W sprawie ciągle brakuje kropki nad „i”, ponieważ federacja WBC, sankcjonująca walkę Polaka z Aleksandrem Powietkinem w Kazaniu, nie wystosowała oficjalnego komunikatu.
Jeśli potwierdzi się, że „Wiking” sięgnął po stanozolol, pięściarz znów stanie się obiektem drwin. Wszak mowa o jednym z bardziej archaicznych sterydów anabolicznych, którego wykrycie w obecnych czasach jest banalnie proste. - Ta substancja to przeżytek, w tej chwili jest używana na nizinach sportu, gdzie na __nic nie ma pieniędzy - mówi prof. Jerzy Smorawiński, przewodniczący Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.
Gdyby decydenci WBC stosowali się do zasad światowej agencji antydopingowej (WADA), pięściarz z Krakowa za udowodnioną recydywę byłby zawieszony co najmniej na cztery lata. Niektórzy kibice snują teorie spiskowe, jakobY laboratorium dopuściło się matactwa, wmanewrowując Polaka w całą aferę. Insynuacjom nie daje wiry prof. Smorawiński, niemniej, jeśli okaże się, że za analizą stoi rosyjskie laboratorium, które zostało pozbawione akredytacji WADA w związku z aferą dopingową w rosyjskiej lekkoatletyce, pięściarz mógłby skorzystać z rzadko praktykowanej ścieżki.
- W takiej sytuacji będzie miał podstawy zażądać, aby jego próbka „B”, wobec wątpliwości względem pierwszego laboratorium, została przebadana w innej akredytowanej placówce - wyjaśnia prof. Smorawiński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?