MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Drobiazgi?

Redakcja
Przez wiele lat nie rozumiałem, dlaczego na starość obrasta się w różnego rodzaju nikomu niepotrzebne przedmioty, nie mające żadnej wartości użytkowej, jakieś flaszeczki, hafciki, zepsute zegarki, zdekompletowane figurki szachowe i, pozostałe po dzieciach i wnukach, całe mnóstwo najrozmaitszych pluszaków kiedyś pełniących rolę niezawodnych przytulanek, dzisiaj - obrastających kurzem i straszących wydłubanym okiem.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Zdarzyło mi się już po śmierci bardzo mi bliskiej osoby, robić porządki w pozostawionym przez nią inwentarzu. Wraz z bratem z trudem zmieściliśmy niewyobrażalną górę śmieci w kilkunastu wiaderkach opróżnianych później w domowym zsypie.

Kiedy dzisiaj patrzę na swoje biurko, dostrzegam widoczne na nim objawy tej samej choroby, która nękała znajomych w nieco - powiedzmy - starszym wieku. Nawet - psiakość! - leżąca na tapczanie poszewka na jasiek z wytłoczonymi na niej roześmianymi dalmatyńczykami przypomina kawałki życia, o których nie chciałbym zapomnieć: jakieś posiady z wnuczkami, opowiadane bajki, a na koniec - ciche, na palcach wycofywanie się z sypialni, gdy już na dobre zasnęły.

Otrzymane kiedyś w prezencie wieczne pióra używam po kolei, by stworzyć wrażenie ich niezbędności, a poza tym... Nie mam już na stare lata sił, by zająć się jakże od czasu do czasu ważnym przemeblowywaniem domu. Cokilkutygodniowa wymiana przyborów piszących nie tylko powoduje wrażenie nowości, ale także przypomina miłe sercu chwile, gdy przy jakiejś ważnej okazji, imieninach, jubileuszach itp., stawałem się ich posiadaczem.

Ale po co przechowuję zegarek na rękę, który zatrzymuje się mniej więcej raz na dwa dni, i którego żaden zegarmistrz nie zdołał naprawić? Nie wiem. Może dlatego, że przypomina wyrób znakomitego "Rolexa"? Znacznie lepiej spisuje się od niego zwykła napędzana sprężyną kieszonkowa "Doxa" należąca niegdyś do Ojca.

Tak więc tego nie ruszę, tamto zostawię, a jeszcze coś innego schowam, by nie stać się śmiesznym.

No cóż! Zapadłem na chorobę samotności. Nie pomoże na nią grono przyjaciół telefonujących czasami i wpadających na wieczorną pogwarkę, nawet przyjazd najbliższych - tak oczekiwanych i tak kochanych - nie wyciągnie człowieka z gawry, w jakiej tkwi już od paru ładnych latek. Brakuje tych, których dzisiaj mogę odwiedzić już tylko na Rakowicach, na Bródnie, na cmentarzach w Bydgoszczy i Toruniu, bo tak nas rozwlokło po świecie.

Gdyby ich z powrotem zgromadzić! Gdyby można było powrócić do wspólnych przeżyć! Pozostały po nich zatrzymane w sercu obrazy, głos zawieszony gdzieś w przestrzeni i mnóstwo tylko mnie potrzebnych przedmiotów pozwalających na wyzwolenie złudzenia, że nic się nie zmieniło, że dalej jesteśmy razem.

Nie będę więc usuwał nagromadzonych przez lata drobiazgów! Niech trwają razem ze swoim właścicielem. Gdy kiedyś nadejdzie nasz czas, odejdziemy razem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski