult ten nie zdążył jeszcze dorobić się własnych symboli, korzysta z symboli chrześcijańskich, m.in. z krzyża. Ta okoliczność posłużyła do wciągnięcia na pierwszą linię frontu tej wojny Kościoła, czyniąc zeń swego rodzaju zakładnika kultu prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Co prawda, gdyby JE abp Kazimierz Nycz powiedział panu Jackowi Michałowskiemu z Kancelarii Prezydenta, żeby nie zawracał mu głowy, skoro sam nie ma odwagi podjąć decyzji, to może sprawy potoczyłyby się inaczej. Jednak JE dał się wciągnąć w pułapkę, zawarł porozumienie, a nawet zaproponował swego rodzaju "liturgię" usuwania krzyża. W rezultacie na pierwszej linii konfrontacji z wyznawcami kultu prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanęli księża z kościoła św. Anny i w dodatku na oczach całej Polski musieli zrejterować. W tej sytuacji pomstowanie na "sektę" (JE bp Tadeusz Pieronek), piętnowanie wykorzystywania krzyża do "własnych celów" - jakby do cudzych było można - (JE abp Kazimierz Nycz), czy wreszcie wynalazek "milczącej modlitwy" - bo widocznie jeszcze nie ma rozkazu, o co się modlić (JE abp Józef Życiński), tylko ujawnia głębokie podziały i zamęt panujący w Kościele.
Tę sytuację próbuje wykorzystać SLD do zapateryzmu, nawołując do likwidacji nauki religii w szkołach i usunięcia kapelanów z instytucji publicznych. Wygląda na to, że koszty krzewienia kultu prezydenta Lecha Kaczyńskiego mogą być znacznie wyższe, niż początkowo się wydawało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?