MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Domokrążcy

Redakcja
Jeszcze zaraz po wojnie na niektórych solidnych mieszczańskich kamienicach widniały metalowe emaliowane tabliczki z napisem "Żebrakom i domokrążcom wstęp wzbroniony".

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Wypełnianie polecenia nie było, poza dozorcą domu (czy ktoś pamięta, kto to taki?), przez nikogo egzekwowane, ale - co dziwne - ogłoszony zakaz funkcjonował ku zadowoleniu wszystkich. Jeśli komuś czegoś brakowało, to chyba tylko orkiestr podwórkowych mieszczących się w kategorii "domokrążców".

Obecnie codziennie po powrocie z zajęć i odgarnięciu leżących na wycieraczce przed domem kilkunastu kolorowych reklamowych folderów, odbieram po wejściu do środka kilka dziwnych telefonów. Rozmowa wygląda mniej więcej tak:

"Mówi Ksylofonia Marakasińska. Czy mogę rozmawiać z panem Władysławem Serczyk?

- Słucham.

- Panie Władysławie! Chciałam zaproponować panu spotkanie w hotelu "Niespodzianka", aby zaprezentować najnowsze zdobycze medycyny niekonwencjonalnej.

- Dziękuję bardzo, ale nie spotykam się z nieznajomymi paniami. Kłaniam się i do widzenia!"

Na tym jednak nie koniec. Nim wytłumaczę telefonującej do mnie osobie, że nazwiska polskie odmieniają się wedle odpowiedniej odmiany rzeczownikowej i że dobry rodzimy obyczaj nie dopuszcza przechodzenia na familijne zwroty już w drugim zdaniu rozpoczętej rozmowy, na ekraniku telefonu komórkowego pojawia się podniecający komunikat, że wygrałem volkswagena wraz z 50 tysiącami euro, które otrzymam, gdy tylko zadzwonię gdzieś-tam i odpowiem na jakieś-tam pytanie.

Ponieważ jednak, jak zapewne większość moich Czytelników, jestem człowiekiem doświadczonym przez życie i wiem, że mam do czynienia z równie uczciwym procederem, jak gra w trzy karty na odpustowym jarmarku, przeto korzystam z zakodowanego w telefoniku polecenia "Usuń" i na chwilę odzyskuję spokój. Tylko na chwilę, bo oto znowu dzwonek i w słuchawce wynalazku pana Bella słyszę ponownie znajome frazy:

"Mówi Okaryna Klawiszowa. Czy rozmawiam z panem..." Dalej już wszystko to samo, wszystko wiadomo. Idzie albo o okazyjne nabycie kompletu nierdzewnych garnków za - zaledwie - niespełna dwa tysiące złotych, albo o "zdrową" pościel za podobną cenę, albo o wyjątkową możliwość prawie darmowego dwutygodniowego połączenia się z internetem i wygrania wycieczki na Karaiby.

O powszechnej żebraninie pchającej się do domów przez ekrany telewizyjne już nie wspomnę. Teraz zaproponowano nam, abyśmy zbiorowym narodowym wysiłkiem dofinansowali przejażdżkę kilkudziesięciu młodych ludzi na Karaiby właśnie, bo wiatr złamał maszty w ich żaglowcu, którym wybrali się na wycieczkę. Czy nie za wiele tego dobrego? Za chwilę uwierzę, że w ten sam sposób mogę pokryć koszty wymarzonego wypoczynku na Tahiti. Żony i mojego...

Zatęskniłem za przeszłością i emaliowanymi tabliczkami z napisem "Żebrakom i domokrążcom...".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski