Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dokąd zjeżdża boks?

Ryszard Niemiec
Preteksty. Gala boksu zawodowego w kopalni soli - wydarzenie dające do myślenia. To inny, nowy świat i wymiar tej dyscypliny. Odmieniony radykalnie, zarówno tym, co dzieje się w ringu, jak i wśród płacących krocie za bilety.

Już zapowiadacz walk, dżentelmen z czarną muszką do fraka, ma się nijak do spikera z dawnych turniejów. Moduluje głos z takim natężeniem, jakby anonsował wejście na ring Mike’a Tysona. W jego narracji co drugi walczący to „niepokonany na zawodowych ringach”.

W tej zapowiedzi tkwił największy bluff sobotniej imprezy. Jej sportowa wartość, jeśli mierzyć ją sumą umiejętności 14 zawodników, była absolutnie skorelowana z poziomem 125 m minus, do której przypisana jest podziemna sala kopalni. Zwłaszcza dwaj bokserzy z Węgier, których udział w gali przesądzał o jej międzynarodowym charakterze, obniżyli poziom o kilometr. Z tymi umiejętnościami nie mieliby szans stać się bohaterami powieści Molnara o walkach na pięści budapesztańskich „chłopców z Placu Broni”.

Pozostałym, owszem, nie brakowało serca do walki, ale o ich profesjonalnym kunszcie trudno mówić. Okazali się wyznawcami taktyki z zamierzchłych czasów, prostej w swej dyrektywnej funkcji: ”twoje dobre, moje lepsze”, co oznaczało ofensywę non stop w stylu stricte festynowym. Obrona, szczelna garda, blok, unik to rzadko stosowane arkany techniczne. Autentyczni herosi naszej wyobraźni przybyli do kopalni, ale w celach bardziej towarzyskich, że wspomnę mistrza olimpijskiego, dżudokę Pawła Nastulę i pięściarza prawdziwego, zawodowego Krzysztofa Włodarczyka.

O ile między linami trudno było dostrzec fakty, działające na zmysły poznawcze i estetyczne, wokół ringu tętniło życie towarzyskie. Na najwyższym poziomie ulokowała się oprawa gastronomiczna gali, zwłaszcza przydziały butelek Johnny Walkera i Ballantine’a na 12-osobowe stoły. W oparciu o zagrychę ekologicznych wędlin i pieczeń wieprzową z kaszą gryczaną, tworzył się nastrój sielski, przysłaniający słabiznę ringową.

Pomnażała go mgiełka wydzielana przez solną skałę, w której wykuto salę, i nadreprezentacja hostess o atrakcyjnym seksapealu. Ich mobilność odrywała oczy kibiców od wydarzeń ringowych. Przy jednym z prestiżowych stolików zresztą szykowało się konkurencyjne wydarzenie z udziałem damskiego boksera. Niezadowolony z przedłużającej się obecności swej towarzyszki w toalecie, zapowiedział zastosowanie środka zapobiegawczego, stosownego do charakteru imprezy. Powiało półświatkiem…

Swobodny dostęp do alkoholu skutkował animuszem kibiców, pragnących czynnie dopomóc swoim pupilkom. Nuda wiejąca z ringu nie została do końca rozproszona, a najbardziej udzieliła się niepijącym. Pewnie dlatego nie wytrwałem do północy, kiedy to miała się rozstrzygnąć walka wieczoru, pojedynek Zimnocha z Rekowskim. Gdy mój sponsor (dwa ViP-owskie zaproszenia) Piotr Werner, pionier i organizator profesjonalnego boksu w Polsce, powiadomił mnie o remisie piłkarzy Cracovii, wieczór uznałem za spełniony…

e-mail: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski