Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dożywocie dla zabójców

MADE
Trzy dożywocia za brutalne zabójstwo trzech kasjerek i strażnika w Kredyt Banku wymierzył w poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie. Sędziowie nie mieli wątpliwości, że żadnemu z zabójców nie należy się nadzwyczajne złagodzenie kary.

- To powinien być sygnał, że zbrodnia nie popłaca - powiedział prokurator

   Taki jest finał sądowy sprawy zbrodni z 3 marca 2001 r., gdy w warszawskiej filii Kredyt Banku zastrzelono trzy kasjerki i strażnika banku. Skradziono ok. 104 tys. zł w różnych walutach. Jeszcze podczas śledztwa ujawniono, że mordercy zabijali swoje ofiary pojedynczo, a pozostałym kazali się temu przyglądać. Tę okoliczność oraz chęć zysku sprawców i precyzyjny plan napadu z podziałem ról sąd uznał za motywację zasługującą na szczególne potępienie, mającą wpływ na wysokość orzeczonych kar.
   Niemal trzy godziny trwało odczytywanie wyroku wraz z ustnym uzasadnieniem. Sąd nie miał wątpliwości, że całej trójce zabójców należy się dożywocie. Zróżnicował jednak progi okresów, po których będą oni mogli starać się w sądzie penitencjarnym o zgodę na warunkowe przedterminowe zwolnienie.
   Grzegorz Szelest, który zastrzelił strażnika i trzy kasjerki, będzie mógł starać się o zwolnienie po 40 latach więzienia, Krzysztof Matusik - ochroniarz z banku, który wszystko wymyślił i zaplanował, a potem zamienił się na dyżury z zamordowanym następnie strażnikiem bankowym, będzie mógł się starać o zwolnienie po 35 latach. Sąd nie nakładał żadnych ograniczeń wobec skazanego na dożywocie Marka Rafalika, który kupił broń do napadu, potem stał na czatach, a na końcu pomagał w duszeniu jednej z ofiar. On wniosek o przedterminowe zwolnienie będzie mógł złożyć do sądu, z mocy prawa, po 25 latach odsiedzianego wyroku.

   Narzeczona Rafalika Kamila Maniecka dostała 6 lat za utrudnianie śledztwa i za paserstwo. Jej ojciec Andrzej otrzymał 2 lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat za przechowywanie dewiz zrabowanych podczas napadu. Sąd nie ukarał dziewczyny za niepowiadomienie o zbrodni - uznał bowiem, że obawiała się ona odpowiedzialności za swoje czyny, a ponadto z Rafalikiem byli rzeczywistym konkubinatem, co nakazuje sądowi traktować ją inaczej niż osoby postronne.
   Sąd nie uwzględnił żądania prokuratora, by skazani na dożywocie mieli możliwość ubiegania się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie z reszty kary dopiero po 50 latach. Uznał, że złagodzenie kary nie należy się żadnemu z zabójców i wszyscy zasługują na dożywocie. - Winę za śmierć ponoszą wszyscy jednakowo - zaznaczył sąd. Wyznaczając niższe progi ubiegania się o zwolnienie, sąd miał na uwadze ogólną zasadę prawa, według której "sprawca powinien mieć możliwość warunkowego zwolnienia". _Sąd zastrzegł, że nie oznacza to, iż po 40, 35 czy 25 latach zabójcy wyjdą na wolność - oceni to sąd penitencjarny, biorąc pod uwagę postępy w resocjalizacji i ogólną postawę skazanych.
   
- Trudno na gorąco komentować przed chwilą ogłoszony wyrok, tym bardziej że nie znamy jeszcze uzasadnienia. Podkreślam jednak, że jest on zasadniczo zgodny z wnioskami prokuratora - wszyscy zabójcy zostali skazani na dożywocie i sąd wysoko podniósł progi lat, po których będą się oni mogli starać o warunkowe zwolnienie. Warto też podkreślić, że niecały rok po zatrzymaniu sprawców sprawa jest już osądzona. Co prawda nie prawomocnie, ale to powinien być sygnał, że zbrodnia nie popłaca - powiedział prokurator Wojciech Groszyk.
   
- Wszyscy pamiętamy, jak 3 marca zeszłego roku wstrząsnęły nami informacje o brutalnej zbrodni w Warszawie. Policja szybko wytypowała, że sprawcami są osoby z kręgu ochrony banku, ale więcej czasu zajęło przełożenie tej wiedzy na materiał procesowy. Sąd przeanalizował całą sprawę pod względem prawnym i bez emocji osądził - mówiła sędzia Małgorzata Radomińska.
   Sąd przypomniał, że w lipcu 2001 r., po czterech miesiącach śledztwa, zatrzymano Szelesta, Matusika i Rafalika oraz jego dziewczynę. Wszyscy mieszkali w podwarszawskim Łochowie. Mężczyźni pracowali w różnych firmach ochroniarskich. Wszyscy trzej byli zatrzymywani wiele razy wcześniej, ale jako świadkowie - z braku dowodów wypuszczano ich na wolność.
   Pierwszy do wszystkiego przyznał się Szelest. Opowiedział o planowaniu napadu i zrealizowaniu planu. Matusik i Rafalik mówili, że nie planowali zabijania - miał być tylko napad. Te twierdzenia sąd uznał jednak za niewiarygodną linię obrony.
   Obrońcy w mowach końcowych prosili sąd o kary łagodniejsze niż 50 lat bezwzględnego więzienia. Pod rozwagę sądu wnieśli kwestię, czy oskarżonym, którzy opowiadali o napadzie, nie należy się z mocy prawa nadzwyczajne złagodzenie kary.
   - Szelest był najbliżej nadzwyczajnego złagodzenia kary, ale sąd widział jego postawę w czasie wizji lokalnej, całego procesu_- bez emocji, nie chciał odpowiadać na pytania stron. A więc odmówił współpracy, nie zasłużył na złagodzenie kary
- mówiła sędzia. Także skrucha oskarżonych nie była zdaniem sądu szczera.
\*
   Sąd w wyroku nakreślił też sylwetki zabójców:
   - Szelest: porzuciła go matka, nie znał swego ojca, ale losu wychowanka domu dziecka oszczędzili mu dziadkowie - dorastał u nich. Miał gdzie mieszkać, miał szanse na pracę. "Dobrze, że dziadkowie już nie żyją, pewnie przewracają się w grobie" - mówił biegłym psychiatrom. "W wojsku deklarował niechęć do broni - dziś, gdy właściwie wykonał egzekucję na czterech osobach, to brzmi jak ironia; żył bez ojca, ale nie miał skrupułów, by odebrać życie matce innych dzieci" - mówił sąd.
   - Rafalik: po szkole, odbył służbę wojskową, miał pracę, chciał się ożenić, miał gdzie mieszkać. "Jako jedyny przepraszał rodziny zabitych i wykazał skruchę, ale mamy wątpliwości, czy jest ona szczera" - mówiła sędzia Radomińska.
   - Matusik: pracował w Warszawie, w ochronie Kredyt Banku, najstarszy z zabójców (ma 28 lat, Szelest i Rafalik są 24-latkami), ma rodzinę, mieszkanie. "Czy planując ten napad, chciał się z kolegami ustawić na całe życie? Chyba nie, bo pieniądze przetrwonili na alkohol i zabawę. Dla sławy? Jeśli tak, to sławy haniebnej. Przysporzył jej sobie, swoim bliskim i miejscowości, która jeszcze długo będzie naznaczona piętnem tej zbrodni" - wyliczał sąd.
\*
   Obrona nie wykluczyła apelacji. Obrońca Szelesta mec. Maciej Bąk kwestionował sformułowanie sądu, że jego klient "nie zasłużył sobie" na nadzwyczajne złagodzenie kary. Adwokat uznał, że taka opinia sądu nie ma podstawy prawnej. - Czekam na pisemne uzasadnienie, wtedy będę podejmował decyzję o apelacji - _powiedział.
   Zarówno śledztwo, jak i proces przed warszawskim Sądem Okręgowym toczyły się bardzo sprawnie - nieczęsto w warunkach stołecznego wymiaru sprawiedliwości zdarza się, by zbrodnia była osądzona w niecałe półtora roku po jej dokonaniu.
   Wczoraj największa w sądzie sala rozpraw była wypełniona po brzegi. Po ogłoszeniu sentencji wyroku, a przed podaniem jego uzasadnienia sąd musiał ogłosić kilkanaście minut przerwy, by przewietrzyć salę. Na początku odczytywania wyroku zasłabła bowiem jedna z kobiet oskarżycielek posiłkowych i trzeba było udzielić jej pomocy medycznej.
   
- Wszyscy widzą, jakie są warunki pracy sądu. Mamy w całym sądzie jeden wiatrak, który jest teraz w innej sali_ - powiedziała sędzia Radomińska.
   Wyrok nie jest prawomocny.
(PAP)
   Od września 1998 r. dożywocie jest w Polsce najwyższą z możliwych kar. Od tego czasu do 2000 r. sędziowie wydali tylko 21 takich wyroków.
   Obecnie jednak w zakładach karnych dożywocie odsiaduje już 85 przestępców, w tym 20 traktowanych jako szczególnie niebezpieczni.
   Liczba kar dożywotniego więzienia orzekanych w Polsce jest stosunkowo niewielka. W Niemczech rocznie zapada blisko 100 wyroków dożywocia. Obecnie takie kary odsiaduje tam ponad tysiąc osób, natomiast w Wielkiej Brytanii - 3 tysiące.
(MADE)
   Jeżeli sąd apelacyjny utrzyma wczorajszy wyrok na Grzegorza S., który dopiero po 40 latach będzie mógł starać się o zwolnienie warunkowe, będzie to najsurowszy wyrok polskiego wymiaru sprawiedliwości. Kary dożywocia z możliwością zwolnienia dopiero po 35 latach odsiadują obecnie w zakładach karnych dwaj przestępcy: Walerian K. - Rosjanin, który w Leśnej na Dolnym Śląsku zamordował pięć osób, i Piotr R. - dezerter z wojska, który zabił w lesie dwie przypadkowe osoby zbierające jagody. W celach polskich więzień są także dwie osoby odbywające kary podwójnego dożywocia: Piotr S. - za zabójstwa i napady na tiry w okolicach Siedlec oraz płatny zabójca Robert K., bardziej znany jako "Ciolo". (MADE)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski