MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Domniemanie winy

Redakcja
Cały świat zastanawia się, czy cmokać z zachwytu nad niezwykłą lekkością, z jaką Chris Froome wjechał na słynną górę Mont Ventoux, czy przyglądać się temu nadludzkiemu popisowi podejrzliwie?

Przemek Franczak: SPORTY BEZ FILTRA

Czy ogłaszać z emfazą narodziny nowego herosa kolarstwa czy rzucać poważne oskarżenia, widząc w Brytyjczyku kolejnego wielkiego oszusta? Dobrej odpowiedzi na razie nikt nie zna. Bezradne są tutaj i emocje, podsycane naiwną myślą, że rywalizacja w sporcie może być wolna od dopingu, i zdrowy rozsądek, podpowiadający coś zgoła przeciwnego, ale jednak pozbawiony twardych dowodów.

Wątpliwości nie ulega jedno: o tym, czy Froome wygrał tegoroczny Tour de France, nie dowiemy się w najbliższą niedzielę, kiedy skończy się wyścig, tylko za parę lat, kiedy sukces uprawomocni brak śledztw i wyroków w jego sprawie.

Sam Froome narzeka, że jego życiowa forma rodzi nieustannie pytania o nielegalne źródła jej pochodzenia, ale zdziwiony być nie powinien. Inni kolarze, którzy dotychczas na strome szczyty wjeżdżali bez cienia zmęczenia z prędkością skuterów, robią dziś na etatach szwarccharakterów. Na liście hańby są Armstrong, Ullrich, Pantani, Contador, Riis, żeby wymienić tylko tych kilku najsłynniejszych. Kolarstwo jest tak skompromitowane, że zwycięzcy etapów i wyścigów powinni być ogłaszani triumfatorami tymczasowymi. Tak na wszelki wypadek. Zbolała mina atakowanego Froome'a i jego choćby najbardziej wiarygodne wyjaśnienia nikogo już nie przekonują. Nie po Armstrongu. Przecież nikt nie będzie zaskoczony, jeśli kiedyś dowiemy się, że grupa Sky, w której jeździ Froome (rok temu w jej barwach TdF wygrał Bradley Wiggins), była jedynie jeszcze doskonalszą wersją US Postal, czyli dopingowej fabryki z czasów dominacji Amerykanina.

Sport - nie tylko kolarstwo, popatrzcie, co dzieje się w lekkiej atletyce - wyjątkowo ciężko dziś oglądać, stosując zasadę domniemania dopingowej niewinności. Taki Usain Bolt ani chybi jest fenomenem, ale po seryjnych wpadkach jamajskich sprinterów jeszcze trudniej uwierzyć, że rekordy bije wyłącznie dzięki treningom, szybkim nogom i diecie złożonej z ulubionych batatów.

Jest tylko jeden sposób, aby mieć gwarancję, że nie ogląda się nafaszerowanych koksem sportowców. Trzeba wyłączyć telewizor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski